Tak można
najkrócej opisać środową wycieczkę.
wejmutka z Śniadce
Trasa
prowadziła ze Starachowic do Bodzentyna leśnymi, polnymi i asfaltowymi drogami.
Czasem nawet jaki szlak nam się przyplątał, ale nie zabiegaliśmy szczególnie o
takie towarzystwo. Najważniejsze było, żeby ścieżka nadawała się do chodzenia i
nie powodowała zapadania się po kolana w śniegu.
leśna droga do Rzepina
Wysiedliśmy z naszego ulubionego pociągu na stacji Starachowice
Michałów, co trochę zmartwiło sympatycznego konduktora. Zachęcał do pozostania
w cieple, ale woleliśmy mroźny spacer.
Kamienna w Michałowie
Za Michałowem dzielnie wkraczamy do lasu. Idziemy przecinką, która
wiosną bywała bagnista, a teraz – elegancko zamarznięta, śniegu nie za dużo –
świetnie się idzie.
na leśnej drodze
Na skraju lasu zaskakuje nas mnogość niebrzydkiej szadzi na gałęziach
drzew i krzewów. O, gdybyż niebo nie takie ołowiane było! Odrobina promieni
słonecznych ożywiłaby widoki. Ale i tak nie ma powodów do narzekań – ładnie
było na naszej drodze z widokiem na skraj lasu i pola, z ginącymi we mgle
wsiami.
brzegiem lasu na zachód
w lesie szadź, na polach śnieg
podstacja energetyczna na polach Rzepina I (koledzy byli zachwyceni, bo podobno nowa; ja jej nie zauważyłam, bo przed nią śliczny płotek i strachy na wróble)
gałązki
Opuszczamy drogę przy lesie i maszerujemy przez kilka wsi.
zamglony krajobraz (na północy niebo bardziej ołowiane)
Pierwszą z nich są Radkowice. Niedawno byliśmy tu wiosną (tu link), a
teraz wieś jakaś inna w zimowej szacie.
zimowe Radkowice
droga do kościoła
Nad bezimiennym strumykiem stoi na warcie figura Jana Nepomucena,
ekologiczna „pralnia” pusta czeka na wiejskie praczki z drewnianymi kijankami w dłoniach.
radkowicka kapliczka
stanowisko do prania chwilowo nieczynne
Dziewiętnastowieczny dwór Pomianowskich w czasie II wojny światowej był
schronieniem partyzantów, a Wanda Pomianowska, której rodzice kupili dwór w
latach 20. była łączniczką oddziałów „Ponurego” i „Nurta” z Komendą Główną AK.
Pani Wanda już nie żyje, a dwór ma nowych właścicieli. Teraz drzemie w zimowej ciszy,
aleja kasztanowa bez liści i niegdysiejszych kwiatów, a my brniemy w śniegu po
kolana.
zimowa wersja dworku
alejka kasztanowców
tego drzewa sfotografowanego w roku 2009 już nie ma
Kościół też inny się wydaje – ciemny jakby, niedostępny. Poza tym mocno
wieje w jego okolicy i dlatego przemykamy szybko, chociaż ten
siedemnastowieczny kościół przeniesiony do Radkowic w roku 1962 zasługuje na
dokładniejsze obejrzenie.
kościół pw Matki Bożej Częstochowskiej
Radkowice opuszczamy idąc stromą polną ścieżką, która prowadzi do mostku
nad Świśliną. Tę rzeczkę spotykamy kilka razy. Płynie ona raz pod lodem, raz
bez lodowej pokrywy.
zejście do kładki na Świślinie
rozterka na trasie
Do Świśliny wpada w tej okolicy Psarka. Próbujemy ją przejść w bród. Wymaga
to trochę odwagi na kilkustopniowym mrozie. Bród w Trzciance, który chcemy
pokonać, jest akurat wolny od lodu, ale tuż obok lód wydaje się dosyć gruby i
podejmujemy próbę przejścia po nim na drugi brzeg. Udało się – nikt nie wpadł
do wody.
wartki nurt Psarki w okolicy brodu
lód wytrzymał
Kolejną wsią na naszej trasie jest Trzcianka, gdzie podziwiamy
interesujące domy z ich typowymi dla tej okolicy zdobieniami.
okienko teściowej
najładniejszy dom w Trzciance
W drodze do Śniadki mijamy malownicze wąwozy i pagórki w pobliżu Psarki. Przechodzimy obok interesującego pomnika
przyrody – odsłonięcia geologicznego silnie zdeformowanych wapieni. Niestety, śnieg
utrudnia porządne obejrzenie tej ciekawostki.
kolejny wąwóz na trasie
odsłonięcie geologiczne po lewej stronie chwilowo zasypane śniegiem
Za to pomnikowy buk w Śniadce Drugiej czeka spokojnie przy wiejskiej
drodze i ze spokojem przyjmuje nasze zachwyty.
jeszcze jeden zakręt dzisiaj
buk w Śniadce Drugiej (wysokość 23 metry, obwód 3,6 m)
Teraz to już nie pozostaje nic innego, jak pomaszerować do Bodzentyna.
Czasu na zwiedzanie brak, ale to dobrze, przynajmniej nie marzniemy czekając na
bus do domu.
Długość trasy wynosiła 19,8 kilometra.
Zdjęcia –
Edek, Janek i ja
No pięknie! Znów sporo ciekawostek. Kościół i plenery całkiem jak z "mojej bajki".
OdpowiedzUsuńKorzystamy z dobrodziejstwa nowego pociągu, bo się obawiamy, że go mogą w każdej chwili wycofać z powodu małej ilości pasażerów, więc robimy tłum. No i przy okazji docieramy do miejsc rzadko odwiedzanych.
UsuńSuper foty i relacja...
OdpowiedzUsuńA podstacja specjalnie dla Ciebie.
UsuńMam nadzieję, że pamiętasz tę trasę z naszych wspólnych wycieczek.
Domek w letniej szacie :)
OdpowiedzUsuńhttp://mojeswietokrzyskie.pl/images/szlaki/piesze/starachowice_bodzentyn/szlak_zielony_starachowice_bodzentyn_19.jpg
Zajrzałam, dziękuję.
Usuń