Można
dotrzeć na różne sposoby. Nawet szlakiem. I tu bym się zastanawiała nad
trafnością takiej decyzji.
A jeszcze w styczniu 2015 zachwalałam szlak żółty z
Końskich i planowałam ponowne przejście nim (tu link).
Teraz
jest inaczej.
Startujemy
w Końskich. Wędrujemy przez niewielki park z uroczym stawem.
staw przy ulicy Browarnej
Potem
kierujemy się na konecki cmentarz.
Zajmuje
on bardzo rozległy teren, więc ograniczmy się do odwiedzenia kliku ciekawych
grobów. Innych niż pokazywane w poprzedniej relacji.
ojciec Jana i Władysława Kiepurów jest pochowany w Krynicy, a matka, która zmarła w czasie wojny w Końskich, na tutejszym cmentarzu
część cmentarnego terenu zajmuje wydzielony cmentarz wojenny z czasów 1 wojny światowej
grób rodziny Stoińskich - patriotów, którzy oddali życie za Ojczyznę w latach 2 wojny światowej
Naszą
uwagę zwróciła osiemnastowieczna figura św. Kazimierza umieszczona w
kapliczce wieńczącej wysmukłą kolumnę. Pominę fakt, że nikt nie wie, jaki to
tam święty figuruje, bo nie jest może bardzo popularny. Ale te kosze na odpadki
i śmieci walające się u jej podnóża wołają o pomstę do nieba.
kapliczka w centrum cmentarza
Oddzielny
kącik muszę tu poświęcić pomnikom związanym z powstaniem styczniowym. Od razu
uprzedzam – tylko nielicznym.
Na skrzyżowaniu ulic w Końskich odwiedzamy krzyż ustawiony na miejscu, gdzie 8 maja
1864 roku Moskale powiesili dwóch powstańców schwytanych kilka dni wcześniej
pod Glinianym Lasem – Franciszka Makulskiego i Lucjana Łączkowskiego.
powstańczy krzyż
Na
koneckim cmentarzu jest kilka mogił powstańców. W pobliżu kaplicy rzuca się w
oczy ta najbardziej znana – to grobowiec rodzinny Falkiewiczów, w którym
spoczywa Kazimierz Falkiewicz, który ruszył do powstania porzucając seminarium
duchowne. Walczył między innymi w oddziale Langiewicza, a po upadku powstania musiał
się ukrywać i nie mógł wrócić do seminarium, został więc prawnikiem.
tabliczka pamięci Kazimierza Falkiewicza umieszczona na grobowcu rodzinnym
Przy
innej alejce zauważamy niedawno odnowiony grób Władysława i Jana Radwanów –
uczestników powstania 1864 roku. Wstyd przyznać, ale obok jest grób innego
powstańca i jakoś go nie zauważyliśmy. Odwiedzimy innym razem.
pamięci powstańców styczniowych
Wreszcie
ruszamy na leśny odcinek szlaku, który tak nam się spodobałał kilka lat temu.
Już
na początku jest słabo – ścieżka szlaku prowadząca w las za Izabelowem całkowicie
zawalona sporymi drzewami po wycince. Leżą sobie i już. A my omijamy.
Na
szczęście dalej jest lepiej, a nawet bardzo przyjemnie – szeroka droga, słońce,
świeża zieleń.
humory dopisują
Skręcamy
na teren podmokły, po którym trzeba przechodzić po drewnianych kładkach i
pomostach. I niespodzianka – zakaz wstępu wydany przez nadleśnictwo Barycz.
Powód – niebezpiecznie jest na starych pomostach. Wszystko się zgadza, ale …
Przecież jesteśmy w środku lasu, na szlaku turystycznym. I jak mamy dalej
iść? W przypadku takiego zakazu na
szlaku wypadało by pokazać trasę zastępczą, którą turyści mogą iść bezpiecznie.
Nie ma nic takiego. Wracać? Głupio. Obchodzić teren bagnisty – bez przygotowania niemożliwe.
Trzeba się skupić i zaryzykować. Tym razem się udało, ale drugi raz, zwłaszcza
po deszczu bym nie próbowała.
iść? nie iść?
Z
sercem na ramieniu przedarliśmy się przez skądinąd ładny teren. Nawet
znaleźliśmy siły na podziwianie potężnych dębów. Jednego nie zauważyliśmy – nie
było zakazu wejścia na ten odcinek dla tych, co idą w stronę Końskich. Jak ich
uprzedzić o niebezpieczeństwie?
śródleśny staw na szlaku
na jednym z mostków
okazałe dęby na szlaku i mój debiut w roli sztafażu
A
może zakaz dotyczy tylko jednego mostka – pierwszego od strony Końskich? Nie
wiem. Gdybyśmy znów za parę lat zamierzali tędy przejść, trzeba dzwonić do gospodarza
szlaku z pytaniem o warunki.
jeszcze jeden mostek
Dalszy
odcinek szlaku prowadzi już bezpiecznymi ładnymi drogami. Doprowadza do
przyjemnego miejsca postoju w pobliżu źródełka. Odpoczywamy i ruszamy dalej w
drogę.
zadaszenie nad źródłem (zastanawiam się, dlaczego ktoś robi takie głupie napisy)
odpoczynek
Słońce
mocnej przypieka i może dlatego żmije wyszły już na miejsca nasłonecznione.
Spotkaliśmy jedną. Żyjemy.
żmija zygzakowata
Po
zejściu ze szlaku docieramy nad Czarną w okolicy Starej Wsi, potem szlakiem
żółtym maszerujemy na południe, aby zejść z niego i poszukać kolejnej nowej
drogi do kopalń „Edward” i „Stanisław” (tu link do poprzedniej relacji).
rzeka Czarna w Starej Wsi
nad rzeką kwitną czeremchy
Drogę do kopalń znaleźliśmy.
„Edward”
ładnie się prezentuje w słońcu – trochę łazimy po hałdach.
hałdy po kopalni "Edward"
W
kopalni „Stanisław” próbujemy dotrzeć do szybów wentylacyjnych. Rozbijamy się
na małe grupki. I nic. Jeszcze nie tym razem. Ale może niedługo…
szyb kopalni "Stanisław"
Pozostaje
teraz dotrzeć lasem do Stąporkowa. Tym razem przejście kolejką niezłe, jakby
mniej chaszczy.
I
już Stąporków. Trasa liczyła 21,8 kilometra. I mimo niesprzyjających warunków w
niektórych miejscach wycieczka była naprawdę udana.
mapka trasy
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Potwierdzam i podpisuję się obiema rękami pod stwierdzeniem zawartym w ostatnim zdaniu. Piękna wycieczka, piękny dzień...
OdpowiedzUsuńTak było - wszystko pięknie. Ale plecy jednakowoż trochę bolały. ;)
UsuńNo to prawie jak pionierzy!
OdpowiedzUsuńMasa ciekawostek, te Końskie to sobie muszę zanotować bardzo grubym pisakiem, bo to warte odwiedzenia miejsce.
Zakazy wstępu zazwyczaj ignoruję, w takich miejscach są tzw. "dupochronami" nie chce się remontować, to stawiamy znak i w razie wyoadku, nie nasza wina!
Czemumtakie napisy robią? Najprosciej było by napisać "ponieważ nic innego nie umieją", ale to nie była by prawda. Subkultura kibicowska to od starożytności coś co wymyka się z pojmowania filozofom.
Brawa dla ekipy, jesteście super.
Z całością Twojej wypowiedzi się zgadzam, chociaż mam jedną uwagę, takie zakazy nazywa się u nas "dupokryjkami.
UsuńA Końskie to nawet u nas na blogu nie są dobrze opisane, bo ciągle coś nam umyka - takie tam zasoby zabytków mają.
Niesamowici, aktywni ludzie. :) Bardzo fajna fotorelacja, bardzo fajna i ciekawa trasa. Taki posty zachęcają do wypraw. :) Pozdrawiam serdecznie, życzę bardzo radosnych dni. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za miłe słowa. I życzę równie udanych wypraw. :)
UsuńNo proszę, urodziłam się w Krynicy i choć to jedyny mój związek z Krynicą, to jednak trochę się o Kiepurach czytało, a o nagrobku w Końskich pierwszy raz słyszę!
OdpowiedzUsuńMam wrażanie, że historia z pobytem matki w Końskich była w jakiś sposób ukrywana.
UsuńGórnicze ciekawostki okolic Stąporkowa: https://www.konskie.org.pl/2018/02/gornicze-dziedzictwo-gminy-staporkow.html
OdpowiedzUsuńZaglądałam na tę stronę, bardzo interesująca. Wydaje mi się, że to ona naprowadziła kolegę Eda na myśl o poszukiwaniu kopalń. Ale niezależnie od niej, jaka to frajda, urządzić własne poszukiwania.
UsuńNie chciałem odbierać Wam przyjemności poszukiwania i odkrywania górniczych ciekawostek ale wydaje mi się, że w moim opisie jest jeszcze sporo luk. Odświeżenia (zbadania i szerszego opisania) wymaga jeszcze dużo obiektów wielowiekowej historii górnictwa okolic Stąporkowa. Myślę, że dzięki pasjonatom - takim jak Wy będzie to możliwe. Żeby niepotrzebnie nie błądzić można wykorzystać mapki z mojego opracowania. Pilnego rozpoznania i opisania wymagają teraz kopalnie w rejonach położonych na północny-wschód od Stąporkowa (okolice Starej Góry i Niekłania). Do zobaczenia na trasach projektowanego Stąporkowskiego Szlaku Górniczego. Z turystycznym pozdrowieniem - Michał Młodawski.
OdpowiedzUsuńNa pomysł wykorzystania mapek jakoś nie wpadliśmy - gapiostwo, które nas trochę błądzenia kosztowało. Oczywiście są tacy w grupie, którzy powiedzą, że to nie było błądzenie, tylko świadome poszukiwania z kompasem. ;)
UsuńCo do drugiej części komentarza, to świetny pomysł - zastanawiałam się, gdzie planować nowe trasy, bo "wszystko już było, rzekł Ben Akiba". Pomyślę więc o Starej Górze. Tylko tam dużo asfaltu na dojściu. Byliśmy tam parę lat temu i był odlot, tak wiało.
Projekt szlaku świetny, żeby tylko udało się go zrealizować i dać możliwość dotarcia do niego od busa, bo o pociągu w tych okolicach na razie mnie marzę.