Spora grupa zapaleńców wyruszyła z Łącznej z zamiarem
dotarcia do Skarżyska. Było ciepło, nawet gorąco i słonecznie, a prognozy
pogody zapowiadały ewentualne burze po południu, więc wszyscy radośnie
maszerowali. Po drodze obejrzeliśmy kościół w Łącznej, odnotowując jubileusz
parafii, a potem piękną aleją wysadzaną dorodnymi drzewami dotarliśmy do
cmentarza, na którym znajdują się mogiły żołnierzy Wojska Polskiego, którzy
polegli we wrześniu 1939 roku. Odwiedziliśmy też zbiorową mogiłę ofiar
bombardowania pociągu również z tego okresu.
Za cmentarzem zeszliśmy z asfaltowej drogi i następny
odcinek trasy przeszliśmy po łąkach i przez las. Na łące było dosyć mokro, a
jedna ze ścieżek nieoczekiwanie zamieniła się w strumyk.
Mimo przeszkód udało
nam się dotrzeć do przejścia kolejowego w Krzyżce i już dalej wędrowaliśmy
drogami wzdłuż torów. Słońce piekło nadal, ale przed nami pojawiły się ciemne
ponure chmury; wydawało się, że gdzieś w okolicach Bliżyna leje. Z biegiem
czasu na tle chmur pojawiły się błyskawice, słychać też było grzmoty. Aż
wreszcie około jedenastej zrobiło się zimno i powiał silny wiatr. W grupie zapanował
lekki niepokój – co robić – kontynuować marsz w stronę burzy czy zrezygnować z
rajdu i wracać do domu. Zwyciężył zdrowy rozsądek i zakończyliśmy rajd na
najbliższym przystanku w Suchedniowie.
Dobrze się stało – jadąc busem trafiliśmy w burzę, w mieście
ulicami płynęły potoki wody, a wkrótce nastąpiło oberwanie chmury. My już na
szczęście byliśmy w tym czasie bezpieczni w domu. Cały skrócony rajd trwał
niespełna 3 godziny, a przeszliśmy 11,2 kilometra.
zdjęcia - Edek i ja
zdjęcia - Edek i ja
Twój pierwszy komentarz :)))). Miłego blogowania.:*
OdpowiedzUsuńDziękuję, oby było miłe.
OdpowiedzUsuńWspaniale się czyta - jak powieść pełną przygód w której brałem udział - super!!!
OdpowiedzUsuń