Ta wycieczka powinna się odbyć latem,
wtedy byłaby dłuższa i na pewno by nas tak nie wywiało. Ale i tak mieliśmy
szczęście, bo czasem wyjrzało słońce i deszczu nie było. A przy okazji
zwiedziliśmy obie tytułowe miejscowość i przeszli kilka kilometrów ładną leśną
drogą. Co mi zostało w pamięci?
Z Chmielnika przede wszystkim
operatywna sprzedawczyni warzyw, która formalnie zaciągnęła mnie do zamkniętej
z powodu remontu synagogi, przedstawiła jako swoją siostrę i kazała robić
zdjęcia. No to robiłam. A koledzy w tym czasie poszukiwali mnie po okolicy, ale
krewka niewiasta zabroniła kogokolwiek zawiadamiać.
synagoga w Chmielniku
wnętrze synagogi w remoncie
Kiedy już udało mi się wyjść cało z „porwania”,
mogłam ochłonąć i podziwiać inne atrakcje Chmielnika. A, wierzcie mi, jest tu
sporo do obejrzenia, bo miasteczko ma bogatą historię i dba o zabytki.
Niedaleko wymienionej synagogi jest piękny barokowy kościół pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny, ładny
rynek z fontanną, starą studnią, pomnikiem Nike i pięknymi platanami. Nieco
dalej Edek wypatrzył obelisk wzniesiony na miejscu dawnej figury, którą, jak wieść
niesie, wystawiono na kurhanie poległych w bitwie z Tatarami w trzynastym
wieku. W innym miejscu dotarliśmy do nowego cmentarza żydowskiego, a właściwie
miejsca po nim z kilkoma macewami.
uliczka Chmielnika
kościół parafialny
krzyż upamiętniający mogiłę z 13. wieku
brama cmentarza żydowskiego
Piotrkowice też potrafią zachwycić.
Ich najcenniejsze miejsce to Sanktuarium Matki Boskiej Loretańskiej, gdzie w
tak zwanej kaplicy loretańskiej znajduje się cudami słynąca figura Madonny z
Dzieciątkiem.
sanktuarium w Piotrkowicach
Matka Boska Loretańska z Piotrkowic
W pobliżu sanktuarium na cmentarzu
obejrzeliśmy późnogotycki kościół pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa. Obiekt jest
zamknięty i popada w ruinę, odbywają się tam tylko nabożeństwa we Wszystkich
Świętych.
kościołek cmentarny
Na zakończenie została nam jeszcze
tak zwana „Tarnoskała”, czyli dawna rezydencja rodu Tarnowskich – obecnie szkoła.
Po przekroczeniu bramy znajduje się człowiek w baśniowym ogrodzie, a właściwie
parku w stylu angielskim. No, idealne miejsce na wagary! Szkoda, że trochę
zaniedbane. Na samym wzgórzu pozostały trzy z czterech klasycystycznych
pawilonów rezydencji, wokół biegają dzieciaki – młodsze nie pozwalają się
fotografować, „bo nie lubią”, starsze albo udają obojętność albo chowają się za
krzewami. Ale jest spokojnie i wesoło – tak powinna wyglądać radosna szkoła.
jeden z pawilonów pałacu Tarnowskich - obecnie szkoła podstawowa
fragment dworskiego parku - obecnie droga do szkoły
No i jeszcze jedna miejscowość – po
drodze przeszliśmy przez Suliszów, gdzie chyba byliśmy pierwszymi turystami,
którzy tu kiedykolwiek zajrzeli. Wiwat Kolumbowie dwudziestego pierwszego
wieku!
zdjęcia - Edek i ja
Niestety,nie znam tych stron... więc czytam z ciekawością - dzięki.
OdpowiedzUsuńJa też tam byłam pierwszy raz w życiu. Warto czasem oddalić się trochę od domu.
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie , zaglądam do ciekawych miejsc. Dobrze , że zatrzymujesz się i widzisz ich piękno. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZapraszam na www.roweremdocelu.blogspot.com - opisy zabytków, kościołów, dworów oraz figur przydrożnych znajdujących się w Skalbmierzu i jego okolicy
OdpowiedzUsuńDziękuję - dodam link na bocznym pasku. Rzeczywiście - ciekawe miejsca, dla nas niestety trudno dostępne.
Usuń