Nic bardziej błędnego – wprawdzie start obie wycieczki miały wspólny,
ale trasy różne. Tym razem po wyjściu z lasu skierowaliśmy się do wsi o trudnej
nazwie – Kierz Niedźwiedzi i drogami polnymi wśród pachnących zbóż doszliśmy do
Krza. Taki spacer to sama radość – aromaty, barwy,
słońce. Wśród zbóż plenią się rumianki, chabry i kąkole. Rozum mówi – chwasty,
a serce się cieszy, bo piękne. Mało tego, zdarzają się i poziomki czyli
obżarstwo. Wśród traw pasie się sarenka, w innym miejscu bocian. Sielanka.
Ale i tu nagle zgrzyt – czegoś nam brakuje. Przy polnej drodze
w okolicach Krza zawsze podziwialiśmy okazały głaz narzutowy, a teraz na tym
miejscu ostała się jeno trawa. Głaz zniknął. Napotkany we wsi mężczyzna
informuje, że głaz sprzedano. To się w głowie nie mieści – sprzedać symbol tej
miejscowości, najsłynniejszy obiekt! A jednak…
Powyżej droga bez głazu, a poniżej dowód na to, że głaz narzutowy był (zdjęcia z roku 2007)
I tak idąc przez pola i lasy dotarliśmy do Szydłowca, trasa
liczyła 17,5 km. Pokonaliśmy ją w 4 godziny. W Szydłowcu musieliśmy czekać na
bus około 50 minut, bo w niedziele busy rzadko jeżdżą, ale w ciepły dzień
czekanie to nie problem.
zdjęcia - Edek i ja
zdjęcia - Edek i ja
W tych okolicach byłam. Ale w Twoim obiektywie wygląda ciekawiej. Proszę podpisywać roślinki. Bociana rozpoznałam :)))
OdpowiedzUsuńTa roślina przecudnej urody to kąkol. Trucizna to jest. Uważaj.
OdpowiedzUsuń