Rok
temu Maciej przypomniał na swoim, już zamkniętym, blogu powstańców
styczniowych. Tych, których mogiły można odwiedzić na tarnowskim
cmentarzu (tu link).
Dziś
zapraszam czytelników do podobnych odwiedzin w naszych okolicach. I nie będzie
to jeden cmentarz, bo walki powstańcze toczyły się u nas w wielu miejscach.
Powstańcy ginęli bezimiennie, wiele mogił – pagórków usypanych wśród pól czy
lasu zaginęło przez lata, niektóre się zachowały, doczekały pamięci i szacunku.
Śpi w nich „wiele serc mężnych spalonych na ołtarzu…”*, o których w rocznicę
wybuchu powstania warto wspomnieć.
Bezimienną
powstańczą mogiłę spotkamy w lesie niedaleko wsi Kierz Niedźwiedzi. Nie
wiadomo, kto jest w niej pochowany. Podobno to jeden lub dwóch powstańców,
którzy zmarli z ran odniesionych podczas ataku na Szydłowiec 23 stycznia 1863.
Płyta na mogile ma ciekawą historię, którą poznałam zupełnie niedawno. Jest to kopia pierwotnej mosiężnej
płyty położonej tu po odzyskaniu niepodległości. Nowa matryca i odlew zostały wykonane w roku 1963 w Skarżysku. Podobno milicja szukała zawzięcie autora tej płyty. Nikt nie wydał nazwiska pana Derlatki. Myślę, że teraz należy mu się podziękowanie.
powstańcza mogiła w lesie niedaleko Krza Niedźwiedziego
krzyżyk z datą
W
sierpniu 1863 roku doszło do krwawej bitwy we wsi Kowala. Oddział pod
dowództwem majora Władysława Eminowicza został napadnięty przez Moskali, bitwę
powstańcy wygrali, ale ponieśli dotkliwe straty – wielu było rannych, zabitych,
wieś spalona. Na miejscu bitwy w mogile z drewnianym krzyżem pochowano poległych.
zbiorowa mogiła w Kowali - po odnowieniu
Oddział
ciągnął dalej w stronę Radomia, a rannych pozostawiono w szpitalu polowym we
dworze w Krogulczy Mokrej. Wielu z nich zmarło z ran. Na ich
mogile w roku 1920 staraniem 8 pułku piechoty legionów został ustawiony skromny
pomnik.
cmentarz wśród pól w Krogulczy
Na
wiejskim cmentarzu w Niekłaniu Wielkim znajdziemy mogiłę powstańczego oficera –
kapitana Dobrogojskiego – Grzmota. Był on oficerem smoleńskiego pułku piechoty
w Kielcach, ale serce ciągnęło go do powstania, dołączył do niego w marcu 1863
roku, służył w oddziale Dionizego Czachowskiego. Dowodził atakiem kosynierów w
bitwie pod Stefankowem. I choć atak przyniósł powstańcom
zwycięstwo, kapitan został śmiertelnie ranny. Zdołał jeszcze przekazać
dowództwo, a wydobytą z kieszeni na piersi fotografię ukochanej zmoczył krwią
własną i prosił jej to pożegnanie przekazać. Po bitwie przewieziono jego zwłoki
do Niekłania i tam złożono w kościele na katafalku. Oryginalny krzyż na mogile
kapitana ustawiono w roku 1936.
W
pierwszych dniach powstania ważnym ośrodkiem był Wąchock, gdzie miał kwaterę generał Marian Langiewicz. Tu przybywali liczni
ochotnicy, formowano oddziały, gromadzono broń i przygotowywano się do walki.
Ten patriotyczny zryw w miasteczku trwał niewiele ponad tydzień, już 2 lutego
Langiewicz opuścił miasto, w stronę którego ciągnęły wojska moskiewskie. Do bitwy
doszło w okolicy Wąchocka. Poległo w niej trzech Polaków. Jednym z nich był
Karol Ziemliński – oficer pruski, który z własnym oddziałem przybył pod rozkazy
Langiewicza. Wałczył dzielnie, nawet
ranny strzelał do wroga. Jego ciało po bitwie odszukała wdowa, która pochowała
męża na wąchockim cmentarzu.
Jest
w Wąchocku jeszcze jedna mogiła powstańcza w centrum miasteczka. Nie da się
jednak nie zauważyć, że zmienia ona swoje położenie z powodu remontów
wszelakich. Tak więc jest to najpewniej nie tyle bezimienna, ile raczej
symboliczna mogiła powstańcza.
powstańcza mogiła w pobliżu klasztoru
Czymś
w rodzaju symbolicznej mogiły jest pomnik usytuowany na cmentarzu w Szydłowcu.
Są na nim umieszczone daty trzech potyczek, jakie miały miejsce w tym mieście.
Nie wiem, kiedy wystawiono ten pomnik, ale bez wątpienia już w niepodległej
Polsce, wcześniej przecież nie wolno było tak oficjalnie afiszować się z
pamięcią o powstańczych bitwach.
pomnik na cmentarzu w Szydłowcu
Przenieśmy
się teraz do Bodzentyna, gdzie na cmentarzu znajdziemy zbiorową mogiłę
z czasów powstania. To, co widzicie na zdjęciu to jej najnowsza wersja, mogiłę
kilkakrotnie odnawiano. O to miejsce zadbano godnie dopiero w 1917 roku, kiedy
to ustawiono na mogile pomnik, miejscowy ksiądz podczas uroczystości poświęcenia pomnika odczytał nazwiska powstańców, którzy zginęli w okolicach Bodzentyna.
zbiorowa mogiła w Bodzentynie
zbiorowa mogiła w Bodzentynie
Ciekawa,
choć bardzo smutna, jest historia dwóch braci – Zygadlewiczów. Byli jednymi z
12 dzieci zamożnego bodzentyńskiego kupca. Ojciec zmarł przed wybuchem
powstania i nie musiał być świadkiem egzekucji jednego, a może jednak obu
synów.
Uczestnik
powstania – Karol Zygadlewicz został przez kogoś wydany Rosjanom i skazany na
śmierć przez powieszenie. Egzekucja odbyła się 14 września 1863 roku, na jej
miejscu prawnuk powstańca wystawił krzyż upamiętniający to wydarzenie.
Są jednak opinie, że Karol zmarł z ran odniesionych w powstaniu, a w tym miejscu na łące tuż za Bodzentynem stracono brata Karola – Stanisława, który za udział w powstaniu był osadzony w kieleckim więzieniu a następnie skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 30 maja 1864 roku.
Stanisław
został pochowany na tej łące, a po 15 latach jego zwłoki przeniesiono do grobu
ojca na bodzentyńskim cmentarzu.
W lesie w pobliżu zalewu Rejów w Skarżysku znajduje się jeszcze jedno miejsce okrutnej egzekucji. Tu na starym dębie „oprawcy carscy powiesili 9 hutników z Rejowa, uczestników zrywu niepodległościowego” (napis z tablicy).
pomnik ma niełatwą historię - orzeł, który wieńczył jedną z jego części był wykonany z brązu, ktoś postanowił go ukraść; został zdjęty i ukryty w lesie. Grupa harcerzy z pobliskiej stanicy natknęła się na ukrytego orła, został przekazany do Muzeum Orła Białego, a na jego miejscu zamontowano orła z innego materiału. I tego skradziono. Teraz pomnik jest bez patriotycznych symboli.
Istnieje piękna legenda, która mówi, że wśród hutników znalazł się adiutant Langiewicza. Miał on przy sobie kamień, na którym generał wyrył mapkę wskazującą miejsce ukrycia powstańczego skarbu. Adiutant nie wydał żadnych tajemnic, a tuż przed egzekucją wsunął potajemnie ów kamień w szczelinę w korze drzewa.
Podobno od czasu egzekucji w okolicy dębu krążyły duchy. Wielu ludzi, w tym Langiewicz, bezskutecznie szukało mapy z zaznaczonym skarbem, a kamień tymczasem wrósł w korę drzewa.
Już w naszych czasach ktoś podpalił stary dąb, drzewo spłonęło, a kamień gdzieś zniknął. W sto pięćdziesiątą rocznicę wybuchu powstania zasadzono malutki dąbek na tym miejscu.
Nie liczę na cud, ale może ktoś jednak zdoła dostrzec na tym zdjęciu ów malutki dąbek...
Zaś
rejowscy hutnicy jeszcze wiele lat po powstaniu byli prześladowani przez
Moskali. Wznieśli więc swe prośby o lepszy los do jedynej siły, która mogła im
w tych ciężkich czasach pomóc. Wystawili w roku 1866 ten oto krzyż. Sami
zobaczcie, jaka figura Chrystusa na nim widnieje.
Inaczej
wyrazili swoją rozpacz po upadku powstania i zniszczeniu swoich domów
mieszkańcy Suchedniowa. W czasie odbudowy spalonych domostw mieszkańcy znosili
kamienie z nich i układali stos tuż przy ogrodzeniu kościoła. Kopiec istniał do
roku 1912, kiedy to powstawało nowe kościelne ogrodzenie. Wykonano je z owych
kamieni. Przypomina o tym tablica umieszczona niedawno tuż przy bramie w tym
ogrodzeniu.
Wiem, że dużo już napisałam, ale jeszcze o jednym muszę wspomnieć – to los zesłańców.
Jednym
z nich był Józef Barzykowski z Suchedniowa przez żonę spowinowacony z rodziną
Dawidowiczów (bracia Dawidowiczowie dowodzili działaniami powstańczymi w
Suchedniowie i okolicy). On i jego trzej najstarsi synowie uczestniczyli w
powstaniu. Józef był rachmistrzem Zakładów Hutniczych. Rozbicie ich kasy było jedną z pierwszych akcji powstania w Suchedniowie, rachmistrz musiał się więc ukrywać przed Moskalami. W późniejszym
czasie został osadzony w radomskim wiezieniu, a potem skazany na zesłanie.
Kiedy wrócił w 1868 był tak schorowany na skutek odmrożeń, że żona wysłała go
na leczenie do wąchockiego Lazaretu Górniczego. Niestety, nie odzyskał
nadwątlonego zdrowia i wkrótce zmarł. Rodzina musiała go pochować na wąchockim
cmentarzu, gdyż władze nie wydały zgody na pogrzeb w rodzinnym Suchedniowie.
O innych, którzy wrócili z zesłania, napiszę w kolejnym poście. Jeszcze tylko kilka słów o tych, co tam zostali.
Na
skarżyskim cmentarzu jest ładny nagrobek z piaskowca. To grób rodziny
Milbertów. W dolnej części bocznej ściany tego nagrobka znajdujemy wspomnienie
Cezara Kowalskiego, który w styczniu 1864 został zesłany na osiedlenie na
Syberii. Zmarł tam w roku 1867.
grób Milbertów - tablica powstańca skryta za kępą bukszpanu
grób Milbertów - tablica powstańca skryta za kępą bukszpanu
Za
działalność patriotyczną został skazany na zesłanie proboszcz
ze wsi Kowala – ksiądz Stanisław Fijałkowski. On to na rozkaz Langiewicza
organizował w Kowali stację poczty narodowej dla łączności z Radomiem. Został
aresztowany w styczniu 1864 roku i skazany na zesłanie nad Morze Azowskie.
Przeniesiono go potem do Pskowa, gdzie zmarł w roku 1878. O życiu księdza
Fijałkowskiego przypomina kamień umieszczony w pobliżu kościoła, którego był
proboszczem.
kamień z tablicą ku czci księdza Fijałkowskiego
kamień z tablicą ku czci księdza Fijałkowskiego
Oto
garść wspomnień o tych, co polegli w boju, zmarli z ran lub na zesłaniu. Nie nam
oceniać, czy powstanie było konieczne, czy nie. Pamiętajmy o cenie, którą ci tu
wspomniani i wielu innych zapłaciło, bo wierzyło w konieczność walki o wolność.
Raz jeszcze powtórzę za wiatrem z opowiadania Orzeszkowej "Gloria victis!"
Raz jeszcze powtórzę za wiatrem z opowiadania Orzeszkowej "Gloria victis!"
Ne
myślcie, że sama wszędzie dotarłam, aby zdobyć te wiadomości. Korzystałam z
informacji zgromadzonych przez niestrudzonego badacza historii, pana Jerzego
Kowalczyka z Kielc. Zaglądajcie na jego stronę, bo jest tam
prawdziwa kopalnia wiedzy o miejscach związanych z historią powstania
styczniowego – tu link.
I
zachęcam do wysłuchania, jak Danuta Stenka czyta opowiadanie Orzeszkowej
„Gloria victis” – tu link.
*E.
Orzeszkowa „Gloria victis”
Zdjęcia – Edek, Janusz i ja
Piękny opis i fascynujące fotografie z nim związane...
OdpowiedzUsuńFotografie też i Twoje. Mam w archiwum, więc skorzystałam. Dziękuję.
UsuńDziękuję za krzewienie pamięci o tych co walczyli za Naszą Ojczyznę. Bez przypominania o tym młodzieży trudno będzie przetrwać jako Naród w tym coraz bardziej oszalałym świecie.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńTajemnicza jest ta mogiła w Krzu Niedźwiedzim. Kiedyś też szukałem o niej informacji w Internecie. Na wikipedii jest odwołanie do bitwy pod Grzybową Górą 20 IV 1863.
OdpowiedzUsuńZ kolei artykuł o Krzu Niedźwiedzim na przywołanej stronie pana Kowalczyka wskazuje możliwe 3 związki
http://powstanie1863.zsi.kielce.pl/index.php?id=k25
Ciekawe są też figury odwróconego Jezusa - odlew jest pełniejszy. Te większe figury znane z wpisu "Powstańczy Chrystus" wyglądają jakby forma była przygotowana z płaskorzeźby.
Na stan pomnika blisko zalewu rejowskiego żal patrzeć...
Ciekawa mogiła znajduje się w Pomorzanach
http://powstanie1863.zsi.kielce.pl/index.php?id=p26
Wszystkich miejsc opisać nie sposób, ale pominąć te znane trudno, więc jeszcze pozwolę sobie dodać Iłżę
http://powstanie1863.zsi.kielce.pl/index.php?id=g11
W Puszczy Iłżeckiej, przy Gościńcu Ostrowieckim od niedawna także są upamiętnieni powstańcy - w pobliżu Piotrowego Pola.
Iłżę zostawiam na przyszły rok. Mamy już sporo dokumentacji, ale jeszcze z jedno zdjęcie brakuje, trzeba dopracować szczegóły.
UsuńA taki na przykład Bliżyn? Dla nas blisko i nie opisuję jeszcze.
I tak już mam wyrzuty sumienia, że ciągle ganiałam kolegów po cmentarzach.
Z mogiłą w Kierzu jest sporo niejasności, zdecydowałam się na jedną wersję, chociaż we wpisie http://swietokrzyskiewloczegi.blogspot.com/2015/01/kierz-niedzwiedzi-uzupenienie.html podawałam więcej szczegółów.
Tak to jest z bezimiennymi mogiłami - już nie poznamy prawdy, bo zabrakło świadków wydarzeń.
Świetny materiał. Mam już w planach rajd rowerowy, taki jednodniowy, po "drugiej stronie Wisły", by odwiedzić miejsca pamięci po Powstaniu Styczniowym.
OdpowiedzUsuńTaka mnie refleksja naszła, o wieszaniu. Moskale wieszali masowo, tymczasem w Galicji w 1846 roku też wybuchło powstanie, rozniesione na kosach, cepach i widlach chłopów którzy bronili Najjaśniejszego Panana przed Polakami (taka była ówczesna świadomość). Ale zmierzam do tego iż władze cesarskie na śmierć skazały tylko dwóch jego uczestników i to bezpośrednich sprawców zabójstwa urzędnika cesarskiego. Nieporównanie inna skala represji.
Nasze okolice były centrum walk powstańczych, samych bitew nie zliczę. To i skala represji była ogromna. Taki, na przykład, Suchedniów spalono.
UsuńIle ludzi straciło życie, majątki!
Nie wiem, jak w Galicji, ale u nas wiele obecnych wsi było miastami, które po powstaniu utraciły prawa miejskie. Teraz je dopiero odzyskują.
U nas nie było Styczniowego, to z 46 i "Krakowskie" to była w porównaniu z nim dziecinada. Natomiast w I Wojnie Galicja ucierpiala jak żaden inny region.
UsuńO tak, sama ilość cmentarzy wojennych świadczy o rozmiarach strat. Kiedy jechaliśmy z Tarnowa do Kąśnej byłam zaskoczona, że na takim niedługim odcinku tyle jest cmentarzy z czasów 1 wojny.
Usuń