Nie tworzy się takich
zestawień, jak w tytule? Wiem, że nie, ale sobie wymyśliłam i niech zostanie.
Skąd mi się taki
tytuł wziął? Z przebiegu wycieczki, która nam się udała nadzwyczajnie.
Przede wszystkim wreszcie dojechaliśmy do Kucębowa – tym razem kierowca obiecał, że się autobus nie
zepsuje i słowa dotrzymał. A wysadził nas tuż przy drogowskazie piekielnego
szlaku.
W tej sytuacji nie
pozostało nic innego, jak pójść tym szlakiem, co było i tak założeniem Stacha,
naszego dzisiejszego kierownika. Poprowadził nas tym szlakiem przez wieś Kopcie
do lasu, a dalej lasem do grupy pomnikowych dębów. Według tabliczki to „Dęby na
Stawidłach”, ale spotkałam też nazwę „Dęby na Stawiskach”. Oglądaliśmy je w czerwcu
i wtedy napisałam, że jest ich pięć, a teraz policzyliśmy je kolejny raz i
wyszło nam siedem. Cała siódemka dorodna, choć nie wszystkie są opatrzone
tabliczką pomnik przyrody.
stare domy w Kopciach
jeden z pomnikowych dębów
ploteczki
Powiem szczerze,
trochę mnie dziś zazdrość zżerała, bo parę razy prowadziłam grupę tą drogą i
musiałam kombinować z mapą i kompasem, a Stach dziś luksusowo prowadził nas
zgodnie z oznakowaniem szlaku. Niektórzy to mają szczęście!
kierownictwo pilnuje szlaku
Dzięki szlakowi
poznaliśmy nową ścieżkę, którą dotychczas nie chadzaliśmy; okazała się miejscami
mocno mokra, ale w gruncie rzeczy przyjemna. Dotarliśmy nią do solidnego
miejsca wypoczynku z zadaszeniem, stołami i miejscem na ognisko. Oczywiście z
żadnych udogodnień tego typu nie skorzystaliśmy – nie nadszedł czas na postój.
buk przy drodze
nie dla nas takie luksusy
Dalej nasz nowy
znajomy piekielnik doprowadził nas do leśniczówki, a potem i rezerwatu Świnia
Góra. Znowu tam ulegliśmy pokusie zrobienia fotki „zza plota”.
droga w pobliżu leśniczówki
rzut oka na teren rezerwatu
Mieliśmy też
niecodzienne spotkanie. Że z rowerzystą, to nic dziwnego, ale „nasz” miał
specjalny „napęd” – jego rower ciągnęły dwa psy (podobno faktycznie tylko
jeden, drugi, a raczej druga, pozwalał się holować – i tu plus za
inteligencję).
psi zaprzęg
Kolejny odcinek
szlaku okazał się malowniczy, ale piekielnie mokry. Poza tym wszyscy byli
głodni i marsz nie przypadł nam jakoś specjalnie do gustu. Dopiero po śniadaniu
zaczęliśmy przytomniej patrzeć na trasę. Faktycznie, niebrzydka.
roztopy na szlaku
narada taktyczna
szlak czerwony połączył się z zielonym
Mimo całej
atrakcyjności nowego szlaku kierownictwo zdecydowało, że go opuścimy i
pomaszerujemy czarnym do Suchedniowa. Dawno tam nie chodziliśmy. O, to był marsz!
Grupa zasuwała jak mały samochodzik, po zrobieniu zdjęcia musiałam mocno doganiać
czołówkę, ale nie żałuję – trochę treningu dobrze mi zrobiło. Niestety, szaro
było na tym szlaku, nie tak, jak wtedy, kiedy szedł nim nasz znajomy Michał.
Zajrzyjcie do opisu tego szlaku u niego.
marcowa jesień na szlaku
las w poblizu Suchedniowa (Kruk)
rzeźba w jednym z ogródków przy szlaku
Dane statystyczne –
pokonaliśmy 17,4 kilometra i jakoś nikt nie wykazał się chęcią przedłużenia
trasy, czyli wycieczka nas usatysfakcjonowała. Poza tym pogoda dopisała, humory
też, czegoż chcieć więcej?
Zdjęcia
– Edek, Janek i ja
Wygląda na to,że nadal nie wiemy jak przebiega "piekielny" ?
OdpowiedzUsuńOstrożnie badamy kolejne odcinki. I liczymy na to, że w końcu go poznamy, ale to naprawdę piekielnie długi szlak. Jedno jest pewne - ma sporo odcinków po asfalcie.
UsuńPoza tym wciąż nie jest oficjalnie otwarty; może po tym fakcie ukaże się przyzwoita mapka tego szlaku i wszystkie zagadki się wyjaśnią. A tak na razie mamy niezłą zabawę w odkrywców. Na ładnych parę wycieczek wystarczy.
http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20111031/TURYSTYKA03/819368373
UsuńPrzeczytałam, co ciekawe, to wiadomość z roku 2011, a informują, że szlak ruszy w przyszłym roku, czyli nawet nie wiemy, że działa od kilku lat, albo ja znów czegoś nie rozumiem.
UsuńNa stronie PTTK Końskie przeczytałem,że ten odcinek jest zawieszony do odwołania...
UsuńDo odwołania jest zawieszony odcinek starego czerwonego szlaku (szliśmy nim późną jesienią z Zagnańska, pamiętasz?), bo w pewnych miejscach stary i nowy przebiegały bardzo blisko.
UsuńPisałam nawet w tej sprawie do PTTK w Końskich i w gruncie rzeczy na razie otrzymuję niewiele konkretów. Jak skończą prace, to na pewno wszędzie to rozgłoszą i się dowiemy. A może nawet jaka mapa tego szlaku będzie dostępna.
O tym, że szlak w budowie świadczą przede wszystkim puste tablice informacyjne w ważnych punktach. Na pewno pod koniec prac umieszczą tam stosowne dane. I to będzie dla nas sygnał, że szlak rusza oficjalnie.