poniedziałek, 12 października 2015

Stare, nowe i najnowsze, czyli wycieczka wokół Chęcin

Stare są w tych okolicach góry – wiadomo. Ale ostatecznie nie dla wszystkich. Niektórzy z nas byli na nich pierwszy raz w życiu, czyli były nowe dla nich. Tak więc wszystko jest względne.
Zaczęliśmy naszą wędrówkę od Podzamcza Chęcińskiego. Tu stary dwór starosty chęcińskiego, ale pięknie odnowiony. To jaki? Stary czy nowy?

 nad stawem w Podzamczu


dwór w Podzamczu Chęcińskim zupełnie jak nowy, a swoje lata ma

wyremontowany budynek obok dworu

Brama Sobieskiego w jesiennej scenerii  

lustrzane odbicie dworu

W pobliżu nowy kompleks Centrum Nauki Leonardo da Vinci. Niestety, teraz ma zmianę ekspozycji i chwilowo nieczynny. Niezależnie od tego można przeprowadzić różne eksperymenty na obiektach wokół Centrum. A raczej można by było, gdyby tak potwornie nie wiało.  W zgrabiałych od zimna dłoniach utrzymałam z trudem aparat, żeby zrobić kilka zdjęć, a potem się poddałam. Trzeba tu zajrzeć w cieplejszym dniu.

pawilon Centrum Nauki Leonardo da Vinci  

aparatura do przeprowadzenia doświadczenia "nurek Kartezjusza" 

Wycofujemy się więc na z góry upatrzone pozycje, czyli ścieżką w kierunku rezerwatu Rzepka. Otacza nas jesień i trudno się oprzeć jej powabom.

trochę jesieni na trasie

skupisko galasów na liściach dębu

owoce tarniny

ligustr pospolity

leśny wąwozik  
 
Po drodze mamy widok na bez wątpienia stare ruiny na Górze Zamkowej. Nie zaglądaliśmy, ale byłam tam latem i wiem, że ruiny odnowione, udostępniono drugą wieżę do zwiedzania, na górę prowadzi ładna i nietrudna ścieżka. 

zamek chęciński widziany od strony południa

stare i nowe
  
A co na zboczu Rzepki? O, tutaj mamy nasz najnowszy obiekt, czyli Europejskie Centrum Edukacji Geologicznej Uniwersytetu Warszawskiego – obiekt tak nowy, że jeszcze nawet nieotwarty oficjalnie. 14 października ubiegłego roku wbudowano kamień węgielny pod jego budowę, a dziś możemy podziwiać pawilony o pięknym nowoczesnym wyglądzie. To pięć budynków połączonych przeszklonymi przejściami. Mnóstwo tu szkła i kamienia, na dachach pojawiły się baterie solarne i rośliny.  Wszystko otoczone blokami skalnymi, da się zauważyć coś w rodzaju plenerowych sal wykładowych czy boiska albo amfiteatru.  Będą tu prowadzone zajęcia dla studentów, konferencje i sama nie wiem, co jeszcze. 

Rzepka tuż tuż 

 budynki Centrum wpisują się w krajobraz

widok z góry na kompleks Centrum

hol pawilonu

nieczynny kamieniołom Rzepka 
 
Po obejściu terenu Centrum wspinamy się ścieżką na grzbiet Rzepki, gdzie możemy rzucić okiem z góry na okolicę, a potem schodzimy w stronę chęcińskiego cmentarza. Ten datowany na rok 1842 cmentarz ma sporo starych nagrobków, ale w tej chwili przechodzi renowację – są budowane nowe alejki, niektóre stare groby odnowiono.

ścieżka na grzbiet góry

miejsce postoju i jednocześnie świetny punkt widokowy 

mogiła powstańców styczniowych


stare nagrobki

fragment cmentarnej bramy
 
Z cmentarza mam zamiar iść w kierunku wsi Gościniec, ale zapomniałam, po co noszę kompas, co nie jest niczym nowym. Skutek – kompletne pomieszanie zmysłów i planów. Zamiast do wsi wchodzimy na górę Sosnówkę. Nie jest to jakaś szczególnie atrakcyjna góra i pewnie dlatego raczej ją omijamy bokiem. Tym razem zeszliśmy z niej w stronę wsi Skiby, gdzie trochę się błąkaliśmy, żeby wyjść za opłotki. Janek wypatrzył odpowiednie przejście, gospodarz się zgodził na przemarsz grupy i potem już bez problemu znaleźliśmy się u podnóża Zelejowej. 

ku Zelejowej
 
Zaglądamy tu dosyć często, bo góra mimo zarastania ciągle jest atrakcyjna, fajnie się po nie chodzi, czasem czołga, a czasem skacze. I roślinki tu inne niż w naszych okolicach. Gorzej z widokami, bo te już schowane za drzewami, ale i tak kamieniołom i efektowne kamienne ściany nadal cieszą oczy.


kamieniołom na Zelejowej widziany od dołu i z góry

skalna ścieżka przed nami


pokonywanie Zelejowej

skała wspinaczkowa
 
Trochę nas przejście Zelejowej spowolniło, bo to góra, która nie lubi pośpiechu. Z tego powodu musieliśmy narzucić szybsze tempo na ostatnim odcinku w stronę przystanku busa. Trasa nie była długa (15,4 kilometra), ale urozmaicona i przede wszystkim bardzo wietrzna, a wietrzysko zimne i dokuczliwe. I dlatego lepiej było wrócić wcześniej do domu, a nie marznąć na dłuższej wycieczce.



Zdjęcia – Edek, Janek i ja

2 komentarze:

  1. Centrum geologiczne ,fajna sprawa... fotki jesienne mila dla oka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesień tak tylko zajrzała na chwilkę i już ustąpiła pola zimie. Może jeszcze wróci.

      Usuń