czwartek, 20 kwietnia 2017

Co tu jest do zwiedzania?

… zapytała jedna z pasażerek busa, z którego wysiadaliśmy we wsi Szałas.
Może nowych dla nas miejsc niewiele, bo niedawno byliśmy w tej okolicy (tu link). Teraz jednak postanowiłam znaleźć choćby jedno takie, gdzie jeszcze nie zaglądaliśmy. Zainspirowała mnie dyskusja pod poprzednim postem. Czyli znów ruszamy na „szlak Hubala”.
Zaczynamy wędrówkę w Szałasie. Okazuje się, że we wsi jeszcze trochę zimy, wiatr ostro wieje, ale słońce lekko świeci. 

jeden z dopływów Krasnej w Szałasie 
 
Znów przechodzimy obok pomników przypominających bitwę oddziału majora w lasach niedaleko Szałasu oraz ofiary pacyfikacji wsi kilka dni po tej bitwie w kwietniu 1940 roku. 

krzyż z nazwiskami pomordowanych przez Niemców mieszkańców Szałasu 

 miejsce pamięci w Szałasie 
 
Wchodzimy do lasu. Byliśmy tu niejednokrotnie. Ale dopiero dziś spojrzałam na ten las inaczej – jaki on rozległy: mieliśmy tu już sporo różnych wariantów tras. Często chodzimy solidnymi drogami, ale zdarzało się też brnąć przez podmokły niedostępny teren. I to chyba była przyczyna, że w tym lesie stacjonował oddział Hubala. Oczywiście nie były to długie pobyty - oddział często się przemieszczał. 
Tym razem spróbujemy dotrzeć do gajówki, w której major przebywał w listopadzie 1939 roku, gdy organizował Okręg Bojowy Kielce. Bywał tu jeszcze kilkakrotnie. Ostatni pobyt miał miejsce w kwietniu 1940 r.
Ciekawa jestem, co zobaczymy, bo podobno z gajówki niewiele pozostało. 

na leśnej drodze 

Najpierw schodzimy z trasy, aby zajrzeć nad staw Bunkier. Znajduje się on przy drodze prowadzącej do pomnika w pobliżu miejsca bitwy pod Rogowym Słupem (1. kwietnia 1940 roku). Do pomnika się nie wybieramy – w ubiegłym roku był tam nasz Janek na pikniku kawaleryjskim organizowanym corocznie w tej okolicy (tu link do relacji, a tu zaproszenie na kolejny piknik). 

pomnik w Rogowym Słupie (zdjęcie z października 2011)
 
Staw jest zbiornikiem przeciwpożarowym, może nawet niebrzydko wygląda, ale  akurat jego okolica cała pokryta śniegiem, z trudem się przebijamy. Cały rok się tu wybierałam i takie nieszczególne widoki. Trudno, może znów tu zajrzymy za jakiś czas i będzie ładniej.


 staw Bunkier (nie wiem, skąd ta nazwa, ale czytałam, że po wojnie detonowano tu niewybuchy)

zmarznięta wiosna nad stawem

W końcu jednak trzeba stawić czoło głównemu celowi naszej wyprawy. Mamy dobrą mapę i dzięki niej bez problemu znajdujemy drogę, przy której  widzimy resztki podmurówki, jakiś dziwny budynek i zdziczałe drzewa owocowe. Trafiliśmy!

 pozostałości sadu i podmurówki gajówki Rosochy

komórka, gdzie podobno znajdowały się agregaty prądotwórcze

Ale drogą nadchodzi leśnik, który ze zdziwieniem przygląda się naszym akcjom fotograficznym. Na wszelki wypadek pytam, czy dobrze trafiliśmy do pozostałości gajówki Rosochy. Zgadza się, ale…
- „Pani, co tu fotografować?”
- „Jak to co? Hubal tu stacjonował”.
- „Tu go nie było, tamta gajówka spalona; tę zbudowali w latach sześćdziesiątych”.
No, ale głupio mi się zrobiło. Taka skucha. Na szczęście nie poddaję się łatwo i pytam, gdzie była tamta oryginalna gajówka. I co? Myślicie, że nie wiedział?
Wiedział! „Tam w sosnowym młodniku, gajówka była po lewej stronie – w tym miejscu zostały dwie stare jabłonki.” Nie zgadniecie, jakie było moje kolejne pytanie. Zapytałam, po której lewej. Jak już się przestaniecie śmiać, pomyślcie, że staliśmy twarzami do siebie i moja lewa była jego prawą. 

i tu już można zacząć poszukiwania 
 
Okazało się, że po mojej lewej. A po prawej zostały dwie okrągłe piwniczki, bo gajówka była na dwie rodziny. 

jeden z pagórków skrywających piwnicę 
 
O jedno nie zapytałam – kiedy gajówka została spalona. Trudno, nie dowiemy się na razie.
Niestety – pożar, upływ czasu i śnieg nie sprzyjały zachowaniu resztek drewnianej gajówki. Z trudem wypatrzyliśmy nieduże kupki kamieni. 

 nie wiem, czy to zwykły kamień, czy historyczny 

Janek na przysypanej śniegiem stercie kamieni, która może kiedyś była podmurówką gajówki Rosochy 

Tak więc  sukces wyprawy umiarkowany, ale cel osiągnięty. Ruszamy dalej w kierunku Zagnańska. 

na drodze

 wielkanocne jajeczka w typowo wiosennej scenerii 
 
Droga teraz trudniejsza – bardziej zimowa, śniegu na niej więcej, a tam, gdzie go nie ma, pojawią się rozlegle kałuże. 

 ostrożnie


wiosna i zima przy drodze

W tej sytuacji decydujemy się na dotarcie do stacji w Zagnańsku najkrótszą drogą, bez szlaku przez wieś Kaniów. Świetny pomysł. Żeby tylko ta najkrótsza droga też taka najlepsza była… Gdzie tam – zaśnieżona, z malowniczymi rozlewiskami, ale do przejścia. 

rozlewisko przy drodze do Kaniowa
 
I w ten sposób dotarliśmy do stacji w Zagnańsku. Pokonaliśmy 15,7 kilometra i czekali 5 minut na pociąg.

Jeszcze jedno – czy wiecie, że w czerwcu tego roku przypada 120 rocznica urodzin majora Henryka Dobrzańskiego? I może właśnie dlatego warto o im czasem przypomnieć.

Zdjęcia – Janek i ja

Mam teraz dodatkowe materiały. Od pana Andrzeja Staśkowiaka dostałam mapę ze współrzędnymi GPS, a na niej widoczna jest polana Rosochy. Niestety, szybko to wszystko zarasta: 


Z linka, który podał parlando skopiowałam mapę i zaznaczyłam na zielono miejsce, gdzie mogła się znajdować starsza gajówka. Nie wiem, czy to wyobraźnia, czy rzeczywiście widzę dwa pagórki piwniczek po prawej stronie drogi, ale równe nasadzenia sosen są dobrze widoczne.


16 komentarzy:

  1. Zima trzyma... a chodzić się chce. Fajne foty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczyła mnie ilość śniegu w okolicy Zagnańska. Tam jednak są prawdziwe góry. Bo początek trasy łagodny, mało śniegu.

      Usuń
  2. Jest w Szałasie jeszcze jedno miejsce związane z oddziałami Hubala - pomnik poległego ułana https://goo.gl/maps/fk3xh9XNPB22
    https://goo.gl/photos/eHEg456ku4KdGWDZ9

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten pomnik, ale on jest w przeciwnym kierunku niż szliśmy wczoraj, bo przy drodze na Kucebów. Byliśmy tam w ubiegłym roku http://swietokrzyskiewloczegi.blogspot.com/2016/02/o-tym-jak-wiatr-chcia-nam-popsuc.html

      Usuń
  3. Macie racje, przypominajcie o Hubalu bo warto! I miejsca z nim związane sa dla nas niezwykle ciekawe :) Piękna zima u was tej wiosny, u nas nie nasypało na szczęście dużo śniegu, zaraz stopniało to co było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejsca związane z Hubalem ciekawe, ale dosyć rozrzucone w terenie. Jego oddział przemieszczał się konno, a my pieszo. Musimy więc wybierać po kilka na jeden wypad. Łatwiej jest z Ponurym bo jego partyzanci stacjonowali właściwie w jednym lesie.
      U nas w lasach sporo śniegu, a pod domem mieliśmy już wszystko stopniałe. Tak przyroda lubi zrobić niespodziankę.

      Usuń
  4. No brawo!! Kolejna lokacja znaleziona, dobre by były namiary GPS lub chociażby kamień z informacją dla przyszłych wędrowców bo nie każdy spotka leśniczego... swoją drogą Ktoś Wam sprzyja.

    Oczywiście szlak Hubala jest przez to jeszcze bardziej oczekiwany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym leśnikiem to i dla mnie było wrażenie niesamowite. Tak, jakby Ktoś nam go przysłał. Miałam w planach iść ścieżką, na której on się pojawił, ale było za dużo śniegu i zdecydowałam wybrać inną drogę - taką "naokoło". Gdybym nie wybrała tego wariantu, szlibyśmy za tym człowiekiem i do spotkania by nie doszło.
      Namiarów GPS nie będzie, bo nie mam sprzętu, stare jabłonki wśród sosen są wystarczająco wyraźnym znakiem. A poza tym - te ślady zanikają z każdym rokiem. Zapytam o zgodę na dodanie na blog mapki, z której korzystałam. Jeśli ją uzyskam, to wkleję w treści.
      Zbieram materiały na temat szlaku, jak widać.

      Usuń
    2. Może z mapą LIDAR uda się podać lokalizację?
      Wytypowałem to miejsce, ale równie dobrze mogą to być pozostałości tej nowszej gajówki
      https://drive.google.com/file/d/0B2q1-QLf1EUWcUZzUlNvQWUwYW8/view?usp=drivesdk
      link do tego miejsca:
      http://mapy.geoportal.gov.pl/imap/?locale=pl&gui=new&sessionID=3225190

      Usuń
    3. Skopiowałam mapę i wkleję ją na blog, dziękuję za link.

      Usuń
    4. Jak najbardziej mogą być piwnicami te pagórki, chyba że patrzę w inne prawo:)

      Usuń
    5. Dobre prawo.
      A mnie kusi ten wąwóz, którym płynie rzeczka - bardzo tam ładnie, ale w czwartek sporo mokrego śniegu leżało. Jak stopnieje, warto zajrzeć.

      Usuń
  5. Przeczytałam z wielką ciekawością, jesteście niezmordowani i chyba rzeczywiście prowadzą was jakieś dobre bogi , lub boginki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, niezmordowani faktycznie, po takim śniegu w szybkim tempie. Chyba trzeba nam zacząć wolniej myśleć i chodzić. Ale już za długo siedzieliśmy w domu i trzeba było wyjść, nawet wbrew rozsądkowi.

      Usuń
  6. http://www.majorhubal.pl/index.php?d=strona_wspolpracownicy_pokaz&id=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za link - niezwykle ciekawa postać. Warto pamiętać o leśniczym i jego zasługach.

      Usuń