niedziela, 15 stycznia 2017

Nic specjalnego

Pogoda nieszczególna jak ów Wieńczysław z „Niewiarygodnych przygód Marka Piegusa” (Pamiętacie?), ale głupio tak w domu siedzieć.  No to wyruszamy na wycieczkę mało ambitną. 

lubię taki czerwony akcent na zimowej drodze
 
Startujemy w Suchedniowie i nawet zauważamy, że idziemy czarnym szlakiem. Prowadzi drogą prostą jak drut.
W samym Suchedniowie zaglądamy do piaskowni – o, tu ostatnio pewnie ruch spory panuje, bo ulice i chodniki czekają na dostawy świeżej posypki.

spora ta piaskownia
  
Zauważamy też starych znajomych z drewna. 

fotografując ten dom myślałam, że jest opuszczony; teraz widzę, że jednak nie 

drewniany strażnik na skraju wsi (już był na blogu, ale z inną twarzą)
  
Potem spacer lasem. Droga przetarta, szeroka. Słońce, które początkowo nieśmiało się przedzierało, teraz poszło sobie za chmury. 

zimowe ruchy górotwórcze na polanie

geometria w przyrodzie
 
Na rozstajach dróg skręcamy w kierunku Skarżyska. Tu nie jesteśmy osamotnieni. Towarzyszy nam drobny śnieżek. Spotykamy czasem samotnych sportowców – a to narciarz, a to biegacz, a to kolarz. Wszystko wskazuje na zanik granicy między sportami letnimi a zimowymi.

prószy
 
sporty zimowe

dobre zaopatrzenie

ścieżka
 
Na skraju miasta kuszą nas autobusy, którymi możemy podjechać pod dom. Ale nie dla nas „sznur samochodów” (A tę piosenkę pamiętacie? Chyba tylko staruszkowie sobie przypomną.).
Idziemy w stronę Kamionki, a potem Kamiennej. Ścieżki polne, przedeptane. 

Kamionka

parka na Kamiennej  
 
Aż wreszcie docieramy do domu. I tak zrobiliśmy sobie mały wypad niedzielny za całe 3 zet. Kilometrów tak z 16 się pokonało.

Zdjęcia – Janek i ja

10 komentarzy:

  1. Zupełnie tanio... a było warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto - każda złotówka się zwróciła. I jeszcze procentuje dobrym humorem na kilka dni.

      Usuń
  2. I świetnie! Piosenkę pamiętam, Wieńczysława także (zwłaszcza w skojarzeniu z nieopanowaną potrzebą "wywnętrzania się" ;) (co w sumie można interpretować nawet na trzy sposoby - przy czym w naszym wypadku ten trzeci chyba najadekwatniejszy ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu Ania z Zielonego Wzgórza by powiedziała "Jesteśmy bratnimi duszami".

      Usuń
    2. ulubiona książka mojej żony, w prezencie poślubnym dostała ode mnie całą serię.

      Usuń
    3. Ja sobie sama całą serię kupiłam. Jakoś żaden Gilbert się nie napatoczył w księgarni.
      No i mam jeszcze jedną bratnią duszę w Twojej żonie.

      Usuń
  3. Świetna wyprawa - wspaniałe widoki. Nawet na krótkie dystanse i niedaleko od domu wypady potrafią być owocujące dobrym samopoczuciem na kolejny tydzień ;)
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimą trzeba schować ambitne plany do szuflady. A jak się mieszka w mieście otoczonym lasami ze wszystkich stron, to zawsze się jakąś przyjemną trasę zaliczy. :)

      Usuń
  4. Fajnie że możecie sobie tak zaplanować trasę by autobusem pojechać i wrócić, my niestety jesteśmy "skazani" na samochód... I nieraz musimy wracać tą samą trasą by dotrzeć do naszego wehikułu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze tak planujemy trasy - bardzo rzadko udaje nam się pojechać gdziekolwiek samochodem. Zwykle docieramy na miejsce busami lub pociągiem. Latem bardzo częste są przesiadki, czasem w takiej sytuacji dojazd na trasę i powrót z niej zajmują prawie tyle samo czasu, co jej przejście.

      Usuń