czwartek, 15 lutego 2018

Z Edziem i Stasiem do Edwarda i Stanisława

Startujemy w środowy ranek w Kucębowie Górnym. Zapowiada się długi marsz asfaltem. Cóż, taka droga wybrana, taką idziemy.
Janek zafascynowany drewnianymi mieszkańcami jednego z ogródków, Edek zwraca uwagę na samotne drzewa wśród zamglonych pól, ja szukam strachów na wróble. I tak jakoś nam mija ten najgorszy odcinek trasy. 

w drodze na targ?

dziwna studnia

i po strachu! 

Przed wsią Krasna docierają do nas odgłosy przyrody. Gdzieś w oddali słychać klangor żurawi. Zdaje się, że już przyleciały, ale nie ma co liczyć na spotkanie. Szkoda…
Ale przynajmniej rzekę Krasną można w Krasnej zobaczyć. Zarośla na brzegu zimą wyschły, to i podejść można nieco dalej od mostu.

przelew na zalewie 

 Krasna
 
W czasie, gdy ja penetruję brzegi rzeki, koledzy zatrzymują się na chwilę przy pomniku poświęconym 32 żołnierzom Wojska Polskiego, którzy polegli w bitwie 6 września 1939 broniąc przed Niemcami wsi Krasna i Komorów, oraz mieszkańcom wsi, którzy zostali tego dnia przez Niemców zamordowani.

pomnik w Krasnej 
 
Na naszej trasie jest też niewielki cmentarz w Krasnej, gdzie znajdujemy zbiorowe żołnierskie mogiły. Edwardowi udało się zdobyć trochę informacji od spotkanej na cmentarzu mieszkanki wsi, która  opowiedziała historię jedynego wymienionego z nazwiska żołnierza – Adolfa Rachonia. Miał on przy sobie dokumenty, a po wojnie, kiedy to rosła sława dyrygenta Stefana Rachonia, ktoś ze wsi napisał do niego w sprawie zbieżności nazwisk. Okazało się, że Adolf był bratem Stefana, który nawet przekazał podobno zdjęcie na tablicę nagrobną. Pani wyjaśniła też, że brak zbiorowych mogił pomordowanych cywilów, bo rodziny pochowały ich w oddzielnych grobach. 


mogiły zbiorowe

jedyna tablica imienna
 
Jeśli kogoś interesuje historia tej bitwy, polecam bardzo dokładny opis na stronie konskie.org. pl (tu link).

Krasna za wsią
 
My zaś ruszamy w dalszą drogę na spotkanie z zaplanowanymi atrakcjami. Tak nas to pochłania, że na żółtym szlaku w lesie nawet nie zaglądamy nad Krasną, która płynie tu bardzo malowniczo. Trudno. Może innym razem…

na żółtym szlaku 

Z lasu wychodzimy na krótką chwilę w Duraczowie, aby zaraz znów się wybrać leśną ścieżką (tym razem bez szlaku) na północ. Tutaj następuje cała seria zmian kierunku marszu, ścieżek, wertepów i innych atrakcji. W związku z tym mapki trasy nie będzie, bo nie umiem jej narysować. Zresztą, jak się niedługo okaże, wcale nie jest potrzebna.

nie było lekko
 
Las stopniowo się zmienia. Pojawia się w nim coraz więcej pagórków. I nie są to naturalne pagórki, a raczej rudne doły. Dużo tego. I na rozległym terenie. Początkowo niewysokie, z małymi zagłębieniami, potem coraz większe. 

okazały dąb wyrastający z jednego z dołów


doły rudne - dzięki obecności na zdjęciu Janka widać, że niemałe

Aż w końcu natrafiamy na naprawdę wysokie z ogrodzeniem na szczycie. To zwyczajna leśna siatka otaczająca głębokie szyby kopalniane. No i tabliczki z ostrzeżeniami. 

jeden z głębokich szybów 
 
Wniosek – dotarliśmy na teren  kopalni rudy żelaza „Stanisław”, która powstała w latach trzydziestych XX wieku, a była szczególnie intensywnie eksploatowana w okresie powojennym – do lat siedemdziesiątych. 
Nałaziliśmy się po terenie kopalni tak z pół godziny, dotarliśmy do zrujnowanych pozostałości zabudowań (może to leśniczówka lub gajówka?) i drogą, którą prowadzi szlak konny wyszliśmy wprost na kapliczkę świętej Barbary. Tę sama, przy której byliśmy w styczniu (tu link).


tajemnicze ruiny

Wiemy, do kopalni trzeba jeszcze wrócić, poszukać innych ważnych i wartych obejrzenia obiektów, jak na przykład centralnego szybu, czy wyjść szybów wentylacyjnych, ale to zostawiamy sobie na kolejne wycieczki. Już teraz mamy znalezioną łatwą drogę dojścia na jej teren (czyli nie powtarzamy naszej trasy, a idziemy z Brodnicy do kapliczki św. Barbary i dalej szlakiem – proste?) no i czekamy na kolejne spotkania ze „Stanisławem”.
Teraz pora na kopalnię rudy „Edward”, która działała w podobnym okresie, jak „Stanisław”. 
W porównaniu z poprzednimi poszukiwaniami, to już bułka z masłem. Idziemy szlakiem konnym w kierunku zabudowań fabrycznych. Przed nimi szlak skręca w niezłą drogę, zagrodzoną szlabanem. Maszerujemy twardo omijając szlaban (nie zauważyliśmy go najwidoczniej) i za kilka chwil przed naszymi oczami roztacza się naprawdę rozległy teren z niebrzydkimi (Co ja mówię, niebrzydkimi? Imponujące one są.) hałdami. Aż żal, że słońce nie świeci. To by dopiero był widok!


próba pokazania hałdy - jeśli na każdym ze zdjęć znajdziecie człowieka, będziecie mieć lekkie wyobrażenie o rozległości terenu

Edek i Staszek włażą na grzbiet hałdy, ja ostrożnie zostaję na dole, Janek uprzejmie dotrzymuje mi towarzystwa. Nasz „dół” okazuje się środkowym poziomem hałd – pod nami strome zbocze. Można je obejść bokiem, ale jest zimno, zadowalamy się taką porcją zwiedzania. 

na dole


na górze
 
„Edward” nas zaskoczył i zauroczył. Jednego tylko nie potrafię zrozumieć – dlaczego przez tyle lat chodzenia obok tych cudów, nigdy tu nie zaglądaliśmy? Pytanie pozostawiam jako retoryczne. 

 nasza "zima wśród piramid" 😉

Wracamy do drogi, a potem kolejką maszerujemy w stronę Czarnieckiej Góry i Stąporkowa. Prószy drobny śnieżek, emocje opadają. Można kończyć wycieczkę. 

kolejka to prawdziwy turystyczny tor przeszkód
 
Trasa liczyła 19,7 kilometra i niektóre jej fragmenty koniecznie trzeba powtórzyć!

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

PS Na wspomnianej koneckiej stronie jest ciekawy artykuł o kopalniach w okolicy – tu link.

7 komentarzy:

  1. Krasna i jej rozlewiska bywają nie do przejścia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego wybraliśmy się do kopalni.
      Tylko żurawi żal, a może by jaki jeden przygłuchy się na takim rozlewisku zabłąkał i pozwolił zobaczyć?

      Usuń
  2. Super tereny! Hałdy, zapadliska i instalacje przemyslowe to lubię!
    Na moje oko ta tajemnicza budowla to po prostu sklepiona piwniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i piwniczka, takie miejsce tym bardziej zachęca - a może gdzieś zostały beczki z trunkami?
      Miejsca naprawdę warte kilku jeszcze odwiedzin. Zwłaszcza te kanały, do których jeszcze nie dotarliśmy. Ale wszystko przed nami.

      Usuń
    2. No masz ci los... Jeszcze kanały.

      Usuń
    3. Trochę się obawiam, że je znajdziemy. I co wtedy? Chyba się nie odważę eksplorować.

      Usuń
  3. Górnicze ciekawostki okolic Stąporkowa: https://www.konskie.org.pl/2018/02/gornicze-dziedzictwo-gminy-staporkow.html

    OdpowiedzUsuń