… zapytała
jedna z pasażerek busa, z którego wysiadaliśmy we wsi Szałas.
Może nowych
dla nas miejsc niewiele, bo niedawno byliśmy w tej okolicy (tu link). Teraz jednak
postanowiłam znaleźć choćby jedno takie, gdzie jeszcze nie zaglądaliśmy. Zainspirowała mnie dyskusja pod
poprzednim postem. Czyli znów ruszamy na „szlak Hubala”.
Zaczynamy
wędrówkę w Szałasie. Okazuje się, że we wsi jeszcze trochę zimy, wiatr ostro
wieje, ale słońce lekko świeci.
jeden z dopływów Krasnej w Szałasie
Znów
przechodzimy obok pomników przypominających bitwę oddziału majora w lasach
niedaleko Szałasu oraz ofiary pacyfikacji wsi kilka dni po tej bitwie w
kwietniu 1940 roku.
krzyż z nazwiskami pomordowanych przez Niemców mieszkańców Szałasu
miejsce pamięci w Szałasie
Wchodzimy
do lasu. Byliśmy tu niejednokrotnie. Ale dopiero dziś spojrzałam na ten las
inaczej – jaki on rozległy: mieliśmy tu już sporo różnych wariantów tras. Często chodzimy solidnymi drogami, ale zdarzało się też brnąć
przez podmokły niedostępny teren. I to chyba była przyczyna, że w tym lesie stacjonował
oddział Hubala. Oczywiście nie były to długie pobyty - oddział często się przemieszczał.
Tym razem spróbujemy dotrzeć do gajówki, w której major przebywał
w listopadzie 1939 roku, gdy organizował Okręg Bojowy Kielce. Bywał tu jeszcze
kilkakrotnie. Ostatni pobyt miał miejsce w kwietniu 1940 r.
Ciekawa jestem, co zobaczymy, bo podobno z gajówki niewiele
pozostało.
na leśnej drodze
Najpierw schodzimy
z trasy, aby zajrzeć nad staw Bunkier. Znajduje się on przy drodze prowadzącej
do pomnika w pobliżu miejsca bitwy pod Rogowym Słupem (1. kwietnia 1940 roku).
Do pomnika się nie wybieramy – w ubiegłym roku był tam nasz Janek na pikniku
kawaleryjskim organizowanym corocznie w tej okolicy (tu link do relacji, a tu zaproszenie na kolejny piknik).
pomnik w Rogowym Słupie (zdjęcie z października 2011)
Staw jest
zbiornikiem przeciwpożarowym, może nawet niebrzydko wygląda, ale akurat jego okolica cała pokryta śniegiem, z
trudem się przebijamy. Cały rok się tu wybierałam i takie nieszczególne widoki. Trudno, może
znów tu zajrzymy za jakiś czas i będzie ładniej.
staw Bunkier (nie wiem, skąd ta nazwa, ale czytałam, że po wojnie detonowano tu niewybuchy)
zmarznięta wiosna nad stawem
W końcu
jednak trzeba stawić czoło głównemu celowi naszej wyprawy. Mamy dobrą mapę i
dzięki niej bez problemu znajdujemy drogę, przy której widzimy resztki podmurówki, jakiś dziwny
budynek i zdziczałe drzewa owocowe. Trafiliśmy!
pozostałości sadu i podmurówki gajówki Rosochy
komórka, gdzie podobno znajdowały się agregaty prądotwórcze
Ale drogą
nadchodzi leśnik, który ze zdziwieniem przygląda się naszym akcjom
fotograficznym. Na wszelki wypadek pytam, czy dobrze trafiliśmy do pozostałości
gajówki Rosochy. Zgadza się, ale…
- „Pani, co
tu fotografować?”
- „Jak to
co? Hubal tu stacjonował”.
- „Tu go
nie było, tamta gajówka spalona; tę zbudowali w latach sześćdziesiątych”.
No, ale
głupio mi się zrobiło. Taka skucha. Na szczęście nie poddaję się łatwo i pytam,
gdzie była tamta oryginalna gajówka. I co? Myślicie, że nie wiedział?
Wiedział! „Tam
w sosnowym młodniku, gajówka była po lewej stronie – w tym miejscu zostały dwie
stare jabłonki.” Nie zgadniecie, jakie było moje kolejne pytanie. Zapytałam, po
której lewej. Jak już się przestaniecie śmiać, pomyślcie, że staliśmy twarzami
do siebie i moja lewa była jego prawą.
i tu już można zacząć poszukiwania
Okazało
się, że po mojej lewej. A po prawej zostały dwie okrągłe piwniczki, bo gajówka
była na dwie rodziny.
jeden z pagórków skrywających piwnicę
O jedno nie
zapytałam – kiedy gajówka została spalona. Trudno, nie dowiemy się na razie.
Niestety –
pożar, upływ czasu i śnieg nie sprzyjały zachowaniu resztek drewnianej gajówki.
Z trudem wypatrzyliśmy nieduże kupki kamieni.
nie wiem, czy to zwykły kamień, czy historyczny
Janek na przysypanej śniegiem stercie kamieni, która może kiedyś była podmurówką gajówki Rosochy
Tak
więc sukces wyprawy umiarkowany, ale cel
osiągnięty. Ruszamy dalej w kierunku Zagnańska.
na drodze
wielkanocne jajeczka w typowo wiosennej scenerii
Droga teraz
trudniejsza – bardziej zimowa, śniegu na niej więcej, a tam, gdzie go nie ma,
pojawią się rozlegle kałuże.
ostrożnie
wiosna i zima przy drodze
W tej
sytuacji decydujemy się na dotarcie do stacji w Zagnańsku najkrótszą drogą, bez
szlaku przez wieś Kaniów. Świetny pomysł. Żeby tylko ta najkrótsza droga też
taka najlepsza była… Gdzie tam – zaśnieżona, z malowniczymi rozlewiskami, ale
do przejścia.
rozlewisko przy drodze do Kaniowa
I w ten
sposób dotarliśmy do stacji w Zagnańsku. Pokonaliśmy 15,7 kilometra i czekali 5
minut na pociąg.
Jeszcze
jedno – czy wiecie, że w czerwcu tego roku przypada 120 rocznica urodzin majora Henryka Dobrzańskiego? I może właśnie dlatego warto o im czasem przypomnieć.
Zdjęcia – Janek i ja
Mam teraz dodatkowe materiały. Od pana Andrzeja Staśkowiaka dostałam mapę ze współrzędnymi GPS, a na niej widoczna jest polana Rosochy. Niestety, szybko to wszystko zarasta:
Z linka, który podał parlando skopiowałam mapę i zaznaczyłam na zielono miejsce, gdzie mogła się znajdować starsza gajówka. Nie wiem, czy to wyobraźnia, czy rzeczywiście widzę dwa pagórki piwniczek po prawej stronie drogi, ale równe nasadzenia sosen są dobrze widoczne.
Mam teraz dodatkowe materiały. Od pana Andrzeja Staśkowiaka dostałam mapę ze współrzędnymi GPS, a na niej widoczna jest polana Rosochy. Niestety, szybko to wszystko zarasta:
Z linka, który podał parlando skopiowałam mapę i zaznaczyłam na zielono miejsce, gdzie mogła się znajdować starsza gajówka. Nie wiem, czy to wyobraźnia, czy rzeczywiście widzę dwa pagórki piwniczek po prawej stronie drogi, ale równe nasadzenia sosen są dobrze widoczne.
Zima trzyma... a chodzić się chce. Fajne foty.
OdpowiedzUsuńZaskoczyła mnie ilość śniegu w okolicy Zagnańska. Tam jednak są prawdziwe góry. Bo początek trasy łagodny, mało śniegu.
UsuńJest w Szałasie jeszcze jedno miejsce związane z oddziałami Hubala - pomnik poległego ułana https://goo.gl/maps/fk3xh9XNPB22
OdpowiedzUsuńhttps://goo.gl/photos/eHEg456ku4KdGWDZ9
Znam ten pomnik, ale on jest w przeciwnym kierunku niż szliśmy wczoraj, bo przy drodze na Kucebów. Byliśmy tam w ubiegłym roku http://swietokrzyskiewloczegi.blogspot.com/2016/02/o-tym-jak-wiatr-chcia-nam-popsuc.html
UsuńMacie racje, przypominajcie o Hubalu bo warto! I miejsca z nim związane sa dla nas niezwykle ciekawe :) Piękna zima u was tej wiosny, u nas nie nasypało na szczęście dużo śniegu, zaraz stopniało to co było :)
OdpowiedzUsuńMiejsca związane z Hubalem ciekawe, ale dosyć rozrzucone w terenie. Jego oddział przemieszczał się konno, a my pieszo. Musimy więc wybierać po kilka na jeden wypad. Łatwiej jest z Ponurym bo jego partyzanci stacjonowali właściwie w jednym lesie.
UsuńU nas w lasach sporo śniegu, a pod domem mieliśmy już wszystko stopniałe. Tak przyroda lubi zrobić niespodziankę.
No brawo!! Kolejna lokacja znaleziona, dobre by były namiary GPS lub chociażby kamień z informacją dla przyszłych wędrowców bo nie każdy spotka leśniczego... swoją drogą Ktoś Wam sprzyja.
OdpowiedzUsuńOczywiście szlak Hubala jest przez to jeszcze bardziej oczekiwany.
Z tym leśnikiem to i dla mnie było wrażenie niesamowite. Tak, jakby Ktoś nam go przysłał. Miałam w planach iść ścieżką, na której on się pojawił, ale było za dużo śniegu i zdecydowałam wybrać inną drogę - taką "naokoło". Gdybym nie wybrała tego wariantu, szlibyśmy za tym człowiekiem i do spotkania by nie doszło.
UsuńNamiarów GPS nie będzie, bo nie mam sprzętu, stare jabłonki wśród sosen są wystarczająco wyraźnym znakiem. A poza tym - te ślady zanikają z każdym rokiem. Zapytam o zgodę na dodanie na blog mapki, z której korzystałam. Jeśli ją uzyskam, to wkleję w treści.
Zbieram materiały na temat szlaku, jak widać.
Może z mapą LIDAR uda się podać lokalizację?
UsuńWytypowałem to miejsce, ale równie dobrze mogą to być pozostałości tej nowszej gajówki
https://drive.google.com/file/d/0B2q1-QLf1EUWcUZzUlNvQWUwYW8/view?usp=drivesdk
link do tego miejsca:
http://mapy.geoportal.gov.pl/imap/?locale=pl&gui=new&sessionID=3225190
Skopiowałam mapę i wkleję ją na blog, dziękuję za link.
UsuńJak najbardziej mogą być piwnicami te pagórki, chyba że patrzę w inne prawo:)
UsuńDobre prawo.
UsuńA mnie kusi ten wąwóz, którym płynie rzeczka - bardzo tam ładnie, ale w czwartek sporo mokrego śniegu leżało. Jak stopnieje, warto zajrzeć.
Przeczytałam z wielką ciekawością, jesteście niezmordowani i chyba rzeczywiście prowadzą was jakieś dobre bogi , lub boginki :-)
OdpowiedzUsuńOj, niezmordowani faktycznie, po takim śniegu w szybkim tempie. Chyba trzeba nam zacząć wolniej myśleć i chodzić. Ale już za długo siedzieliśmy w domu i trzeba było wyjść, nawet wbrew rozsądkowi.
Usuńhttp://www.majorhubal.pl/index.php?d=strona_wspolpracownicy_pokaz&id=1
OdpowiedzUsuńDziękuję za link - niezwykle ciekawa postać. Warto pamiętać o leśniczym i jego zasługach.
Usuń