czwartek, 19 kwietnia 2018

Wiosna wystrzeliła kwieciem i zielenią

Wkraczamy w szczególnie piękną porę roku. Wiosna rozgościła się na dobre. Najpiękniej jest teraz w okolicach Szerzaw i tam wyruszyliśmy na środową wycieczkę. 

na horyzoncie pasmo Bostowskie i Łysogóry
 
Po drodze spotykamy znane już obiekty, które są nowe dla Krzysztofa. Jest okazja, żeby mu je zaprezentować w wiosennej odsłonie.
Już w Michałowie oglądamy pozostałości ruin pudlingarni, która popadła w ruinę po wielkiej powodzi w 1903r.


ruiny pudlingarni w Michałowie
 
Na leśnej drodze do Rzepina wyrósł grzybek przypominający smardza. Na szczęście nikt nie odważył się sprawdzać tego organoleptycznie i poprzestaliśmy na sfotografowaniu go. Po porównaniu ze zdjęciem w atlasie okazało się, że to piestrzenica kasztanowata zwana też sobowtórem smardza, która jest grzybem trującym. 

piestrzenica kasztanowata

pora na kwitnienie sosny
 
Z lasu wyszliśmy na otwartą przestrzeń, w której dominowała zieleń zbóż i biel kwitnących drzew i krzewów.

wśród zieleni i bieli

 wiosna!

 widok na wiatraki w Szerzawach 

widok na pola Rzepinka

okolice Rzepinka
  
Polnymi drogami zmierzaliśmy na południe upajając się widokami na okoliczne pola z pasmami gór w tle, a pejzaże były takie, że chciałoby się je łyżkami jeść.

 okolice Jadowników

widok na góry Miejską i Psarską

widok na Pasmo Klonowskie

widok na Łysogóry

 widok na pola Szerzaw

Piękno odbieraliśmy kilkoma zmysłami. Od czasu do czasu docierał do naszych uszu warkot pracujących w polu traktorów, ale przeważnie towarzyszył nam śpiew skowronków. Może już mniej przyjemne były wrażenia węchowe, bo trafiały się pola z rozrzuconym obornikiem, jak to my nazywamy „folklorem”. 


 wiosenne prace polowe

jaszczurka

Były też inne atrakcje, choćby młyny wodne. Jeden na Świślinie w okolicy Rzepinka, niestety już nieczynny, a drugi na Psarce w Świętomarzy, który wydaję się być czynny.

 niektórzy wszędzie zajrzą

młyn wodny w Dodatkach

chybotliwa kładka na Świślinie 

Świętomarz - młyn wodny z 1931 roku

Nie przeszliśmy też obojętnie koło perełek architektury sakralnej. W Świętomarzy wstąpiliśmy do gotyckiego kościoła p.w. Wniebowzięcia NMP z 14. – 15. w. W Tarczku obejrzeliśmy romański kościół p.w. św. Idziego z 13. w. 

 kościół w Świętomarzy

jego wnętrze

kościół w Tarczku 

Dalsza trasa przebiegała prawdopodobnie szlakiem zielonym, który na odcinku Tarczek – Bodzentyn zachował dwa znaki – jeden na wejściu, drugi na wyjściu. 

Psarka w okolicy Tarczku
Na rynek w Bodzentynie przybyliśmy na pół godziny przed odjazdem busa, był więc czas na spokojne zjedzenie lodów i inne atrakcje.
Trasa okazała się dość długa(21,5 km), obfitowała sporą ilość atrakcji i mnóstwo wrażeń.

Tekst – Edek
Zdjęcia – Edek i Janek

8 komentarzy:

  1. Kiedyś zastanawiałem się co to za ruiny w Michałowie. A to pudlingarnia!:) Nowe słowo dla mnie:)
    Teraz widzę, że nawet był wspominek we wpisie z października 2017, ale bez fotki nie skojarzyłem i nie zapamiętałem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta pudlingarnia (dla mnie to również słowo-zagadka)jest obiektem bardzo trudnym do sfotografowania, bo normalnie jest albo zarośnięta, albo ma kanał ma zasypany śmieciami. Tym razem koledzy trafili na właściwy moment.

      Usuń
    2. Mam to samo, aż sobie musiałem sprawdzić co zacz i teraz odgrzebię (jeśli bnędzie?) w ppdręczniku do metalurgii, jak ten proces wyglądał. Bo to co poszą w necie iż w efekcie prazenia odtrzymywano żelazo kute jest cokolwiek mało wiarygodne. Być może chodziło o żelazoo właściwościach podobnych do kutego ale tańszą metodą?

      Usuń
    3. Matko jedyna! Nie rozumiem pytania. Odmawiam udzielenia odpowiedzi. ;)

      Usuń
  2. Piękna wędrówka... Aż mi nogi same "chodziły" podczas czytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też. Nie byłam i trochę kolegom zazdroszczę.

      Usuń