To miało być nasze
pożegnanie z okolicami Chmielnika. Przejście grzbietem wzgórz, które
kilkakrotnie oglądaliśmy z okien busa i wydawało się, że widoki tam będą
rewelacyjne.
Wybraliśmy się na tę
trasę w niedzielę. Wysiedliśmy w Lisowie.
I widoki od razu były
trudne do określenia. Powiedziałabym zamglone.
Pełni nadziei na
poprawę pogody wyruszamy na trasę.
w Lisowie zapowiedź jesieni
Na skraju Lisowa
oglądamy kolejny z krzyży zbudowanych z części uzbrojenia po bitwie 13 stycznia
1945 r. Tym razem wykorzystano dużą część czołgu – to lufa z jarzmem.
oprócz lufy z jarzmem zastosowano tu pocisk przeciwpancerny i łuski po nabojach
Dalej maszerujemy
polnymi drogami w stronę Piotrkowic. Mgła nie daje za wygraną.
na trasie
na głogach krople mgły, a może deszczu
W Piotrkowicach
natrafiamy na interesującą kamienną figurę z roku 1749. Nie potrafimy określić,
jaki święty jest na niej przedstawiony. Niemłoda mieszkanka wsi sugeruje
świętego Piotra. Trochę nam to nie pasuje, dlatego po powrocie do domu
rozpoczynamy intensywne poszukiwania rozwiązania zagadki. Dopiero strona
Stowarzyszenia Dziedzictwo Piotrkowic daje odpowiedź – to figura świętego
Franciszka.
figura św. Franciszka
Podobno święty został
zamieniony w kamień i co roku przesuwa się o jedno ziarenko piasku w stronę
Kaplicy Loretańskiej w Piotrkowicach. Jak tam dotrze, wiadomo – koniec świata. Nie
martwicie się – ma sporo drogi do przejścia, ale chyba jednak mniej niż
Pielgrzym na Święty Krzyż.
święty Franciszek - Pielgrzym z Piotrkowic
Za Piotrkowicami
wreszcie zbliżamy się do naszego grzbietu. Idziemy początkowo u jego podnóża,
ale kolega Ed ciągnie nas wyżej. Droga jest początkowo dobra. Widoki – bez
zmian.
podchodzimy
wśród pól
gdzie te widoki?
Na grzbiecie buty nam
przemiękają w mokrej trawie. Wspinamy się na jego najwyższe wzniesienie –
Kamienną Górę (295 m n.p.m.).
w stronę Kamiennej Góry
polna niespodzianka - nieoczekiwanie lądujemy w Tarnowie!
nędzna namiastka widoków
Potem suniemy w kierunku kamieniołomu, którego
nie ma na mapie. To działająca ledwo
od czterech lat kopalnia Suchowola - Kamienna Góra. Trzeba przyznać, że sporo już wykopano
przez tak krótki czas.
przyroda i kamieniołom - kto wygra?
mała podpowiedź
Fotografujemy
kopalniane widoczki, a do naszych butów przyklejają się kolejne warstwy
ciężkiej gliny. Poruszamy się z trudem, bo nie dość, że buty ciężkie, to i
śliskie bardzo.
kopalnia Suchowola - Kamienna Góra I
Na szczęście poza
terenem kopalni udaje nam się pozbyć części balastu i możemy wędrować dalej. A
co dalej? No cóż… kolejna kopalnia. Tym razem kopalnia wapienia Celiny.
radość wędrówki
kolejna kopalnia na horyzoncie
I powtórka z
rozrywki. Ja uskuteczniam swoisty taniec na glinie, bo każdy krok do przodu
staje się sunięciem w nieprzewidywalnym kierunku. Mimo trudności w poruszaniu
się fotografujemy prawie pustynne krajobrazy.
tu jeszcze trochę zieleni w tle
a tu już prawie pustynia
Nie powiem urządzenia fabryczne
też mają swoisty urok. Byle tylko nie upaść w tę glinę, której pełno pod
nogami.
kopalnia i my
Zmęczeni walką z podłożem postanowiliśmy zakończyć nasze przygody z gliną i zrezygnowaliśmy z
marszu w kierunku trzeciej kopalni i Chmielnika. To było ponad nasze siły.
Taniec na glinie
zakończyliśmy na przystanku w Celinach. Buty się jakoś odczyściło i kierowca
wpuścił nas do busa.
Trasa liczyła raptem
11,5 kilometra, ale nawet poprawa pogody nie była w stanie zmusić nas do jej
kontynuowania.
Zdjęcia
– Zosia, Edek, Janek i ja
Brak ochrony w kopalniach... może to niedziela nie handlowa?
OdpowiedzUsuńOchrona jest. Ale my nie wchodziliśmy na teren obiektu, tylko przemykaliśmy obok. I tak gliny było na kilogramy. Po wejściu na teren byłyby tony.
UsuńMamy przecież obiektywy ze zmienną ogniskowa i się robi zbliżenia.
W dzień roboczy nawet byśmy nie mieli szansy się prześlizgnąć - tam są ostrzeżenia o strzelaniu trzy razy dziennie - podają godziny. Sami byśmy się nie zbliżali.
Krajobraz iście księżycowy. A Franciszek grubiutki. U nas dawno nie było mgły.
OdpowiedzUsuńW tych okolicach jest naprawdę dużo kopalń i kamieniołomów. Stąd zamożność gmin. Nie wiem tylko, co będzie po wyeksploatowaniu złóż.
UsuńFranciszek klęczy i habit mu się od tego rozłożył. Może to go pogrubia. Ostatecznie ponad dwieście lat bez jedzenia i nieźle się trzyma. ;)
A mgły już się zaczną - jesień idzie.
Kopalnie i kamieniołomy świetne, lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńPokrywa faktycznie nasza. Ale u nas nie ma odlewni, więc pewnie odkupiona ze złomu. Ciekawostka.
Św Franciszek też ciekawy bo jeszcze takiego przedstawienia nie widziałem.
Przejrzystość powietrza faktycznie mglista, ale i tak trasę należy uznać za wartościową.
Powietrze nich by sobie i było mało przejrzyste, ale czemu takie wilgotne?
UsuńTakiego św. Franciszka tez nie spotkałam, przypuszczam, ze ma ta figura związek z zakonem bernardynów, który w tym okresie miał siedzibę w Piotrkowicach.
Pokrywa może i kupiona, ale w jakim celu umieszczona w szczerym polu? Tam nie ma żadnej kanalizacji. Co też ona może przykrywać?
Kopalnie dobre na niedzielę, kiedy nie ma tam wydobycia.
Pokrywa ewidentnie w jakieś studzience, czyli coś tam jest. Jeślj nie kanał, to może czerpnia wody. Trzeba by podnieść i zobaczyć...
UsuńTo może jednak innym razem. Chociaż mocno wbity był ten właz. Nie wiem, czy damy rade podnieść bez odpowiednich narzędzi. Ale faktycznie jest w coś wstawiony, może to wrota do innego wymiaru?
Usuńmoże... kto wie? ;-)
UsuńI po tej wymianie zdań to już chyba muszę wrócić na tę trasę. A przyrzekałam sobie, że już nie.
Usuń