Nuda,
pomyśli ktoś. Może, ale spróbujcie przeczytać i obejrzeć tę lekcję do końca.
Lekcji
patronuje skromnie ubrana w czerń dziewiętnastowieczna dama – pani Jadwiga
Prendowska. Jej życie to wiele zdarzeń – radosnych, podniosłych i zwyczajnych.
Ale to nie zwyczajne życie. Bo i czasy, w których żyła nie były łatwe ani
zwyczajne. Dowiemy się o nich sporo podczas tej „lekcji”.
Miejscem
spotkania z panią Prendowską i jej
czasami jest Modrzewiowy Dworek w Mircu. Już kilkakrotnie o nim pisałam, znacie
więc to miejsce.
Zaprosili
nas do niego wójt gminy Mirzec, pan Mirosław Seweryn, i właściciele dworku,
państwo Jolanta i Bogusław Żaczkowie. Okazją do spotkania są obchody 155.
rocznicy wybuchu powstania styczniowego. Przybyło na nie wielu mieszkańców gminy i okolic.
Przekraczamy
drzwi dworku i od razu znajdujemy się w wirze wydarzeń. We wnętrzu rozstawiono
stoły, na których można obejrzeć materiały przygotowane przez Muzeum Historii
Polski z Warszawy, kieleckie instytucje – Muzeum Historii Kielc, Instytut Pamięci
Narodowej i Wojskową Komendę Uzupełnień. Ze
Starachowic przyjechali członkowie Koła Łowieckiego Nr 3 Dzik i uczniowie klasy
mundurowej ZDZ. Wśród gości pojawiają się wdzięcznie ubrani w eleganckie stroje
członkowie Koła Artystycznego ze szkoły podstawowej w Jagodnem.
Samo
przejrzenie ich prezentacji wymaga czasu i skupienia. A tu jeszcze ksiądz
Stanisław Drąg z Radomia przygotował dwie wystawy. Jedna jest poświęcona
styczniowym bohaterom takim jak Jadwiga Prendowska czy Władysław Komornicki, a
druga prezentuje ikony napisane przez księdza.
Kolejne
stoły zajął kiermasz rękodzieła. Spotykam na nim wiele osób dobrze mi znanych z
podobnych kiermaszów w Jagodnem.
Zaglądam
do Saloniku Wspomnień. I tu powstańcze akcenty sprawiają, że przenosimy się w
podróż do dawno minionych lat.
Wójt
gminy i właściciele Modrzewiowego Dworku otwierają uroczystość, możemy teraz zapoznać
się z prezentacjami na tematy związane z historią.
uroczyste rozpoczęcie spotkania
Organizatorka
całej uroczystości, pani Jadwiga Rafalska-Kawalec, zabiera nas w podróż do
miejsc związanych z życiem Jadwigi i Józefa Prendowskich. Wędrujemy ich śladem,
poznajemy fakty, o których zapewne niewielu z nas wiedziało, zaczynamy
podziwiać powstańczą łączniczkę, jej męża – komisarza województwa
sandomierskiego, więzionych przez rosyjskich zaborców za udział w powstaniu,
wyruszamy za nimi na zesłanie (Czy wiecie, że to pani Jadwiga była zesłana, a
mąż podążył za nią?).
Ledwie
pożegnaliśmy panią Prendowską, a już pani Beata Wolszczak z Muzeum Historii
Polski zabiera nas w podróż do
szlacheckich dworów. To nie tylko wykład o historii architektury dworów, ale
ciekawostki z życia szlachty, piękne archiwalne zdjęcia. I do tego szokujące
liczby – straty poniesione przez polską i litewską szlachtę na skutek
powstania.
na zdjęciu jeden ze slajdów prezentacji
I
znów wracamy do Mirca. Tym razem za sprawą pani dr hab. Ireny Anny
Słodkowskiej, która przenosi nas w czasie do dzieciństwa swojej babki Marii z
Kuźnickich Walewskiej, która urodziła się w Mircu i tu spędziła najmłodsze lata
– szczęśliwe, bo dziecięce, i smutne, bo
dziewczynka została wcześnie osierocona przez matkę. Możemy je poznać za sprawą
pamiętnika jej autorstwa. Jak to dobrze, że dawniej wykształcone damy pisywały
takie wspomnienia!
Wracany do czasów powstania styczniowego. Pan Janusz Kędracki
opowiada o świętokrzyskich dworach i pałacach z powstańczą legendą. Już sama
niecodzienna historia o tym, jak generał Langiewicz miał kwaterę w
zarekwirowanym pałacu margrabiego Wielopolskiego w Chrobrzu, warta jest
wysłuchania. A powstańcze losy właścicieli majątku Dzięki – Rosjan są gotowym materiałem
na historyczny film przygodowy.
Na
zakończenie miałam okazję i ja się wypowiedzieć. Pokazałam ciekawe miejsca
pamięci powstania w najbliższej okolicy. Musiałam się ograniczyć do
najważniejszych, bo wiele się działo w Mircu, Wąchocku, Szydłowcu, Bodzentynie
i pobliskich miejscowościach w czasie powstania. Więcej opowiem o tych czasach,
miejscach i przede wszystkim – ludziach w postach na blogu.
Jeszcze
tylko podziękowanie ze strony gospodarzy dla wszystkich uczestników spotkania,
łyk kawy, kawałek ciasta i można wracać do ciepłego domu.
A
oni, 155 lat temu, wyruszali w zimną styczniową noc do walki, brnęli przez
zaspy, nieśli broń, wspierali rannych i nie mogli wrócić pod rodzinny dach.
PS.
Uczestniczyłam tylko w tej części obchodów rocznicowych w Mircu, a
organizatorzy przygotowali jeszcze spotkanie w szkole im. Prendowskich, wyjazd
na grób Jadwigi Prendowskiej do Czyżowa Szlacheckiego. Opis tych wydarzeń
znajdziecie na stronie gminy (tu link)
Zdjęcia – cóż, sama
robiłam, chociaż nie wszystkie…
"Więcej opowiem o tych czasach, miejscach i przede wszystkim – ludziach w postach na blogu."
OdpowiedzUsuńSporo już było, ale i tak nie mogę się doczekać:)
Dziś i jutro dwa odcinki.
UsuńA za rok ruszamy na poszukiwania kolejnych miejsc. Bardzo mnie zainteresowała powstańcza historia.
Czekam na te miejsca w formie foto i lokalizacji... swoją ścieżka podziwiam Cię Aniu za pasję i entuzjazm w penetrowaniu historii a szczególnie: fajnych ludzi,miejsc i zdarzeń
OdpowiedzUsuńA, bo ja się łatwo daję wciągnąć różnym tego typu nałogom. ;)
UsuńŻałuj, że nie słyszałeś mnie na wieczorku. Nikt nie zasnął.
Suuper! Sam chętnie wziął bym udział w takim spotkaniu.
OdpowiedzUsuńAno niestety, te powstania to było potworne zubozanie kraju. Trzeba pamiętac o bohaterach ale dobrze jest też policzyć ile ich bohaterstwo kosztowało w "twardej walucie".
To podliczenie też się pojawiło podczas prelekcji - z rozbiciem na straty polskiej szlachty i litewskiej, nie zrobiłam zdjęcia. Ale kwoty ogromne.
Usuń