Człowiekowi, a
zwłaszcza jego najlepszemu przyjacielowi – kobiecie*, wiele do szczęścia nie
trzeba. Ot, trochę słońca, trochę ciepła i towarzystwo drugiego
człowieka. Dziś nic z tych warunków podstawowych nie zabrakło, a nawet niektóre
wystąpiły w sporych ilościach.
Słońce, jak wariat,
świeciło od samego rana, oświetlało pola, wśród których wędrowałyśmy, wysyłało
też spore ilości ciepła. Z tym drugim czasem były problemy, bo to jednak
początek marca i wiaterek, który czasem powiał, chronił przed nadmiernym
przegrzaniem.
Wędrowałyśmy z
koleżankami znaną wam z niedawnych wpisów trasą przez Dolinę Bodzentyńską,
która dziś wyglądała inaczej niż dwa tygodnie temu. Pola już bez śniegu, ścieżki
lekko podeschły, choć oczywiście jeszcze nie wszędzie.
Pola już czują wiosnę.
jedyna chmurka na lazurowym niebie
A może konno?
Dotarłyśmy do
Kapkazów, a tu znajduje się urocze miejsce, które koniecznie powinniście
odwiedzić. To „Szkoła wrażliwości” prowadzona przez państwa Kosmalskich - Skowerskich. Można
tu poznać tajemnice ziół, wziąć udział w koncercie lub przedstawieniu
teatralnym, obejrzeć, a może nawet samemu wykonać, rzeźby z gliny. Jest pewnie
więcej możliwości, ale o tym poczytajcie na stronie „Wirtualne Kapkazy”.
niesztampowa wizytówka
Te dzbany stoją na podwórzu.
My zajrzałyśmy do
galerii z pracami pani Ewy Skowerskiej-Kosmalskiej. I nie myślcie, że to jakaś kosmicznie nowoczesna instytucja, jakich się teraz mnóstwo buduje. O, nie - to najprawdziwsza stara stodoła, kolejne miejsce z duszą, jakie odwiedzamy. Nie wiem, jak to działa,
ale tyle tam uroczych drobiazgów, że człowiek nie potrafi się oprzeć ich
urokowi i zawsze z czymś miłym wróci do domu. Tym razem nasze serca podbiły
baranki.
Artystka pokazuje swoje prace,
a oto i one.
W tym budynku znajduje się pracownia.
Chętnie obejrzałyśmy ekspozycję, a nawet posłuchałyśmy, jak brzmi grający dzban.
Teresa nie jest jednak pewna, czy jego dźwięk ma barwę zieloną czy niebieską. Musimy
więc zajrzeć tu jeszcze innym razem, żeby to sprawdzić.
Pan Mariusz Kosmalski-Skowerski prezentuje grający dzban.
Z Kapkazów
wędrowałyśmy polnymi drogami do Krzyżki, a dalej lasem do Berezowa.
I jak tu nie fotografować, skoro okolica taka fotogeniczna?
To mi wpadło w obiektyw.
Dziś sporo sarenek biegało po polach.
Pola Krzyżki wolne od śniegu
Oczywiście nie
byłabym sobą, gdybym nie zachęciła koleżanek do zajrzenia w okolice młyna w Jędrowie. Mam wrażenie, że
znów wypiękniał. A może to tylko wpływ wiosennego słońca…
młyn widziany od strony rzeki
I tak zakończyłyśmy
nasz prywatny „Rajd Bab”. Nie było tłumów, ogniska z pieczeniem kiełbaski,
plakietek. Ale bliny gryczane zjedzone na świeżym powietrzu biją na głowę
wszystkie kiełbaski z patyka, a bez tłumu lepiej się rozmawia.
W tej sytuacji nasze świętowanie uznaję za bardzo udane. Dla statystyki dodam, że przeszłyśmy spokojnym krokiem około 14 kilometrów.
*Mój ulubiony poeta –
Jeremi Przybora tak napisał swego czasu o kobiecie: „Kobieta jest najlepszym
przyjacielem człowieka”.
zdjęcia - Teresa i ja
Konik wygląda na "mutanta" albo ja dawno nie widziałem konia ?
OdpowiedzUsuńPracownia to fajna sprawa... aniołek spogląda na mnie z szafki.
Z Przyborą zgadzam się... może być przyjacielem człowieka.
Gdyby któraś z Pań świętowała Dzień Kobiet,to wszystkiego najlepszego :)
Konik chyba się gimnastykował i dlatego taki powyginany.
UsuńDziś już nie świętujemy, ale wczoraj było bardzo miło.
A ja świętuję nadal... :)
UsuńŚwietna wyprawa. Wizyta u pani Ewy i jej męża pełna wrażeń. Lubię ludzi z pasją.
OdpowiedzUsuńA sarenki ,coś się tyłem do obiektywu , ustawiły. ;)
Uciekały, aż się kurzyło. Tu miały chwilę, kiedy badały sytuację.
UsuńFajne dzbany ;)
OdpowiedzUsuńJest ich więcej.
UsuńNiestety, te stojące w polu stopniowo ulegają dewastacji.
UsuńArtykuł świetny jak zawsze, tylko ten przytyk do Rajdu Bab niepotrzebny...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nie chciałam nikogo urazić. Po prostu jestem typem człowieka, który woli imprezy kameralne, a na tłumnych nie czuje się komfortowo. Na Rajdzie Bab dawno już nie byłam, więc w gruncie rzeczy nie wiem, jak teraz ta impreza wygląda.
UsuńAle fajna wyprawa... I ta pracownia, super!:-)
OdpowiedzUsuńA jakie tam świetne spotkanie się szykuje na sierpień! Wyobraź sobie - Festiwal Wędrowania.
UsuńI to już nie pierwszy raz, a nas tam nie było. Podobno będzie można własnymi rękoma lepić ściany z gliny. Albo może tynkować. Nigdy tego nie robiłam, a może być fajnie tak się upaprać.