niedziela, 1 marca 2015

Piekielnie udana wycieczka

Nie tworzy się takich zestawień, jak w tytule? Wiem, że nie, ale sobie wymyśliłam i niech zostanie.
Skąd mi się taki tytuł wziął? Z przebiegu wycieczki, która nam się udała nadzwyczajnie.
Przede wszystkim wreszcie dojechaliśmy do Kucębowa – tym razem kierowca obiecał, że się autobus nie zepsuje i słowa dotrzymał. A wysadził nas tuż przy drogowskazie piekielnego szlaku.
W tej sytuacji nie pozostało nic innego, jak pójść tym szlakiem, co było i tak założeniem Stacha, naszego dzisiejszego kierownika. Poprowadził nas tym szlakiem przez wieś Kopcie do lasu, a dalej lasem do grupy pomnikowych dębów. Według tabliczki to „Dęby na Stawidłach”, ale spotkałam też nazwę „Dęby na Stawiskach”. Oglądaliśmy je w czerwcu i wtedy napisałam, że jest ich pięć, a teraz policzyliśmy je kolejny raz i wyszło nam siedem. Cała siódemka dorodna, choć nie wszystkie są opatrzone tabliczką pomnik przyrody. 

stare domy w Kopciach

jeden z pomnikowych dębów

ploteczki

Powiem szczerze, trochę mnie dziś zazdrość zżerała, bo parę razy prowadziłam grupę tą drogą i musiałam kombinować z mapą i kompasem, a Stach dziś luksusowo prowadził nas zgodnie z oznakowaniem szlaku. Niektórzy to mają szczęście!  

kierownictwo pilnuje szlaku
 
Dzięki szlakowi poznaliśmy nową ścieżkę, którą dotychczas nie chadzaliśmy; okazała się miejscami mocno mokra, ale w gruncie rzeczy przyjemna. Dotarliśmy nią do solidnego miejsca wypoczynku z zadaszeniem, stołami i miejscem na ognisko. Oczywiście z żadnych udogodnień tego typu nie skorzystaliśmy – nie nadszedł czas na postój.

buk przy drodze

nie dla nas takie luksusy
 
Dalej nasz nowy znajomy piekielnik doprowadził nas do leśniczówki, a potem i rezerwatu Świnia Góra. Znowu tam ulegliśmy pokusie zrobienia fotki „zza plota”.

 droga w pobliżu leśniczówki

rzut oka na teren rezerwatu

Mieliśmy też niecodzienne spotkanie. Że z rowerzystą, to nic dziwnego, ale „nasz” miał specjalny „napęd” – jego rower ciągnęły dwa psy (podobno faktycznie tylko jeden, drugi, a raczej druga, pozwalał się holować – i tu plus za inteligencję).  

 psi zaprzęg 

Kolejny odcinek szlaku okazał się malowniczy, ale piekielnie mokry. Poza tym wszyscy byli głodni i marsz nie przypadł nam jakoś specjalnie do gustu. Dopiero po śniadaniu zaczęliśmy przytomniej patrzeć na trasę. Faktycznie, niebrzydka.

roztopy na szlaku

narada taktyczna

szlak czerwony połączył się z zielonym 
 
Mimo całej atrakcyjności nowego szlaku kierownictwo zdecydowało, że go opuścimy i pomaszerujemy czarnym do Suchedniowa. Dawno tam nie chodziliśmy. O, to był marsz! Grupa zasuwała jak mały samochodzik, po zrobieniu zdjęcia musiałam mocno doganiać czołówkę, ale nie żałuję – trochę treningu dobrze mi zrobiło. Niestety, szaro było na tym szlaku, nie tak, jak wtedy, kiedy szedł nim nasz znajomy Michał. Zajrzyjcie do opisu tego szlaku u niego. 

marcowa jesień na szlaku  

las w poblizu Suchedniowa (Kruk)

rzeźba w jednym z ogródków przy szlaku
 
Dane statystyczne – pokonaliśmy 17,4 kilometra i jakoś nikt nie wykazał się chęcią przedłużenia trasy, czyli wycieczka nas usatysfakcjonowała. Poza tym pogoda dopisała, humory też, czegoż chcieć więcej? 

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

6 komentarzy:

  1. Wygląda na to,że nadal nie wiemy jak przebiega "piekielny" ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostrożnie badamy kolejne odcinki. I liczymy na to, że w końcu go poznamy, ale to naprawdę piekielnie długi szlak. Jedno jest pewne - ma sporo odcinków po asfalcie.
      Poza tym wciąż nie jest oficjalnie otwarty; może po tym fakcie ukaże się przyzwoita mapka tego szlaku i wszystkie zagadki się wyjaśnią. A tak na razie mamy niezłą zabawę w odkrywców. Na ładnych parę wycieczek wystarczy.

      Usuń
    2. http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20111031/TURYSTYKA03/819368373

      Usuń
    3. Przeczytałam, co ciekawe, to wiadomość z roku 2011, a informują, że szlak ruszy w przyszłym roku, czyli nawet nie wiemy, że działa od kilku lat, albo ja znów czegoś nie rozumiem.

      Usuń
    4. Na stronie PTTK Końskie przeczytałem,że ten odcinek jest zawieszony do odwołania...

      Usuń
    5. Do odwołania jest zawieszony odcinek starego czerwonego szlaku (szliśmy nim późną jesienią z Zagnańska, pamiętasz?), bo w pewnych miejscach stary i nowy przebiegały bardzo blisko.
      Pisałam nawet w tej sprawie do PTTK w Końskich i w gruncie rzeczy na razie otrzymuję niewiele konkretów. Jak skończą prace, to na pewno wszędzie to rozgłoszą i się dowiemy. A może nawet jaka mapa tego szlaku będzie dostępna.
      O tym, że szlak w budowie świadczą przede wszystkim puste tablice informacyjne w ważnych punktach. Na pewno pod koniec prac umieszczą tam stosowne dane. I to będzie dla nas sygnał, że szlak rusza oficjalnie.

      Usuń