czwartek, 14 listopada 2013

Nuda… nic się nie dzieje…


Ten tytuł to nie recenzja filmu, a opis sytuacji rajdowej w naszej grupie. Ostatnio po prostu nie ma rajdów. Pogoda nie sprzyja. Dupiesiejemy.  
A tu dziś słońce świeci jak wariat i jak tu tkwić w domu? Ruszyłam więc na codzienny spacer do lasu tym razem w towarzystwie „debilka”, żeby pokazać, że jednak można wyjść z czterech ścian.   

las wita

W lesie gra świateł i cieni, na ziemi gruby dywan z liści, grzyby to już raczej różne rodzaje huby na próchniejących pniach, słychać stukanie dzięcioła i tylko sarenki gdzieś zniknęły. Obawiam się, że to skutek ubiegłorocznej wycinki drzew. Zostały po niej duże puste połacie, na których królują tylko pnie po dawnych potężnych drzewach. 

 jesienny dywan

samotny buk na rozdrożu

modrzewie jeszcze się złocą

dzisiejsze grzybobranie

tu był las

 spróchniały pień

mrówki już śpią

7 komentarzy:

  1. Dla włóczęgi... brak włóczęgi to katastrofa !
    Myślę,że już się to leczy... uzależnienie od modlitwy ,"przez podziw dla świata" - ale czy warto się wyzbywać tego nałogu ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój ci on jest, ten nałóg, i nie wyobrażam sobie bez niego życia. Smutno by było. Nawet nasz senior, choć zarzucił rajdy, spaceruje i ciągle szlifuje formę na przyszłe wędrówki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Włóczęgostwo to jeszcze nie bezdomność... ale w efekcie uporczywe dążenie do niej. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. A przed wojną za włóczęgostwo zamykali w areszcie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest przepełnienie... dlatego głównie pijanych rowerzystów wypuszczają.

      Usuń
  5. Wspaniałe drzewa. Na szczęście trochę ich zostało. A wzięłaś koszyk na grzyby?

    OdpowiedzUsuń