czwartek, 27 czerwca 2024

Na południowym zboczu Pasma Bostowskiego

Rozsiadło się tu kilka wiosek. Pola malownicze, ale dróg miedzy nimi trzeba mozolnie szukać. Zimą zastanawiam się, jak zajrzeć w te okolice, jaką przygotować trasę. Aż tu nagle tydzień temu kolega Ed rzucił hasło –  „lawenda w Starym Bostowie”. I wszystko się ułożyło jak w pudełeczku. 
 

Naszym pierwszym przystankiem i bazą wypadową na trasę jest Pole Lawendowe Sielsko należące do państwa Kamili i Michała Wzorków w Starym Bostowie. 
 
pole lawendy odmiany Hidcote Blue - ta najlepiej pasuje do tutejszej gleby

jest i kilka krzaczków odmiany Bluescent

tego dnia wiał silny wiatr i trudno było uchwycić pojedyncze kwiaty w kadr

Parkujemy na wykoszonej łące z widokiem na lawendę. Między pachnącymi lawendowymi rzędami kręcą się niezliczone pszczoły miodne. My też możemy do nich dołączyć. Panowie z dystansem, panie aż się rwą do pozowania. Nawet ja uległam pokusie. 
 


Warto podnieść głowę ponad pólko. I co widzimy? Całe Pasmo Jeleniowskie i calutkie Łysogóry jak na dłoni. Ba, nawet Chełmowa Góra przypomina o swojej obecności i wzywa do kolejnych odwiedzin. Wspinamy się nieco na nasze Pasmo Bostowskie, żeby zyskać rozleglejszą perspektywę. 
 
Święty Krzyż na horyzoncie
 
w stronę grzbietu Pasma Bostowskiego

przed nami pola

i dziurawiec

za nami Jeleniowskie i Łysogóry

A potem zgodnie z zasadą, że jeśli chcesz coś naprawdę zobaczyć, to musisz się od tego oddalić, opuszczamy Stary Bostów polną drogą (oj, trochę nam ona na początku zarośnięta się wydaje, ale dalej robi się bardzo przyzwoita) kierując się w stronę Modrzewskiego Lasu.


teraz Pasmo Bostowskie na horyzoncie

Ten las zwyczajny taki, niespecjalnie ciekawy – ot, las jak las. Trochę sobie połaziliśmy ścieżkami, odrobinę pogadali i już nam się las skończył.
 
Stasio daremnie szuka grzybów
 
mnie się trafił bodziszek
 

Nie zdecydowaliśmy się jednak na powrót do wiejskiej asfaltowej drogi, a pomaszerowaliśmy leśnymi drogami na wschód. I, nie uwierzycie, ale nic a nic się nie zgubiliśmy w tym lasku, ba wyszliśmy tuż przy polu Sielsko. Takie z nas jednak zmyślne bestie.
Mało nam było włóczęgi, a i pora jeszcze wczesna, wiec wdrapałyśmy się z koleżankami na grzbiet Pasma Bostowskiego. 
 
takie nas witały figury wioskowe
 
Nie powiem, miałam nadzieję na widoki na północ. Nadzieja okazała się płonna, ale i tak podejście dostarczyło nam wielu wrażeń. 
 
na podejściu
 
czosnek

w stronę Pasma Jelniowskiego
 

przed nami Łysogóry - widać całe, ale nie mieszczą się w kadr (na tym polu wystraszyłyśmy zająca, biedak, przerwałyśmy mu drzemkę)

wzniesienie zdobyte
 
Zeszłyśmy w końcu do pola, z którego zaczynaliśmy wycieczkę. Ono działa przedziwnie na ludzi – zachęca do spokojnego relaksu. Siedzisz tak sobie w cieniu pod śliwą, napawasz się aromatami i nawet ci hamaka nie brakuje. Takie to miejsce zaczarowane.
 


Nadciągają kolejni spragnieni kontaktu z lawendą, opuszczamy więc gościnne Sielsko i postanawiamy w drodze powrotnej zahaczyć o Łomno. Skąd ten pomysł? Z sympatii do naszej walecznej damy – Jadwigi Prendowskiej, która tu, w Łomnie, przyszła na świat w roku 1832. Jej ojciec, Kajetan Wojciechowski, żołnierz napoleoński i uczestnik powstania listopadowego, dzierżawił majątek Łomno. Dotrzeć do tego miejsca nietrudno – skręcamy z głównej drogi zgodnie z drogowskazem Łomno Parcele i podjeżdżamy do pięknej dworskiej alei parkowej.
 
cienista aleja
 
Podchodzimy nią do zabudowań podworskich, gdzie zakaz wstępu, ale właściciel kręci się w pobliżu i uprzejmie udziela informacji. Cóż, dawnego dworu nie uświadczysz. Na jego miejscu stoi nowy dom. Podobno jedynie stary spichlerz pamięta dawne czasy.
 

Wracamy do auta i w drodze do Bodzentyna udaje nam się wypatrzyć jeszcze jedną ciekawostkę. To kaplica św. Marii Magdaleny w Dąbrowie Górnej. Oddalona jest nieco od szosy, ale prowadzi do niej porządna ścieżka. Kaplica pochodzi prawdopodobnie z końca osiemnastego lub początku dziewiętnastego wieku. Niestety nie można zajrzeć do jej wnętrza.
 

kaplica skryta w cieniu drzew

W otoczeniu kaplicy znajdują się trzy mogiły – dwie nieco zaniedbane po północnej stronie. Tuż przy wejściu na teren otaczający kaplicę pochowano osiem osób zamordowanych przez Niemców 8 maja 1943 w odwecie za akcję oddziału partyzantów pod dowództwem Euzebiusza Domoradzkiego „Grota”. Nie były to jedyne ofiary. Niemcy zamordowali wtedy 45 osób. 
 
 
Zza ogrodzenia kaplicy roztacza się ładny widok na pola Bodzentyna, w oddali majaczy też i Sieradowska Góra.
 
 
I to już zdecydowanie koniec wycieczki. Pora schronić się przed upałem w domowe pielesze.
 
mapka trasy
 
Dodam jeszcze, że Pole Lawendowe Sielsko zaprasza do odwiedzin; w sobotnie wieczory proponuje pikniki. Informacje i możliwość kontaktu znajdziecie na Facebooku – tu link.
 

Zdjęcia mojego wyrobu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz