poniedziałek, 10 września 2018

Kilo błota pod butem


To miało być nasze pożegnanie z okolicami Chmielnika. Przejście grzbietem wzgórz, które kilkakrotnie oglądaliśmy z okien busa i wydawało się, że widoki tam będą rewelacyjne.
Wybraliśmy się na tę trasę w niedzielę. Wysiedliśmy w Lisowie.
I widoki od razu były trudne do określenia. Powiedziałabym zamglone.
Pełni nadziei na poprawę pogody wyruszamy na trasę. 

w Lisowie zapowiedź jesieni 

Na skraju Lisowa oglądamy kolejny z krzyży zbudowanych z części uzbrojenia po bitwie 13 stycznia 1945 r. Tym razem wykorzystano dużą część czołgu – to lufa z jarzmem.

oprócz lufy z jarzmem zastosowano tu pocisk przeciwpancerny i łuski po nabojach  
 
Dalej maszerujemy polnymi drogami w stronę Piotrkowic. Mgła nie daje za wygraną.

na trasie

 na głogach krople mgły, a może deszczu 
 
W Piotrkowicach natrafiamy na interesującą kamienną figurę z roku 1749. Nie potrafimy określić, jaki święty jest na niej przedstawiony. Niemłoda mieszkanka wsi sugeruje świętego Piotra. Trochę nam to nie pasuje, dlatego po powrocie do domu rozpoczynamy intensywne poszukiwania rozwiązania zagadki. Dopiero strona Stowarzyszenia Dziedzictwo Piotrkowic daje odpowiedź – to figura świętego Franciszka. 


figura św. Franciszka
 
Podobno święty został zamieniony w kamień i co roku przesuwa się o jedno ziarenko piasku w stronę Kaplicy Loretańskiej w Piotrkowicach. Jak tam dotrze, wiadomo – koniec świata. Nie martwicie się – ma sporo drogi do przejścia, ale chyba jednak mniej niż Pielgrzym na Święty Krzyż. 

święty Franciszek - Pielgrzym z Piotrkowic
 
Za Piotrkowicami wreszcie zbliżamy się do naszego grzbietu. Idziemy początkowo u jego podnóża, ale kolega Ed ciągnie nas wyżej. Droga jest początkowo dobra. Widoki – bez zmian.


podchodzimy

 wśród pól

 gdzie te widoki?
 
Na grzbiecie buty nam przemiękają w mokrej trawie. Wspinamy się na jego najwyższe wzniesienie – Kamienną Górę (295 m n.p.m.).

w stronę Kamiennej Góry

polna niespodzianka - nieoczekiwanie lądujemy w Tarnowie! 

nędzna namiastka widoków 
 
Potem suniemy w kierunku kamieniołomu, którego nie ma na mapie. To działająca ledwo od czterech lat kopalnia Suchowola - Kamienna Góra. Trzeba przyznać, że sporo już wykopano przez tak krótki czas. 

przyroda i kamieniołom - kto wygra?

mała podpowiedź
 
Fotografujemy kopalniane widoczki, a do naszych butów przyklejają się kolejne warstwy ciężkiej gliny. Poruszamy się z trudem, bo nie dość, że buty ciężkie, to i śliskie bardzo. 


kopalnia Suchowola - Kamienna Góra I
 
Na szczęście poza terenem kopalni udaje nam się pozbyć części balastu i możemy wędrować dalej. A co dalej? No cóż… kolejna kopalnia. Tym razem kopalnia wapienia Celiny. 

 radość wędrówki

 kolejna kopalnia na horyzoncie

I powtórka z rozrywki. Ja uskuteczniam swoisty taniec na glinie, bo każdy krok do przodu staje się sunięciem w nieprzewidywalnym kierunku. Mimo trudności w poruszaniu się fotografujemy prawie pustynne krajobrazy. 

 tu jeszcze trochę zieleni w tle


a tu już prawie pustynia

Nie powiem urządzenia fabryczne też mają swoisty urok. Byle tylko nie upaść w tę glinę, której pełno pod nogami. 



kopalnia i my 

Zmęczeni walką z podłożem postanowiliśmy zakończyć nasze przygody z gliną i zrezygnowaliśmy z marszu w kierunku trzeciej kopalni i Chmielnika. To było ponad nasze siły.
Taniec na glinie zakończyliśmy na przystanku w Celinach. Buty się jakoś odczyściło i kierowca wpuścił nas do busa. 


Trasa liczyła raptem 11,5 kilometra, ale nawet poprawa pogody nie była w stanie zmusić nas do jej kontynuowania.

Zdjęcia – Zosia, Edek, Janek i ja

10 komentarzy:

  1. Brak ochrony w kopalniach... może to niedziela nie handlowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ochrona jest. Ale my nie wchodziliśmy na teren obiektu, tylko przemykaliśmy obok. I tak gliny było na kilogramy. Po wejściu na teren byłyby tony.
      Mamy przecież obiektywy ze zmienną ogniskowa i się robi zbliżenia.
      W dzień roboczy nawet byśmy nie mieli szansy się prześlizgnąć - tam są ostrzeżenia o strzelaniu trzy razy dziennie - podają godziny. Sami byśmy się nie zbliżali.

      Usuń
  2. Krajobraz iście księżycowy. A Franciszek grubiutki. U nas dawno nie było mgły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tych okolicach jest naprawdę dużo kopalń i kamieniołomów. Stąd zamożność gmin. Nie wiem tylko, co będzie po wyeksploatowaniu złóż.
      Franciszek klęczy i habit mu się od tego rozłożył. Może to go pogrubia. Ostatecznie ponad dwieście lat bez jedzenia i nieźle się trzyma. ;)
      A mgły już się zaczną - jesień idzie.

      Usuń
  3. Kopalnie i kamieniołomy świetne, lubię takie klimaty.
    Pokrywa faktycznie nasza. Ale u nas nie ma odlewni, więc pewnie odkupiona ze złomu. Ciekawostka.

    Św Franciszek też ciekawy bo jeszcze takiego przedstawienia nie widziałem.

    Przejrzystość powietrza faktycznie mglista, ale i tak trasę należy uznać za wartościową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powietrze nich by sobie i było mało przejrzyste, ale czemu takie wilgotne?
      Takiego św. Franciszka tez nie spotkałam, przypuszczam, ze ma ta figura związek z zakonem bernardynów, który w tym okresie miał siedzibę w Piotrkowicach.
      Pokrywa może i kupiona, ale w jakim celu umieszczona w szczerym polu? Tam nie ma żadnej kanalizacji. Co też ona może przykrywać?
      Kopalnie dobre na niedzielę, kiedy nie ma tam wydobycia.

      Usuń
    2. Pokrywa ewidentnie w jakieś studzience, czyli coś tam jest. Jeślj nie kanał, to może czerpnia wody. Trzeba by podnieść i zobaczyć...

      Usuń
    3. To może jednak innym razem. Chociaż mocno wbity był ten właz. Nie wiem, czy damy rade podnieść bez odpowiednich narzędzi. Ale faktycznie jest w coś wstawiony, może to wrota do innego wymiaru?

      Usuń
    4. I po tej wymianie zdań to już chyba muszę wrócić na tę trasę. A przyrzekałam sobie, że już nie.

      Usuń