środa, 10 grudnia 2014

Był sobie kiedyś hotel w Katowicach …


Wybudowano go w ostatnich latach XIX wieku, nazwano go dumnie „Grand Hotel”. Był niezwykle elegancki, goście mieli do dyspozycji nie tylko pokoje hotelowe, ale też restaurację i kawiarnię. A klatki schodowe jakie tam były! Szyk. Wyobraźcie sobie, że nawet winda elektryczna woziła gości na piętra. 

klatka schodowa trochę inaczej 

Ale czasy się zmieniły, właściciele też. W budynku już nie było hotelu. Ba, mało komu potrzebna była prawdziwa elegancja i w niegdysiejszym hotelu działały różne instytucje. Aż nadszedł rok 1984, kiedy zawitało tu Muzeum Śląskie ze swymi zbiorami. 

fronton budynku

Wreszcie i ja się wybrałam do budynku muzeum przy ulicy Korfantego. Nie było to łatwe, bo ulica rozkopana, trzeba uważać, żeby nie wpaść pod tramwaj, ale czego się nie robi dla sztuki. Czasu też nie miałam szczególnie dużo, wiec postanowiłam obejrzeć jedynie „Galerię Malarstwa Polskiego 1800 - 1945” oraz „Galerię malarstwa polskiego po 1945 roku”. Każda z nich zajmuje jedno piętro niegdysiejszego hotelu. W pierwszej obrazy są umieszczone chronologicznie, ale ja  oczywiście poszłam „pod prąd”, co też nie przeszkadza. Zaskoczyła mnie w jednej z sal dziwna plastikowa tabliczka pod obrazem. A na niej jakby ten sam obraz, ale mniejszy, wypukły i bezbarwny. Bałam się dotknąć, a zapytać nie było kogo. W kolejnej sali znów podobna tabliczka. Nie wytrzymałam, dotknęłam. I nic. Żaden alarm się nie włączył. Rozejrzałam się uważnie, a tu takich tabliczek jest więcej. Zapytałam więc pracownice muzeum, co to takiego. Otóż są to tablice dla osób niewidomych i słabo widzących, które dzięki nim mogą przy pomocy dotyku „obejrzeć” niektóre obrazy.  Cenna inicjatywa, musicie przyznać.

wnętrze galerii

obraz Wyspiańskiego, a poniżej tabliczka dla niewidomych
 
W drugiej galerii zaś napotkałam prace moich ulubionych współczesnych twórców, oczywiście najbardziej mi się podobały obrazy Jerzego Dudy Gracza. Ale i nieznanych mi malarzy mogłam lepiej poznać, bo pracownica muzeum sporo mi o nich opowiadała. 

fragment ekspozycji polskiej sztuki współczesnej
 
Tak więc w galeriach było ciekawie, ale to nie wszystko. Bo muzeum szykuje się do wielkiego skoku w nowoczesność.
Na terenie po dawnej kopalni „Katowice” powstaje Katowicka Strefa Kultury, a w niej nowy kompleks budynków Muzeum Śląskiego. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliście (no, chyba, że już byliście ostatnio w Katowicach)! I ja też widziałam bardzo niewiele, bo, jak się okazuje, sale ekspozycyjne będą umieszczone pod ziemią i dopiero w przyszłym roku zostaną udostępnione do zwiedzania.
Na powierzchni też sporo ciekawego się dzieje. Odrestaurowano dwa budynki pokopalniane, obok nich wybudowano niezwykle oryginalne budowle z czegoś, co przypomina szkło, ale może to plastik – pojęcia nie mam. Wydaje mi się, że tak by mogły wyglądać szklane domy Żeromskiego, gdyby je projektowała austriacka firma Riegler Riewe Architekten. 

odrestaurowany dawny budynek maszynowni, w tle budynek magazynu odzieży

te budynki jeszcze wymagają remontu 

nowoczesna architektura
 
Wejście na teren Katowickiej Strefy Kultury  znajduje się obok wieży wyciągowej szybu kopalni. Jak czytałam, jest tam zainstalowana panoramiczna winda. Już widzę oczami wyobraźni przejażdżkę tą windą, bo widoków z niej to nawet nie próbuję sobie wyobrazić.

wieża nadszybia
 
Już teraz czynne jest tu Centrum Scenografii Polskiej, do którego oczywiście zajrzałam. Akurat pokazywano tam kapitalną wystawę „Jerzego Zitzmana folklor z baśni i ludowej tradycji”. Ta wystawa jest podróżą w czasie do dzieciństwa, baśni, teatru kukiełkowego. Autor prac to wybitny malarz, scenograf i reżyser.  

Centrum Scenografii Polskiej

fragment wystawy

I tak zatoczyłam koło w czasie od dziewiętnastowiecznego hotelu przez nowoczesność do polskiej tradycji. Ale to na pewno nie koniec historii. Ciąg dalszy nastąpi …
Wybierzcie się do Katowic, żeby go obejrzeć. Może i mnie się to się uda w przyszłym roku.

Po więcej informacji zapraszam na stronę muzeum

Zdjęcia mojego autorstwa

4 komentarze:

  1. Dzięki za wspaniałą relację... nie znam Śląska i obawiam się tubylców - sam nie wiem dlaczego ?
    Lubię starą infrastrukturę po fabryczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O,dziwo... nie było cyferek !

      Usuń
    2. Mieszkańców nie ma co się obawiać. Moje śląskie koleżanki są bardzo sympatyczne. A i panie pracujące w muzeum bardzo miłe, uczynne i kompetentne. Ale moje serce podbił młody człowiek w kasie - poprosił o pokazanie legitymacji. Wszyscy inni spojrzą i już wiedzą - ta to ma prawo do zniżki, staro wygląda. A ten nie ocenia powierzchownie. Wyszłam z kasy uśmiechnięta od ucha do ucha.

      Usuń
    3. Na wygląd trzeba zasłużyć...

      Usuń