Trafiliśmy
w te objęcia zaraz po opuszczeniu pociągu w Starachowicach. Sparaliżowało nam
oddech dziwne powietrze o nieprzyjemnym zapachu. Poranek był pozornie
słoneczny, ale otaczała nas szarobłękitna mgła. Zrobiliśmy kilka zdjęć w
okolicy zamarzniętego zalewu na Kamiennej i podjęliśmy próbę opuszczenia
miasta.
zalew Pasternik w Starachowicach
powietrze w mieście
Udało się! Już zdobycie niewielkiego wzniesienia pozwoliło zaczerpnąć oddechu, a po dotarciu nad kolejny zamarznięty zalew (tym razem na Lubiance) mogliśmy spojrzeć za siebie na Starachowice. Wokół nas czyste leśne powietrze, błękitne niebo, a nad miastem szara chmura.
zalew Lubianka skuty lodem
powietrze w mieście
Udało się! Już zdobycie niewielkiego wzniesienia pozwoliło zaczerpnąć oddechu, a po dotarciu nad kolejny zamarznięty zalew (tym razem na Lubiance) mogliśmy spojrzeć za siebie na Starachowice. Wokół nas czyste leśne powietrze, błękitne niebo, a nad miastem szara chmura.
zalew Lubianka skuty lodem
Rozkoszując
się możliwością swobodnego oddychania maszerowaliśmy porządną leśną drogą w
kierunku wzniesienia o nazwie Ostre Górki. Nie jest ono jakoś przesadnie
wysokie, ale podchodzenie da się zauważyć. Po drodze mijamy też zmierzającą do
zalewu Lubiankę. Ona tak pod lodem zmierza, ale cel swój osiąga.
Lubianka - rzeka
na trasie
i w lesie
Lubianka - rzeka
na trasie
i w lesie
W połowie
trasy czujemy, że mróz już na tyle zelżał, że możemy się zatrzymać na
śniadanie. Janek wybiera zalane słońcem skrzyżowanie leśnych dróg, gdzie łapiemy
odrobinę zimowej opalenizny.
mało śniegu, dużo słońca
mało śniegu, dużo słońca
Kolejnym
celem naszej wyprawy są skałki Cygańska Kapa. Pokazywałam je już na blogu (tu link do opisu jesiennej wycieczki w ich okolice), ale tym razem możecie zobaczyć Kapę w
odsłonie zimowej. Udało nam się do niej podejść, ale już powrót do drogi
wymagał sporo pomysłowości i zręczności, bo zejście śliskie.
pomnik przyrody - Cygańska Kapa
pomnik przyrody - Cygańska Kapa
Przy okazji
rzućcie okiem na zimową wersję sąsiedniej grupy skałek – Biały Kamień.
skałki Białego Kamienia zimą jakby bardziej białe
skałki Białego Kamienia zimą jakby bardziej białe
My zaś
ruszamy w stronę kolejnego na naszej trasie lodowego zalewu – tym razem to nasz
stary dobry znajomy zalew na Żarnówce w Mostkach. I on zażywa zimowego snu pod
lodową pokrywą.
choinkowa ścieżka czeka
przy drodze
na zakręcie
jeszcze zalew czy już lodowisko na Żarnówce?
powierzchnia zalewu
choinkowa ścieżka czeka
przy drodze
na zakręcie
jeszcze zalew czy już lodowisko na Żarnówce?
powierzchnia zalewu
Wielokrotnie
pokazywałam Dom Kultury w Mostkach, który znajduje się w dziewiętnastowiecznym
dworku zarządu wielkiego pieca hutniczego. I dziś go zaprezentuję, ale dodam
archiwalną ciekawostkę.
dworek w Mostkach
lata 80. XX wieku - odkopane fragmenty huty w Mostkach
Dodatkowo zima daje możliwość pokazania ładnej wychodni skalnej u podnóża wzniesienia, na którym usytuowano dworek. Teraz śnieg przykrył wszystkie śmieci, które tu się normalnie poniewierają.
wychodnia szarych piaskowców triasowych
dworek w Mostkach
lata 80. XX wieku - odkopane fragmenty huty w Mostkach
Dodatkowo zima daje możliwość pokazania ładnej wychodni skalnej u podnóża wzniesienia, na którym usytuowano dworek. Teraz śnieg przykrył wszystkie śmieci, które tu się normalnie poniewierają.
wychodnia szarych piaskowców triasowych
Mamy
jeszcze pół godzinki do odjazdu busa, więc maszerujemy nad Żarnówkę i dalej do
przystanku w Parszowie. Ta rzeczka nie zamarzła – ma dosyć wysoki poziom wody,
co zawdzięcza zapewne pracy bobrów, które tu się osiedliły.
zimowa Żarnówka
duch Zimy
zimowa Żarnówka
duch Zimy
A w
Parszowie sprawdzamy, czy jeszcze się ostały ruiny dziewiętnastowiecznego
zakładu przemysłowego, które jedynie zimą można zobaczyć wśród zarastających je
krzaków.
pozornie to zdjęcie drzewa, ale tak naprawdę za nim w krzakach prześwituje pozostałość zakładu wielkopiecowego z XIX wieku
tak to wyglądało 50 lat temu
pozornie to zdjęcie drzewa, ale tak naprawdę za nim w krzakach prześwituje pozostałość zakładu wielkopiecowego z XIX wieku
tak to wyglądało 50 lat temu
I już
przystanek, a przy nim kuźnia z początku 20. wieku. Pamiętam, jak działała w czasach
mojego dzieciństwa. Teraz to już kolejna ruina w okolicy.
kuźnia jeszcze się trzyma
kuźnia jeszcze się trzyma
Wreszcie
nadjeżdża bus – czekaliśmy na niego może ze dwie minuty. Nawet nie było czasu,
żeby zmarznąć. Trasa liczyła 18 kilometrów – może nic nowego, ale przyjemna.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Fajne foty... historia ledwo się przebija przez krzaki - szkoda.
OdpowiedzUsuńTak mi się marzy robotnik gminy wyposażony w solidną maczetę albo piłę motorową, bo może w tych chaszczach kryje się więcej murów niż tu widać.
UsuńCUdowne skałki przypruszone śniegiem :) Też takie ostatnio oglądaliśmy, mają niepowtarzalny urok :) Bardzo szkoda że tak ciekawe budynki obróciły się w ruinę i dążą do całkowitej destrukcji...
OdpowiedzUsuńWłaśnie na takich skałkach z odrobina śniegu mi zależało, bo zaglądamy do nich zwykle jesienią, a teraz wyglądają zupełnie inaczej. Chciałabym jeszcze wybrać się do innych ośnieżonych skałek w okolicy. Ale nigdy nic nie jest pewne do czasu aż się ziści albo nie.
UsuńA budynki - cóż, chwalą się nimi jako zabytkami, a jednak nie dbają. Szkoda.
Pogratulować trasy, pozazdrościć aury. Ja się sadziłem na piątek, że sobie zimową porą pasmo Słonej góry odwiedzę, a tu odwilż... Aura po brzuch w kalawie, ja czuję że mi zaraz buty przemokną... Zarządziłem odwrót...
OdpowiedzUsuńTak mi się zaskarżyła taka malownicza stara kuźnia gdzieś na Pogórzu, przy szlaku... Punkt IT sobie tam otworzyć, mapy sprzedawać, przewodniki, kawę, jakieś ciastka, może by z "funduszy" coś rzucili... ?
Zdążyliśmy przed odwilżą. A i mróz już nie był taki siarczysty jak parę dni wcześniej.
UsuńCo do kuźni - dawnymi laty po drugiej stronie drogi był uroczy wiejski sklepik z różnościami. W drodze z kościoła się wstępowało na ciacho albo oranżadę. Teraz nikomu to niepotrzebne. Szkoda.