piątek, 30 maja 2014

31 maja – Dzień Bociana Białego


Temu ptakowi bezsprzecznie należy się szczególne święto, bo wszak bez niego nas by nie było. Któż by przynosił niemowlęta i podrzucał je wyczekującym rodzicom? I nie mają racji ci, którzy podważają tę oczywistą prawdę, twierdząc, nie bez słuszności, że bociany odlatują na zimę, a dzieci i zimą przychodzą na świat.
Wszyscy widzieli bociany zbierające się na sejmiki jesienią i odlatujące do ciepłych krajów. Nie wszystkie jednak odlatują – ktoś przecież musi zadbać o przyrost naturalny. Jednego takiego pełnego poświęcenia ptaka spotkaliśmy kilka lat temu w listopadzie, spacerował po zagrodzie,  nawet mu śnieg nie przeszkadzał. 

zimowy bocian

Najczęściej jednak spotykamy bociany wiosną i latem. Na łąkach przechadzają się dostojnie i co jakiś czas schylają się, aby coś wyciągnąć z trawy. Pamiętacie wiersz Andrzeja Waligórskiego o młodej polonistce, która „bardzo się zasmuci nad żabką, którą bocian łyka”? No to wiecie, ile żabki bocian urwał i jaki los spotkał polonistkę.* My w każdym razie nie wzdychamy nad żabkami, tylko cichutko próbujemy się zbliżyć do polującego bociana. Efekty – poniżej.

bociany w marcu

 na łowach

Sfotografować bociana w gnieździe też nie jest łatwo. Gniazda widujemy dosyć często, ale są one umieszczone na sporej wysokości i bez drabiny trzeba mocno kombinować, jak tu podejść, żeby co nieco zobaczyć.  Czasem się udaje. A najpiękniej jest, gdy jeszcze w dodatku bocian w gnieździe klekoce! Na zdjęciu tego wprawdzie nie widać, ale wrażenie niezapomniane. 

 bociany w gnieździe

pora karmienia

Niektórzy uważają, że najwięcej szczęścia przynosi zobaczenie pierwszego bociana w roku w locie. Może to i prawda, ale sfotografowanie bociana w locie – o, to na pewno jest szczęście. Przecież taki bociek zrywa się do lotu bez uprzedzenia i w dodatku szybuje szybko  w trudnym do przewidzenia kierunku. Ale pamiętamy też cztery boćki, które spacerowały po łące i za żadne skarby nie chciały się nas przestraszyć i poszybować (ot tak, do zdjęcia).

bociany w locie

te uparciuchy nie chciały poszybować

Tak czy inaczej dla takiego zwykłego piechura, jak my, szczęściem i radością jest spotkać bociana, móc mu się przyjrzeć. A, że zdjęcia po tych spotkaniach wychodzą średnie, to już taki los piechura. 


Zdjęcia – Edek, Janusz i ja

Ps: dla tych, co nie znają wiersza, przytaczam całość skopiowaną z Internetu:

*ZACHWYCENIE

Gdy czasem młoda polonistka
Taka naiwna, schludna taka,
Egzaltowana, świeża, czysta,
Że chciało by się siąść i płakać.

Więc gdy ta polonistka właśnie
Małpując młodopolskie pozy
Wybiegnie o porannym czasie
Boso na łąkę między brzozy,
Poigra z pliszką i skowronkiem
Oraz z pudliszką i z biedronką,
Przywita ze wschodzącym słonkiem,
Wołając: - Witaj jasne słonko!

Z róż i powojów splecie wieńce,
Pomacha rączką do motyla,
Kraśnym obleje się rumieńcem
Widząc jak pszczółka kwiat zapyla.

Coś z Anny German gdy zanuci,
Wyrecytuje coś z Asnyka,
A potem bardzo się zasmuci
Nad żabką, którą bocian łyka,

I chcąc zapłakać nad półtrupem
(bo drugie pół ten bocian urwał)
Wlizie tą bosą nogą w kupę
I wyda okrzyk: - Ożesz kurwa!

To - jeśli byłbym na tej łące
Naocznym świadkiem tego zgrzytu -
Jak jestem facet niepijący,
Pół litra wychlałbym z zachwytu!

 

2 komentarze:

  1. Szkoda,że ten zimowy bociek na początku wiosny zginął pod kołami tira... :(
    Coraz mniej tych pięknych ptaków przylatuje do nas po każdej zimie... przynajmniej ja tak obserwuję z żalem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, masz w pełni rację. Pamiętam gniazdo w drodze na Sieradowską Górę, gdzie słyszałam klekot bocianów. A teraz parę lat gniazdo stoi puste.

      Usuń