Od
pewnego czasu chodziła za nami wizja Naszego Wąwozu w jesiennych barwach
(pisałam o nim w kwietniu – tu). Trzeba więc było się tam koniecznie wybrać.
Jak
zwykle mijaliśmy po drodze tereny wokół zapory Wióry, a potem zagłębiliśmy się
w las.
w drodze do zalewu Wióry
okolice tamy
wychodnia skalna w okolicy tamy
przerwa na łyk herbaty
Tym
razem szliśmy jakoś inaczej niż zwykle i dzięki temu udało nam się spenetrować
kilka bocznych wąwozów, choć i tak w końcu wylądowaliśmy w głównym. Te boczne
odnogi potrafią dać w kość, bo stromo tam bywa, a i przeszkody terenowe
liczniejsze są. Dziś stąpaliśmy po dywanie z liści – ładne to, ale niezbyt
bezpieczne, bo nigdy nie wiadomo, co tam pod spodem może się ukrywać. Poza tym
trudniej się było poruszać, bo więcej drzew zalegało w poprzek wąwozu. Było
trochę gimnastyki. No i tym razem okazało się, że wąwóz jest jednak zamieszkany
– spotkałam tam (duże słowo – raczej zobaczyłam) piękną sarnę.
wejście do wąwozu
Jak pokonać tę przeszkodę?
Parę lat temu swobodnie można było przejść pod drzewem - teraz już tylko wąż się tam prześliźnie.
W
planach były kolejne wąwozy, więc pomaszerowaliśmy w stronę Prawęcina. I tu
niespodzianka – taka niby malutka wioska, a jaką ma imponującą historię - parę dni temu świętowano 675 rocznicę
powstania tej miejscowości!
pola Prawęcina
wiekowy krzyż w Prawęcinie
remiza strażacka i plakat informujący o jubileuszu wsi
Za
Prawęcinem Dolnym robimy postój w kolejnym wąwozie – przez ten prowadzi szosa,
ale i tak jest niebrzydki. Teraz cały zasypany żółtymi liśćmi.
wąwóz w drodze z Prawęcina Dolnego do Górnego
ozłocona droga przy wyjściu z wąwozu
Zostały nam jeszcze kolejne wąwozy między Prawęcinem a Kunowem. Te mają
kapitalne nazwy – choćby taki Prosięcy Dół czy Sroczy Dół. Oczywiście w terenie
brak tabliczek z nazwami, więc nie wiadomo dokładnie, gdzie się który zaczyna
lub kończy. Na pewno ciągną się te wąwozy przez ponad kilometr, mają lessowe
ściany porośnięte tarniną, dziką różą, berberysem i trzmieliną. Teraz na dnie wąwozów
rozkłada się głęboki cień i jest dosyć chłodno, ale i tak przyjemnie się przez
nie wędruje.
lessowy wąwóz w drodze do Kunowa
jesienne barwy wąwozu
tak bywa tu wiosną
I wreszcie docieramy do Kunowa, gdzie szef kieruje nas w ulicę Kaznodziejską, idąc dalej możemy sobie obejrzeć niebrzydkie wychodnie skalne. Przy okazji mamy
trochę wspinaczki i spaceru terenowego z widokami na Kunów.
wychodnia skalna przy drodze do Bukowia
panorama Kunowa
O
samym Kunowie napiszę w następnym poście, bo sporo tu jest do pokazania. Teraz
tylko mała statystyka – wycieczka była krótka – 14,8 kilometra. Ale połączona z
dużą ilością ciekawych miejsc nie wydawała się nam za skromna.
Zdjęcia – Edek
Piękne wąwozy w jesiennej szacie.
OdpowiedzUsuńA i spacer niezbyt meczący - trasa warta polecenia.
UsuńNo to mam inspiracje na wiosenną wędrówkę tymi wąwozami - "Prosięcy Dół" mnie rozwalił ..... i Ciołek :)
OdpowiedzUsuńWiosną w Prosięcym Dole zwykle pasie się krówka - taka z jasnym umaszczeniem.
UsuńA jak tam pachną rośliny! (Oczywiście dla zwolenników tych zapachów, bo jak się trafi na okres kwitnięcia berberysu, to średnio jest)