Posypało śniegiem, powiało wiatrem i stchórzyliśmy. Wycieczka odwołana.
Wybrałam się wiec na indywidualną wyprawę wgłąb archiwów i mam dowód na to, że nie zawsze byliśmy takimi piecuchami.
styczeń 2011 - śnieg sypie, a my na trasie
te samotne ślady, to moje
pomniki zasypane śniegiem
a i domostwa zamknięte na głucho
Czy jeszcze ktoś się dziwi, że jednak woleliśmy siedzieć przy kaloryferze, piecu, kominku, czy co tam kto ma?
Zdjęcia - Edek, Janusz i ja
Ta chałupa ,szczególnie mi się podoba
OdpowiedzUsuńA jak byś jeszcze wiedziała, że ona w Smarkowie, no to już szczyt perwersji.
UsuńJak dobrze gdy ma się gdzie sięgnąć... :)
UsuńJak dobrze, gdy się ta długo wędruje i dzięki namowie dobrego (bardzo nawet dobrego) kolegi zaczęło się w końcu robić zdjęcia cyfrowe. W przeciwnym razie mogłabym sobie sięgnąć do albumu. Jednego z całej sterty.
UsuńCyfrowe... i tak by przyszło,tylko może trochę później.
UsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń