W tę niedzielę wypadło Święto Kobiet. Poza
tym dokładnie sześć lat temu do grupy Łazików dołączyła nasza sympatyczna
koleżanka – Irena. Ceni sobie nasze towarzystwo (a my jej) a także wycieczki
piesze. Jest też pasjonatką narciarstwa i turystyki rowerowej. Dla uczczenia
nieokrągłego jubileuszu przygotowała sernik i kawę. (Piec potrafi smacznie!)
8 marca pogoda dopisała, gorzej było z
uczestnikami. Przedwiośnie to okres szalejącej grypy i alergicznych
przypadłości. W tej sytuacji Jubilatka miała do towarzystwa tylko trójkę panów.
grupka turystów
Trasę wymyślił Staszek, ale w ostatniej
chwili zaniemógł i ja wystąpiłem w roli zastępcy. Trasa wiodła z Wąchocka do Skarżyska,
częściowo szlakiem czerwonym, częściowo przez tereny dotychczas nieznane. Przed
Marcinkowem natknęliśmy się na śródleśny stawik, którego nie znaliśmy do tej
pory.
kaplica pod wezwaniem św. Rocha na wzgórzu za Wąchockiem
najnowsze odkrycie - niewielki staw w okolicy Marcinkowa
Przy sośnie-szałasie w Marcinkowie jak
zwykle zrobiliśmy przerwę śniadaniową, tym razem wzbogacaną o rozkoszowanie się
pysznym sernikiem (specjalność Ireny) i wcale nie gorszą kawą.
sosna cała w słońcu
piknik pod gałęzią
sernik znikał błyskawicznie
Po czwartkowych przygodach czuję awersję do
rzek i ich okolic, toteż do Młyna Piaska dotarliśmy okrężną drogą przez Rudkę.
Otoczenie młyna przyjęło barwy szaro-beżowe. Dał się zauważyć zwiększony
przybór wody w Kamiennej.
Kamienna na przedwiośniu
dwa spojrzenia na przelew przy młynie
otoczenie młyna
Idąc do Skarżyska trzymaliśmy się szlaku. Po raz
ostatni rzekę, przekroczyliśmy na moście w dzielnicy Posadaj.
Kamienna na Posadaju
Spełniając życzenie Jubilatki na parking
przybyliśmy dosyć wcześnie, bo o 12.15, po przejściu niezbyt imponujących 15,8 kilometra. Ale
przy takiej pogodzie i towarzystwie wycieczka, mam nadzieję, będzie mile
wspominana.
Tekst
– Edek
Świetna ta spieniona woda.
OdpowiedzUsuńTo tak wiosna, kiedy jest wyższy poziom wody. Ale to miejsce jest piękne właściwie niezależnie od pory roku.
UsuńJakoś po Irenie nie widać uszczerbku z tytułu tych sześciu lat ! - jest to nasz jeden z najlepszych nabytków...
OdpowiedzUsuńMało znam tak pogodnych i szczerych osób - i za to Jej dziękuję :)
Jaki uszczerbek! Dziewczyna rozkwita z każdym kilometrem.
UsuńNo i przyciągnęła dwa kolejne "nabytki".
Dziékujé za fotki z uroczych, a znanych mi zakátków oraz za raport z wyprawy. Gratulacje dla Irenki i zyczenia wielu wiécej takich okazji do swietowania. (Próbuje stosowac
OdpowiedzUsuńpolskie znaki, ale co wychodzi, nie wiem... Ten sprzét jest dla mnie nie do ujarzmienia..) Pozdrawiam ze slonecznego Londynowa.;-)
Znaki wyszły zabawnie. Ale treść jest zrozumiała.
UsuńW Londynowie słońce, ale i u nas też. Pozdrawiamy!
Świetna relacja, jak zawsze. Dlatego postanowiłem, że będę naciskał, abyście rejestrowali Państwo trasy za pomocą jakiegoś urządzenia z GPS i prezentowali je w formie mapy. Pani Anna już wie, o co mi chodzi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Proszę naciskać, my jesteśmy elastyczni. A dziś zrobię mały prezent dla czytelników i wkleję za kilka minut mapę tej trasy. Mapa prosto ze skanera, oczywiście. Tyle na razie mogę zrobić. Proszę o opinie.
UsuńDziękuję. Okolice Kaczki zapisuję na liście moich "destynacji" :) Jednakże, mapka, a w zasadzie link do takowej, która wykorzystywałaby np. Google Maps, miałaby tę przewagę, że można by ją powiększać, aby zobaczyć dokładniej.
UsuńSzczerze Panu napiszę, co sadzę o tych mapach Google - zdarzają się tak przestarzałe, że słów brak, kiedyś jechaliśmy w okolice Jędrzejowa i wydrukowałam najlepszą możliwą mapę z internetu. I co się okazało? Nie miała żadnego związku z terenem.
UsuńAle następnym razem spróbuję poszukać tego typu mapy. Poza tym warto kupić zwykłą papierową mapę Gór Świętokrzyskich w skali 1:60000. Korzystamy z niej i tylko czasem się błąkamy, czyli, jak mówi szef, idziemy zgodnie z kompasem.