środa, 25 marca 2015

O tym, jakie niespodzianki może przynieść zwykła wędrówka po lasach

W gruncie rzeczy, to nic dziwnego, że w lesie mogą spotkać turystę niespodzianki, ale tym razem natrafiliśmy na nieoczekiwane przez nas ślady trudnej historii okolicy, po której wędrowaliśmy.
Zaczęliśmy wędrówkę w Bokowie, gdzie od razu wkroczyliśmy do lasu. Jeśli o mnie chodzi, nie jestem jego entuzjastką, a to głównie z powodu zapachów, jakie tam się roznosiły. Co będę owijać w bawełnę – trafiliśmy na bagno, a sami wiecie, jak potrafi cuchnąć okolica bagienna. Ta dawała z siebie wszystko. Ale przy okazji, jakie malownicze mokradła! Komputer bezzapachowy, to sobie pooglądajcie. Dodam, że naprawdę nie było trudno ominąć przeszkody.

Panowie mężnie wkraczają do lasu.

bagno 

Udało mi się wyjść na prostą.

Z lasu wyszliśmy w Ruskim Brodzie, gdzie zajęliśmy się zwiedzaniem – ja obejrzałam kościół pod wezwaniem Św. Teresy od Dzieciątka Jezus (oczywiście z zewnątrz), a panowie pomaszerowali w stronę pomnika ku czci żołnierzy i partyzantów poległych w latach II wojny światowej. Wypada dodać, że na frontonie kościoła umieszczono 4 tablice upamiętniające żołnierzy, partyzantów i cywilne ofiary tej wojny. 

fronton kościoła w Ruskim Brodzie

pomnik w tej wsi
 
Za wsią odpoczęliśmy sobie na skraju lasu i ruszyliśmy piękną suchą leśną drogą. Rośnie tu wiele starych drzew o dziwnych powykręcanych pniach.


Jedne drzewa próbują się połączyć, inne koniecznie chcą się rozdzielić. 

A to tańczy solo.
 
Ale nie te drzewa okazały się największą tajemnicą tej okolicy. Okazało się, że wędrujemy po terenie nieistniejących wsi. Ten las to miejsce, gdzie niegdyś żyli ludzie, mieszkańcy wsi Kacprów i Eugeniów. Zostali oni wysiedleni w roku 1952. Tak, to nie ofiary wojny. Zmuszono ich do opuszczenia rodzinnych domów, żeby na tym terenie mógł powstać poligon wojskowy „Barycz”. Istniał on zaledwie kilka lat, ale te dwie wsie już nigdy nie zostały odbudowane.
Minęło ponad 60 lat, ale ślady dawnego życia ciągle są widoczne. Przy drodze, która niegdyś zapewne przebiegała przez wieś, można spotkać kapliczki i krzyże. Zauważyliśmy także pozostałości jakiegoś gospodarstwa z resztkami drzew, podmurówek, ogrodzenia. Może to było coś innego, ale tak to wyglądało w naszych oczach. Wydawało się czasem, że przechodzimy obok rowów strzeleckich z poligonu. 

dwa drewniane krzyże w Kacprowie - pod drzewem ten, który tu stał pierwotnie  



kamienne krzyże przy leśnej drodze

Po latach od wysiedlenia przypomniano historię tej okolicy i przy drodze można spotkać dwie tablice, które o tym mówią. 

Tak upamiętniono mieszkańców Kacprowa w 50. rocznicę wysiedlenia.

krzyż i tablica na miejscu wsi Eugeniów 

Jak się dowiedziałam szperając w sieci, wysiedlono w tym czasie więcej wsi. Wszędzie rozbierano zabudowania, ludność przymusowo wysiedlano na ziemie zachodnie. Niektórzy uciekali przed przesiedleniem lub wybierali inne okolice zamieszkania. Różnie ułożyły się losy mieszkańców tych terenów.
Po zakończeniu działania poligonu mieszkańcy niektórych wsi wrócili na dawne miejsca i te wsie reaktywowano. Jedną z nich była wieś Miłaków, przez którą dziś przechodziliśmy – ładna, zadbana wioska, normalna. Nikt by nie przypuszczał, że ma za sobą tragiczne dzieje. 

przydrożny krzyż w żywej wsi - Miłakowie 
 
I tak nieoczekiwanie poznaliśmy dziś historię, o której niewiele do tej pory wiedzieliśmy. Warto było przejść tę trasę, zwłaszcza, że byliśmy tu pierwszy raz. Wędrówkę zakończyliśmy w Gowarczowie. Byliśmy już zmęczeni upałem i niewiele czasu spędziliśmy w tej ciekawej miejscowości, której historia sięga czasów Władysława Jagiełły. Rzućcie okiem przynajmniej na osiemnastowieczny kościół pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła.  Powstał on na miejscu pierwotnej świątyni z początku 16 w., która była wielokrotnie rozbudowywana, a w roku 1767 spłonęła.

kościół parafialny w Gowarczowie  
 
Pokonaliśmy 19,9 kilometra, a na jednej z dróg natknęliśmy się na znakowanie czerwonego szlaku, którego nie ma na mapie. Czyżby znów „piekielny”? Została wiec jeszcze jedna zagadka do zbadania.

Zdjęcia – Edek i ja

16 komentarzy:

  1. Ciekawa relacja i fajne foty... pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ruski Bród - Moja wieś rodzinna :)
    Czyli same znajome widoki, szczególnie kościół, ponieważ pierwszy dom przy nim to dom rodzinny mamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, kto by to pomyślał!
      Ale zdjecia domu nie robiliśmy. Następnym razem będziemy go wypatrywać.

      Usuń
  3. Ma Pani rację przypuszczając, że w Kacprowie pozostały resztki gospodarstw. Ja z dzieciństwa pamiętam, że na Kacprów jeździło się po kamień, będący resztkami fundamentów.
    Trzeba odświeżyć wspomnienia przy najbliższej wizycie i wybrać się tam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to sprawa, która wymaga dokładnego przyjrzenia się, przecież to całkiem nieodległa historia i są jeszcze ludzie, którzy pamiętają tamte wydarzenia.

      Usuń
    2. Ja z Kacprowa, Kamień Tablica Krzyż moja robota "Pod lipą" siedlisko dziadków.Pozdrawiam parafian

      Usuń
    3. Dziękuję za informację - takie miejsca powinny być zadbane,żeby pamięć o nich przetrwała. A zwykle autor takich tablic pozostaje niesłusznie nieznany. Gdyby nie ta tablica, nic byśmy o tych miejscach nie wiedzieli.

      Usuń
    4. Miło, autorzy i wykonawcy. Jan i Wiesław Kowalscy s Marianny i Stefana z Kacprowa. Polecamy witraż w kościele.

      Usuń
    5. Do kościoła wybierzemy się na pewno. Problemem może być tylko dostanie się do wnętrza, bo zwykle kościoły są zamknięte w ciągu tygodnia.

      Usuń
  4. Aniu, toz to kosciol parafialny moich pradziadkow! Przyjemne okolice na wedrowki i rower.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, który - Ruski Bród czy Gowarczów?
      A okolica naprawdę piękna, skoro kolega Ed wypatrzył dobre połączenie busem, to chyba tam jeszcze będziemy zaglądać.

      Usuń
  5. Pomnik Żołnierzy WP "Posada" Lasy Przysuskie, Udział w witrażu Hucisko-Kacprów też...

    OdpowiedzUsuń