Zaplanowana była skromniutko - ot, dotrzeć z Rusinowa do Przysuchy omijając asfalt. I taka właśnie była, tylko zapragnęła zrobić nam kilka niespodzianek.
Z Rusinowa wyruszyliśmy na południowy wschód ulicą Zaciszną, która wkrótce doprowadziła nas do lasu.
drewniany dom na skraju Rusinowa
W lesie droga najpierw bardzo wygodna, potem mniej wygodna, ale do przejścia. Mapa zapowiadała spotkanie z rzeką Wiązownicą. Odbyło się ku obopólnemu zadowoleniu - rzeka płynie dalej, a my się nie zmoczyliśmy przy jej przekraczaniu. Trochę nas tylko po tym lesie rzuciło i nieoczekiwanie spotkaliśmy niewystępująca na mapie szosę asfaltową. Musi nowa - mapa ma już kilka lat.
w lesie za Rusinowem
Dzięki temu nieoczekiwanemu spotkaniu dotarliśmy na zachodni kraniec wsi Klonowa, a tam to już prosta, miękka droga do wsi o uroczej nazwie Gaj. I w tym Gaju wcale nie ponuro, wręcz przeciwnie. Mapa zapowiada tu młyn nad rzeką, której nazwy ani mapa ani spotkany w sadzie mieszkaniec nie znają.
skrajem lasu do Gaju
Młyn jeszcze jest. Stoi sobie nad rzeczką i starzeje się dostojnie.
młyn w Gaju
tu były stawidła
pozostałości wyposażenia
Z
Gaju wędrujemy w kierunku Smogorzowa. Jest asfalt i są rozterki. Mapa
zapowiada w tej wsi nowy kościół, a my z okien autobusu stary
widzieliśmy. Mamy sporo czasu (dziwne, ale prawdziwe), idziemy więc
zrobić foto kościoła, a potem może sprawdzimy, jaki on jest - stary czy
nowy.
kościelna wieża w oddali
Podchodzimy
i już wiemy. Kościół stary, widzimy przy nim nagrobek z drugiej połowy osiemnastego wieku. A jakież piękne płaskorzeźby znajdują się przy
portalu!
kościół pod wezwaniem Nawiedzenia NMP w Smogorzowie
nagrobek z roku 1769
ozdobny fryz na ścianie kościoła
płaskorzeźba z Ukrzyżowaniem
długo się zastanawiałam, kto jest przedstawiony na tej płaskorzeźbie i doszłam do wniosku, że to MB Bolesna (powinna jednak mieć 7, a nie 5 mieczów)
No i niespodzianka - kościół ma efektownie zdobione wnętrze, które jest akurat w konserwacji. Możemy nieśmiało zajrzeć do środka i podziwiać bajecznie piękną dekorację rokokową w prezbiterium, a w kaplicy bocznej świeżo odnowioną barokową.
barokowa dekoracja w kaplicy
ołtarz główny i rokokowe malowidła w prezbiterium
W drugiej kaplicy trwają prace, a chciało by się tam zajrzeć, bo kusi na przykład efektowny nagrobek z dwoma portretami i herbem Duninów. Może po renowacji uda się go zobaczyć w pełnej krasie.
Jeden nagrobek widzimy w nawie głównej, podziwiamy też rokokowe ołtarze i ambonę. Skąd tu Duninowie? Otóż byli oni przez wieki właścicielami Smogorzowa, uposażali wcześniejszy kościół, a ten został odnowiony i rozbudowany o dwie kaplice, w siedemnastym wieku przez Karola Dunin Wąsowicza.
nagrobek z herbem Duninów - Łabędziem
ołtarz boczny św. Mikołaja
piękna ambona
Z żalem opuszczamy świątynię, bo przed nami jeszcze kawałek drogi. To spacer polną drogą sąsiadującą z sadami, które teraz owocują nadzwyczaj obficie.
na drodze ze Smogorzowa
w sadzie
A na końcu drogi Skrzyńsko i jego kościół pod wezwaniem św. Wojciecha, o którym wiemy, że jest sanktuarium Matki Bożej Staroskrzyńskiej, ale nie spodziewamy się obejrzenia Jej wizerunku, bo jest dzień powszedni i kościół na pewno będzie zamknięty.
kościół w Skrzyńsku
Po drodze opowiadam o cudownym odzyskaniu mowy i wzroku przez komesa Piotra Włostowica z rodu Łabędziów (w historii, którą czytałam dzięki jednemu z komentarzy pod starym wpisem, nazywa się on Petrek Włast). On to ufundował pierwszy kościół w Skrzyńsku, a potem kiedy popadł w niełaskę u Władysława Hermana i stracił język, modlił się przed obrazem MB w owym kościele.
Matka Boża Staroskrzyńska
Jest też świetna część tej legendy mówiąca o tym, jak budowano nowy kościół i on koniecznie chciał być zbudowany na tym, a nie innym miejscu - materiał budowlany sam się przenosił nocą z placu na niewielkie wzgórze. I na tym wzgórzu kościół zbudowano.
A plac w Skrzyńsku nosi nazwę ... Plac Świętego Marka! I stoi na nim kolumna tego świętego, chociaż jest na niej nie patron kolumny, a Dzieciątko Jezus. Trzy lata temu (tu link) ubolewałam, że owa kolumna gdzieś zniknęła. A teraz - jest! Wróciła z renowacji.
mocno nadgryziona zębem czasu kolumna w roku 2010
i obecnie
Po obejrzeniu kolumny podchodzimy niepewnie do kościoła, a tam znów działa magia naszej trasy na szóstkę z plusem. Fotografuję portal i widzę otwarte drzwi!
portal
Wchodzimy do środka, a tam wielki dziwny sprzęt, jakby dźwig, na nim pracownik czyszczący ołtarz główny.
prace we wnętrzu kościoła
Cichutko, żeby nie przeszkadzać i nie narazić się na wyproszenie, zwiedzamy kościół. Oglądamy ołtarze, tablice epitafijne. Obraz Matki Bożej też możemy zobaczyć!
dziewiętnastowieczny ołtarz w kaplicy
nagrobek z trudnym do odczytania napisem
jeden z ołtarzy bocznych
Po takiej niespodziance możemy spokojnie kontynuować naszą trasę. Niewiele jej już zostało - byle dojść do Przysuchy, co ułatwia nam szlak zielony prowadzący obok przysuskiego cmentarza, a potem cienistą aleją w stronę miasta.
cmentarna kaplica Dembińskich herbu Nieczuja z Przysuchy
stare krzyże
w lipowej alei
Na zakończenie wędrówki zaglądamy jeszcze w kilka miejsc w Przysusze i wracamy do domu.
okazały buk w parku
synagoga w Przysusze - rok 2010
i obecnie
zabytkowy spichlerz bez zmian
Zdjęcia - Edek i ja
Dużo atrakcji... podobają mi się wycieczki dedykowane - na określony cel.
OdpowiedzUsuńW gruncie rzeczy każda wycieczka ma cel. Głupio tak łazić bez celu. Czasem tylko wycieczka zaskoczy i trasa pokaże coś, czego się człowiek nie spodziewał - tak bywa najczęściej w zupełnie nowych okolicach. Jak na tej trasie.
UsuńZawsze zaczynam planowanie trasy od wyszukania jej mocnego punktu, a potem możliwości dojazdu i powrotu. Reszta jest wypadkową tych dwóch danych.
Należą się wysokie noty za planowanie. A i fortuna jak widać sprzyjała.
OdpowiedzUsuńTen dzwig to tzw "zwyżka".
Ja to planowałam OD MARCA - to był mój plan marzeń, a tuż przed wyjazdem padł komputer i wszystkie plany w nim zostały. I się poszło z mapą i też pięknie.
UsuńDziękuję za możliwość zobaczenia na fotkach pałacu w Rusinowie i kościoła w Smogorzowie. Uśmiechnąłem się, bo też byłem tam niedawno przejazdem w poszukiwaniu ostatnich (wymienionych w artykule) kapliczek przedpotopowych (są one w Janikowie i Wistce):)
OdpowiedzUsuńPrzez Rusinów przejeżdżałem już kilka lat temu (chyba w 2015) i teraz zaskoczył mnie brak starego, drewnianego kościoła. Nie wiem co się z nim stało.
http://www.drewnianemazowsze.pl/rusinow-kosciol/
W Janikowie jest też ciekawostka - w miejscu gdzie jest zaznaczona szkoła stoi opuszczony budynek. Możliwe, że był tam jeszcze wcześniej dworek.
Młyn także bardzo ciekawy.
Ogólnie te okolice mam jeszcze słabo "spenetrowane", ale może z czasem się to zmieni;)
W Janikowie i Wistce nie byliśmy, ale zapamiętam na przyszłość.
UsuńCo do drewnianego kościoła w Rusinowie przyznam, że był zapisany na liście do poszukiwań, która utknęła w komputerze i już na miejscu w zachwytach i emocjach zapomniałam go poszukać. Naprzeciwko wejścia do dworu stoi duży nowy kościół z cegły. Może to on zasłania stary kościółek?
Te okolice zasługują na kolejne wycieczki.
Drewnianego kościoła na 100% nie ma na miejscu gdzie stał. Kilka tygodni temu, po wizycie tam szukałem informacji o nim, ale bez efektów. Jeszcze poszukam za jakiś czas.
UsuńZ jeden strony mi ulżyło, że go nie przegapiłam, ale tak naprawdę, to żal, że go nie ma.
UsuńJeszcze odnośnie Janikowa i Wistki.
UsuńKolumna w Janikowie jest bardzo tajemnicza (zdjęcia nieco ilustrują to, o czym mowa w artykule o kapliczkach przedpotopowych).
https://photos.app.goo.gl/sA1U2SzBziF83M3P9
https://goo.gl/maps/hkKY3v2geFt
Ciekawe jest też wspomnienie o dworze Duninów. Czyżby to był teren tej opuszczonej szkoły? Na mapie XIX w. jest właśnie w tym miejscu coś na kształt dworu i ogrodu.
https://mapire.eu/en/map/europe-18century-firstsurvey/?layers=osm%2C163%2C165&bbox=2295816.711808935%2C6691040.7050114395%2C2300665.6857907753%2C6692473.899291786
Do kolumny w Wistce nie udało się podejść dostatecznie blisko, by zrobić zdjęcia (w pobliżu był jakiś gospodarz i nie chciałem się ujawniać wychodząc nagle z zagajnika:)). Zauważyłem tylko, że kolumna niestety leży. Nawet skontaktowałem się autorem artykułu i okazało się, że już ktoś mu o tym fakcie doniósł i podesłał zdjęcia.
W Wistce jest także grodzisko z fosą (nie można się tam dostać suchą nogą).
Po drodze, w Glińcu mijałem także ciekawą figurę św. Agaty, ale niestety została oszpecona przy odnowieniu. Na zdjęciach street view troszeczkę widać, że figura była "ładniejsza".
https://photos.app.goo.gl/4PrYYhUyAGEBu4wJ9
https://goo.gl/maps/4vXRF1vUEzK2
Ciekawe. Figura św. Agaty zdaje się mieć herb Duninów, czyli ufundowana przez kogoś rodu. Ale odnowa powinna być w takiej sytuacji konsultowana z konserwatorem zabytków, a nie takie "pociągniecie na olejno".
UsuńJ. I. Kraszewski - "Historia prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem". T o tym Petrku mowa?
OdpowiedzUsuńO nim. Te okolice to gniazdo Łabędziów, czyli Duninów.
UsuńNa kolumnie św. Marka też widać ich herb - fundatorem był jeden z Duninów.
Ale tej powieści nie czytałam.