poniedziałek, 9 marca 2015

Podwójne święto

W tę niedzielę wypadło Święto Kobiet. Poza tym dokładnie sześć lat temu do grupy Łazików dołączyła nasza sympatyczna koleżanka – Irena. Ceni sobie nasze towarzystwo (a my jej) a także wycieczki piesze. Jest też pasjonatką narciarstwa i turystyki rowerowej. Dla uczczenia nieokrągłego jubileuszu przygotowała sernik i kawę. (Piec potrafi smacznie!)
8 marca pogoda dopisała, gorzej było z uczestnikami. Przedwiośnie to okres szalejącej grypy i alergicznych przypadłości. W tej sytuacji Jubilatka miała do towarzystwa tylko trójkę panów. 

grupka turystów
 
Trasę wymyślił Staszek, ale w ostatniej chwili zaniemógł i ja wystąpiłem w roli zastępcy. Trasa wiodła z Wąchocka do Skarżyska, częściowo szlakiem czerwonym, częściowo przez tereny dotychczas nieznane. Przed Marcinkowem natknęliśmy się na śródleśny stawik, którego nie znaliśmy do tej pory. 

kaplica pod wezwaniem św. Rocha na wzgórzu za Wąchockiem 

najnowsze odkrycie - niewielki staw w okolicy Marcinkowa 

Przy sośnie-szałasie w Marcinkowie jak zwykle zrobiliśmy przerwę śniadaniową, tym razem wzbogacaną o rozkoszowanie się pysznym sernikiem (specjalność Ireny) i wcale nie gorszą kawą. 

sosna cała w słońcu

piknik pod gałęzią

 sernik znikał błyskawicznie 
 
Po czwartkowych przygodach czuję awersję do rzek i ich okolic, toteż do Młyna Piaska dotarliśmy okrężną drogą przez Rudkę. Otoczenie młyna przyjęło barwy szaro-beżowe. Dał się zauważyć zwiększony przybór wody w Kamiennej. 

Kamienna na przedwiośniu 


dwa spojrzenia na przelew przy młynie



 otoczenie młyna 
 
Idąc do Skarżyska trzymaliśmy się szlaku. Po raz ostatni rzekę, przekroczyliśmy na moście w dzielnicy Posadaj. 

Kamienna na Posadaju
 
Spełniając życzenie Jubilatki na parking przybyliśmy dosyć wcześnie, bo o 12.15, po przejściu niezbyt imponujących 15,8 kilometra. Ale przy takiej pogodzie i towarzystwie wycieczka, mam nadzieję, będzie mile wspominana.  

Tekst – Edek
Zdjęcia – Edek i Janek 

Dodatek specjalny w postaci fragmentu mapy Gór Świętokrzyskich z trasą niedzielnej wycieczki zaznaczoną kropkami w kolorze lila.

 

10 komentarzy:

  1. Świetna ta spieniona woda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak wiosna, kiedy jest wyższy poziom wody. Ale to miejsce jest piękne właściwie niezależnie od pory roku.

      Usuń
  2. Jakoś po Irenie nie widać uszczerbku z tytułu tych sześciu lat ! - jest to nasz jeden z najlepszych nabytków...
    Mało znam tak pogodnych i szczerych osób - i za to Jej dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki uszczerbek! Dziewczyna rozkwita z każdym kilometrem.
      No i przyciągnęła dwa kolejne "nabytki".

      Usuń
  3. Dziékujé za fotki z uroczych, a znanych mi zakátków oraz za raport z wyprawy. Gratulacje dla Irenki i zyczenia wielu wiécej takich okazji do swietowania. (Próbuje stosowac
    polskie znaki, ale co wychodzi, nie wiem... Ten sprzét jest dla mnie nie do ujarzmienia..) Pozdrawiam ze slonecznego Londynowa.;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaki wyszły zabawnie. Ale treść jest zrozumiała.
      W Londynowie słońce, ale i u nas też. Pozdrawiamy!

      Usuń
  4. Świetna relacja, jak zawsze. Dlatego postanowiłem, że będę naciskał, abyście rejestrowali Państwo trasy za pomocą jakiegoś urządzenia z GPS i prezentowali je w formie mapy. Pani Anna już wie, o co mi chodzi :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę naciskać, my jesteśmy elastyczni. A dziś zrobię mały prezent dla czytelników i wkleję za kilka minut mapę tej trasy. Mapa prosto ze skanera, oczywiście. Tyle na razie mogę zrobić. Proszę o opinie.

      Usuń
    2. Dziękuję. Okolice Kaczki zapisuję na liście moich "destynacji" :) Jednakże, mapka, a w zasadzie link do takowej, która wykorzystywałaby np. Google Maps, miałaby tę przewagę, że można by ją powiększać, aby zobaczyć dokładniej.

      Usuń
    3. Szczerze Panu napiszę, co sadzę o tych mapach Google - zdarzają się tak przestarzałe, że słów brak, kiedyś jechaliśmy w okolice Jędrzejowa i wydrukowałam najlepszą możliwą mapę z internetu. I co się okazało? Nie miała żadnego związku z terenem.
      Ale następnym razem spróbuję poszukać tego typu mapy. Poza tym warto kupić zwykłą papierową mapę Gór Świętokrzyskich w skali 1:60000. Korzystamy z niej i tylko czasem się błąkamy, czyli, jak mówi szef, idziemy zgodnie z kompasem.

      Usuń