piątek, 11 października 2013

Zatopieni w jesiennym lesie między Jasieńcem a Starachowicami

No, wciągnęło nas – nie było innej możliwości. Mieliśmy i tak szczęście, że nie było słońca, więc jeszcze jakoś się wybroniliśmy, ale i tak barwy jesiennych liści oszołomiły nas i zachwyciły. Żeby dorośli faceci szli drogą i co chwila się zachwycali lasem, to chyba nie jest częste zjawisko. Ale miłe, szczerze powiem.



 las na trasie

To Edek zrobił nam taki prezent z tej trasy, na którą nas wysłał samopas, a my w rewanżu nic a nic się nie zgubiliśmy i jeszcze mieliśmy mnóstwo radości.
 
 
samodzielnie na trasie
 
radość nam tu wprawdzie nie bije z lic, ale to chyba już trochę zmęczenia wychodzi na jaw
 
koledzy razem - już nie muszę prowadzić wycieczki 
 
Z Jasieńca Iłżeckiego szliśmy początkowo ładnymi polnymi drogami, a potem pochłonął nas las z tymi swoimi kolorami. Ale byliśmy twardzi i dotarliśmy do żółtego szlaku a nim do Starachowic. Po drodze napotkaliśmy dwa ładne zalewy w lesie. Pierwszy, jak nam opowiedzieli napotkani grzybiarze, ma ponad 7 hektarów powierzchni i należy do koła łowieckiego w Małyszynie. Drugi jest sporo mniejszy i leży na szlaku w pobliżu Lipia. Szlak go okrąża, tak, że można mu się dokładnie przyjrzeć; ma kilka uroczych pomostów do wędkowania, a na brzegu można usiąść na trawie i odpocząć, co chętnie uczyniliśmy.

 
  duży zalew

 
 a to zalew niedaleko Lipia

Były też pomniki – w Jasieńcu upamiętniający wymarsz oddziału AL Świt, a w Lipiu skromny krzyż poświęcony rodzinie Stępniów zamordowanych i spalonych przez hitlerowców 70 lat temu. Widzieliśmy też najprawdziwszy „Krzyż Pański” czyli replikę krzyża z dziewiętnastego wieku wystawioną na skraju lasu w Podłaziskach. 
 

 pomnik przy szkole w Jasieńcu Iłżeckim

miejsce pamięci w Lipiu

Krzyż Pański

Zaś przed Starachowicami pojawiła się pokusa wdrapania się na starą hałdę dawnej kopalni rudy żelaza „Majówka”, ale mężnie zwalczyliśmy chwilę słabości i pomaszerowali dalej. Edward zajrzał do budynków kopalni, widzieliśmy też pozostałość po szybie wentylacyjnym tej kopalni (szczerze przyznam, że, gdyby nie kartka z informacją, to pomyślałabym, że to zwykły leśny pagórek).
 
 
z lewej strony hałda kopalni "Majówka"

betonowe pozostałości budynków kopalni 

Jedno, co nas nieco zawiodło, to grzyby. Bo, sami powiedzcie, czy trzy małe kozaczki i cztery opieńki to jakieś wielkie grzybobranie? Ale widocznie nie ma wycieczek idealnych i dlatego ze zrozumieniem przyjmuję tę drobną słabość naszej trasy.



zdjęcia - Edek i ja

1 komentarz:

  1. Jesienią jest tak pięknie w lesie. Właściwie to nie tylko w lesie. Wszędzie jest pięknie. Szczególnie gdy świeci słońce. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń