Tego wpisu
miało nie być, bo spacer zupełnie prywatny, z przyjaciółmi. Ale pomyślałam, że
jednak spróbuję zmierzyć się z tematem. I nie będzie to wpis w stylu „10, 15,
25 … miejsc w Kielcach, które powinniście zobaczyć”. Mnie się te miejsca wydały
warte pokazania podczas dwudniowego pobytu. Można wybrać wiele innych i też będzie
ciekawie. Albo ciekawiej. 😊
Poruszaliśmy się po centrum miasta. Pieszo. I nie
padliśmy ze zmęczenia. Wniosek – Kielce są przyjazne dla spacerowiczów. Wiele
tu zieleni, ławeczek i niewielkich restauracyjek. Nietrudno też uniknąć
samochodów.
Nasz
kwatera główna znajdowała się w pobliżu Kieleckiego Centrum Kultury, na osiedlu z czasów socrealizmu, stąd też zaczynaliśmy i tu
kończyliśmy spacery.
Pierwszy
obiekt na trasie to pomnik pszczoły. Tak bym napisała jeszcze ze dwa lata temu.
Teraz wiem, że trzeba uściślić – to pomnik pszczoły miodnej. Spotkanie z nim to
specjalny ukłon w stronę wilmy, która pasjonuje się pszczołami i otworzyła mi
oczy na różnorodność ich gatunków (Blog o pszczołach - tu link). Trzeba przyznać, że w otoczeniu pomnika
ustawiono kilka tablic informacyjnych z prezentacją ciekawostek o pszczołach
miodnych, pszczolinkach, murarkach i innych.
kielecki pomnik pszczoły miodnej autorstwa Stefana Dulnego
najistotniejszy detal - bohaterki pomnika
Od pomnika przechodzimy obok obecnego budynku rektoratu Uniwersytetu J. Kochanowskiego i filharmonii w kierunku placu Wolności, gdzie wpadamy
prosto na pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego na kasztance.
obiekt w stylu socrealizmu (tego jeszcze na blogu nie było!) - dawna siedziba KW PZPR, obecnie Rektorat UJK
inny świat historii i architektury - budynek Filharmonii im. O.Kolberga
W pobliżu
kusi Muzeum Zabawy i Zabawek. Nie powiem, i jedno i drugie wypróbowaliśmy.
Fotorelacja z gier i zabaw do archiwum prywatnego.
dziewiętnastowieczny budynek - siedziba muzeum
nowy napis przy żabce - dawniej proszono "Nie siadać na żabie" 😋
Przechodzimy
przez Skwer Stefana Żeromskiego, gdzie przed laty straszył Pomnik Wdzięczności
(wiadomo komu). Teraz w centrum skweru znajduje się pomnik Armii Krajowej
„Jodła” autorstwa profesora Kućmy. W jego odsłonięciu w roku 2005 uczestniczyli
żyjący jeszcze wtedy oficerowie AK, m.in. gen. Antoni Heda „Szary”.
pomnik Armii Krajowej (Czy zauważacie zarys jodły we wnętrzu pomnika?)
Kolejne interesujące
lub mniej ciekawe obiekty znajdujemy przy ulicy Jana Pawła II. Muzeum Lat
Szkolnych S. Żeromskiego nie wzbudza zainteresowania, za to dworek Laszczyków z
efektownie kwitnącą magnolią wydaje się ciekawy. Zbudowany w roku 1788 przez
starostę biskupiego jest jedyną zachowaną drewnianą perełką w mieście. Łamaliśmy
sobie głowy nad tym, kim byli owi Laszczykowie. Dopiero teraz dogrzebałam się w
Internecie (tu link) do informacji, że Kazimierz i Julia Laszczykowie z okolic
Równego zakupili dworek w roku 1911, potem przechodził na własność ich
spadkobierców aż do roku 1973. Obecnie mieści się tu jeden z oddziałów Muzeum Wsi Kieleckiej.
tablica na ścianie Muzeum Lat Szkolnych S. Żeromskiego
dworek Laszczyków
kwiat magnolii
Teraz
wypada zwiedzić kielecką katedrę, czyli bazylikę katedralną Wniebowzięcia NMP. To
okazała barokowa świątynia, która robi wrażenie zarówno z zewnątrz jak i
wewnątrz. Żeby nie zanudzać szczegółami, zwrócę uwagę na kilka ciekawostek.
bazylika katedralna Wniebowzięcia NMP
dzwonnica, której dolna część pochodzi z 17,. a górna z 18. wieku
barokowy
ołtarz główny
figura MB z
Dzieciątkiem wykonana z galeny wydobytej przez Hilarego Malę
szesnastowieczny obraz MB Łaskawej
Na północnej ścianie katedry w zamurowanym portalu bocznym znajdujemy unikalny „elementarz”
ufundowany przez przewodniczącego Komisji Edukacji Narodowej prymasa Michała
Poniatowskiego z alfabetem, wzorcami miar i prawdami wiary.
zamurowany portal z czarną marmurowa tablicą, którą łatwo przegapić, a nie wolno, bo to prawdziwa perła
fragment napisu z tablicy (Znaliście te wszystkie litery?)
Mały
odpoczynek na Placu NMP i można zwiedzać Muzeum Narodowe. Tym razem jednak –
nie. Muzeum w remoncie, na szczęście jedna fasada bez rusztowań, można pokazać.
Plac NMP
dawny Pałac Biskupów Krakowskich
No i ogród
włoski przy pałacu jest otwarty dla zwiedzających. A w ogrodzie akurat kwitną na potęgę
drzewka jabłoni. Zaczynamy więc nasz barokowy spacer po alejkach wyznaczonych ściśle geometrycznie, jak w 17. wieku
wiosenny ogród
i jeszcze jeden detal
Za murami ogrodu Wzgórze Zamkowe, gdzie łączy się historia miasta z nowoczesną sztuką.
Wzgórze Zamkowe - Instytut Dizajnu i Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej
Przechodzimy obok dawnego
kieleckiego więzienia z jego tragiczną wojenną i powojenną historią, z Murem
Pamięci, na którym umieszczono fotografie więźniów wypalone na porcelanowych
płytkach. Ci ludzie stracili życie w egzekucjach na terenie więzienia lub
zostali za swoją działalność patriotyczną wywiezieni na egzekucje gdzieś w
świętokrzyskie lasy.
Mur Pamięci
kilka z wielu fotografii przekazanych do muzeum przez krewnych ofiar
Kolejny obiekt to pokazywany już na blogu Pałacyk Zielińskiego, potem park i kierujemy się ku Placowi Artystów. W parku spotkanie z
najbardziej kielecką z kieleckich rzeźb – „Przysięgą miłości” w miejscu zwanym
Źródłem Biruty, czyli tam, gdzie podobno spotykali się Marcinek Borowicz z
pierwszą młodzieńczą miłością - Birutą, a wszystko to miało miejsce w mieście
nazwanym w „Syzyfowych pracach” Żeromskiego Klerykowo.
wieżyczka pałacyku "Plotkarka"
mam słabość do fontann, a tę w kieleckim parku im. Staszica lubię najbardziej
rzeźba autorstwa Ryszarda Wojciechowskiego "Przysięga miłości", czyli Biruta (kilka lat temu żona rzeźbiarza, która pozowała do tej rzeźby, odwiedziła Kielce i bardzo się cieszyła, że dzieło nadal zdobi kielecki park)
Na Placu Artystów moi goście wreszcie mogą poznać legendarną historię Kielc, a to za sprawą tablic
informacyjnych sprytnie umieszczonych wokół rzeźby przedstawiającej Kiełka, czyli
dzika z legendy o księciu Mieszku. Zbłądził on w tych okolicach (wtedy były to leśne ostępy) i dzięki
pomocy św. Wojciecha, który objawił mu się we śnie i stworzył źródło z ożywczą
wodą, odzyskał siły i mógł powrócić do swojej drużyny. Po drodze znalazł kły
wielkiego zwierza – pewnie dzika. I tak powstała rzeka Silnica, a potem na owym
miejscu założono osadę, która dała początek miastu.
Kiełek - rzeźba Bolesława Michałka
jedna z płyt prezentujących legendę (płaskorzeźby Arkadiusza Latosa)
kościół św. Wojciecha na miejscu legendarnego początku Kielc (najstarsza kielecka parafia)
Na
zakończenie spaceru rynek, gdzie można posiedzieć na ławeczkach, zjeść lody z
doskonałej lodziarni i zrobić zakupy w najlepszych delikatesach Społem, jakie
pamiętam z dzieciństwa.
Rynek
Delikatesy muszą być, bo jedna z koleżanek określiła Kielce "miastem Społem i barów mlecznych"
święta Tekla na pożegnanie
I tak
kończymy nasz popołudniowy spacer po Kielcach. Może pojawi się relacja z drugiego spaceru.
Kto wie…
Zdjęcia – wilma i ja (dodałam kilka zdjęć zrobionych przy okazji innych wycieczek do Kielc, bo tym razem koncentrowałam się na fotkach z ludźmi)
Ileż tego... operacja na 12 godzin,dzięki za przypomnienie w niektórych miejscach nigdy nie byłem.
OdpowiedzUsuńNa szczęście większość obiektów już była zamknięta, bo by to naprawdę trwało 12 godzin. A to dopiero jeden dzień. Drugi był nieco spokojniejszy, a trzeciego lało. :)
UsuńO kilku klejnotach, choćby tej tablicy/elementarza nawet nie wiedziałem. Koniecznie trzeba do Kielc wrócić, oczy patrzeniem nacieszyć a nogi spacerem.
OdpowiedzUsuńTrzeba, trzeba. A niedługo otworzą dawny Pałac Biskupów po remoncie i dopiero będzie pięknie!
UsuńPS Kilka ciekawostek kieleckich mam schowanych na specjalne okazje. ;)
Piękne zdjęcia, ale najpiękniejsze są pszczoły. Szkoda tylko, że to nie porobnice...
OdpowiedzUsuńPorobnice i inne są prezentowane na tablicach umieszczonych wzdłuż alejki prowadzącej do pomnika.
UsuńTak? Nie zauważyłam. Szkoda, że nie zwróciłaś mi uwagi...
OdpowiedzUsuńNie zwracałam uwagi, bo ja przywykłam uwagi zapisywać w dzienniczku uwag. ;)
Usuń