poniedziałek, 17 czerwca 2024

Z Kunowa do Stawu Kunowskiego

Ot, taki sobie spacerek. Trasa dobrze znana, główny cel wyprawy – zdążyć przed zapowiadanym na niedzielę deszczem.
Początek trasy przez Kunów i Kolonię Inwalidzką – asfalt, asfalt i jeszcze raz asfalt. Zupełnie tak, jak by nie było równoległych do niego piaszczystych dróg. Są, ale idąc nimi nie spotkamy starych dobrych znajomych, którzy ani chybi czekają na nas z utęsknieniem. No to przedstawiam ich po raz kolejny – nie widzieliśmy się od marca ubiegłego roku (tu link).
Najpierw dziewiętnastowieczna kolumna św. Franciszka. 
 


Potem kapliczka na miejscu egzekucji wójta Waśniowa – ta miała miejsce w czasie I wojny światowej.
 

do zdjęcia kapliczki dorzucam sfotografowany kamienny krzyż z roku 1934
 
I wreszcie pomnik ku czci inwalidów – założycieli wioski Kolonia Inwalidzka.  
 
 
Skręcamy w drogę w kierunku lasu. Jeszcze asfalt, ale już się pojawia promyk nadziei na bardziej przyjazne podłoże.
 
jeszcze asfalt
 
i wreszcie pierwsza kałuża
 

W pobliżu Zielonego Krzyża wkraczamy wreszcie na leśne drogi. Krzyż upamiętnia powstańców styczniowych, którzy zginęli w bitwie pod Janikiem 16 grudnia 1863 roku (tu link do relacji na blogu).
 
Zielony Krzyż ginie w zieleni

Kto uważnie czyta relacje z naszych wycieczek, wie, że za kilka chwil zatrzymamy się przy rozlewisku bezimiennego strumienia. Rośnie tu obficie czermień błotna, która już przekwitła i zawiązuje kolby owocostanu. Te jeszcze niedojrzałe. 
 


Dalej droga leśna prowadzi na północ. Schodzimy z niej szlakiem rowerowym w kierunku Boru Kunowskiego. Tu krótki postój przed krzyżem z roku 1911 (biedak, nie zyskał należnego zainteresowania kierownictwa wycieczki). 
 
krzyż z roku 1911
 
róże z wiejskiego ogrodu
 

Następny punkt trasy już dobrze znany – pomnik na miejscu, gdzie pochowano ofiary pacyfikacji Kunowa 4 lipca 1943 roku. Ciągle pamiętam, że powinniśmy wybrać się wreszcie na spacer przez wieś, aby dotrzeć do miejsca, gdzie znajdowała się stodoła, w której Niemcy żywcem spalili 23 mieszkańców wsi. Może wybierzemy się tam innym razem.
 

Wędrujemy dalej w stronę Stawu Kunowskiego. Las jak las. Droga przyjemna.
 
charakterystyczny dąb na rozstajach dróg (stale fotografowany)
 
Potem lekkie zaskoczenie – pojawiło się pastwisko, na którym pasą się czerwone krowy. Może to rasa limousine. 
 
spokojne stadko 
 
 jego przedstawicielka
 

Wreszcie stacyjka i po wycieczce. Przed deszczem zdążyliśmy. 
 
dąb w pobliżu torów
 
mapka trasy
 

Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze: