Różnie.
Najpierw
pojawia się sceptycyzm. A, bo co tam może być ładniejszego niż wąwozy koło
Kunowa? I kudy im do Naszego Wąwozu?
Potem
wypada zasięgnąć informacji na temat… I tu się robi ciekawiej. Okazuje się, że
tych wąwozów sporo jest. To może by jednak zajrzeć do któregoś?
to może ten ...
Kolejny
etap – decyzja. Zaglądamy. Najwyżej się nie spodoba.
A teraz
wprowadzamy decyzję w życie.
Zaczynamy z
najwyższej półki. Czyli nasza grupa wędruje do Korzeniowego Wąwozu, zwanego
również Korzeniowy Dół.
na początku skromnie
Nie trzeba
długo czekać – sceptykom szczęka opada. Wąwóz robi wrażenie, które rośnie w
miarę wchodzenia w jego głąb.
rozglądamy się
Ściany
wąwozu, jak widać nie są wysokie, ale największą jego atrakcję stanowią fantastycznie
powyginane korzenie starych drzew odsłonięte przez działanie erozji. Po kilku
dniach opadów less jest zbity jak skała, ale nietrudno sobie wyobrazić, jak
woda wypłukuje glebę, albo w czasie upałów wiatr wywiewa drobny żółciutki
piasek.
Wyobraźnia
pracuje – niektóre formy wyglądają naprawdę jak baśniowe stwory.
korzeniowy smok
Końcowy
odcinek wąwozu spokojny, łagodny, ale też przyjemny.
jakby zupełnie inny wąwóz
Wracamy do
auta i zauważamy, że w drodze powrotnej wąwóz jeszcze ciekawszy.
wąwozowe "strażackie" foto
koniec spaceru
I tak
zawarliśmy bliską znajomość z jednym kazimierskim wąwozem. A inne? Też były,
ale zwiedzane w mniejszych grupkach.
Jedna
grupka zwiedziła Wąwóz Czerniawy. Ten zupełnie odmienny – to właściwie ulica, a
przy niej w ładnym bukowym lesie mieścił się od połowy 19. wieku cmentarz żydowski, który na rozkaz Niemców
został prawie całkowicie zniszczony podczas II wojny światowej. Wyrwane z ziemi
macewy zostały użyte do brukowania terenu, na którym mieściła się siedziba
Gestapo i więzienie. Po wojnie (w latach 80.) zaczęto wydobywać z ziemi te
macewy i okazało się, że są w dobrym stanie. Zbudowano z nich pomnik wzorowany
na jerozolimskiej Ścianie Płaczu. Ściana w Kazimierzu jest pęknięta, co ma
symbolizować los Żydów.
Ściana Płaczu
nagrobki kobiet po lewej stronie pęknięcia
nagrobki mężczyzn po prawej
są i takie nagrobki
Kolejny
wąwóz jednym bardzo się spodobał, dla innych (a właściwie innego) był raczej
średnio atrakcyjny. To Plebani Dół. Grupka, z którą ja się wybrałam zgodnym
chórkiem zachwycała się wysokimi ścianami wąwozu porośniętymi lasem, szeroką
drogą, cieniem i leśnymi aromatami.
drzwi do lasu
w wąwozie Plebani Dół
Ciekawy też
okazał się krzyż epidemiczny umieszczony w wąwozie na rozstaju dróg. Ustawiono
go podczas jednej z epidemii, dokładnie nie wiadomo, kiedy. Obecny krzyż jest
już jedną z późniejszych wersji.
krzyż epidemiczny
Kolega Ed
taki był znudzony wąwozem, że wyszedł z niego na drogę prowadząca do
kazimierskiego cmentarza. Tu obejrzał kilka nagrobków i pomaszerował dalej.
na cmentarzu parafialnym św. Jana
Edward jako
jedyny z grupy dotarł do wąwozu Norowy Dół. O, tu już mu cierpliwości nie
starczyło. Wąwóz okazał się mokry, błotnisty i nasz eksplorator szybko go
opuścił.
wejście do wąwozu Norowy Dół
I tak
obejrzeliśmy kilka wąwozów. Zostało ich jeszcze sporo na następne
wycieczki. Warto było do nich zajrzeć. Na pewno nie są takie same, jak nasze świętokrzyskie.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Fajne wąwozy... mamy w planie zaglądnięcie tam. Jak tam dotrzeć ?
OdpowiedzUsuńDo Wąwozu Korzeniowego najłatwiej dotrzeć od strony Skowieszynka. My jechaliśmy do Kazimierza przez Mirzec, Solec (nowy most!)i potem od Opola Lubelskiego wjechaliśmy na drogę do Kazimierza. W Skowieszynku w lewo i prosto drogą, we wsi Doły po lewej stronie drogi jest coś, co szumnie nazywają parkingiem i tam się należy zatrzymać, żeby dojść do wąwozu. A potem jadąc w stronę Kazimierza można autem wjeżdżać w kolejne ulice w lewo i będą wąwozy (my tego nie roniliśmy, bo zależało nam na spacerze po mieście).
UsuńBardzo przydatna jest mapa wydawnictwa galileos. Chętnie pożyczę po sąsiedzku przed wyjazdem.
1 - Kazimierz rewelacyjny jest!
OdpowiedzUsuń2 - Wąwozy wokół Kazimierza rewelacyjne są.
3 - Ja zawsze idacy w "Korzeniowy" od dołu a potem wierzchowiną na Górę Trzech Krzyży jestem.
Z każdym punktem się zgadzam. Z tym, że nasza wyprawa na Górę Trzech Krzyży trochę inaczej była zaplanowana. Ale też udana.
Usuń