czwartek, 12 stycznia 2017

Wyrwaliśmy się z objęć smogu

Trafiliśmy w te objęcia zaraz po opuszczeniu pociągu w Starachowicach. Sparaliżowało nam oddech dziwne powietrze o nieprzyjemnym zapachu. Poranek był pozornie słoneczny, ale otaczała nas szarobłękitna mgła. Zrobiliśmy kilka zdjęć w okolicy zamarzniętego zalewu na Kamiennej i podjęliśmy próbę opuszczenia miasta.


zalew Pasternik w Starachowicach 

 powietrze w mieście
 
Udało się! Już zdobycie niewielkiego wzniesienia pozwoliło zaczerpnąć oddechu, a po dotarciu nad kolejny zamarznięty zalew (tym razem na Lubiance) mogliśmy spojrzeć za siebie na Starachowice. Wokół nas czyste leśne powietrze, błękitne niebo, a nad miastem szara chmura. 

zalew Lubianka skuty lodem
 
Rozkoszując się możliwością swobodnego oddychania maszerowaliśmy porządną leśną drogą w kierunku wzniesienia o nazwie Ostre Górki. Nie jest ono jakoś przesadnie wysokie, ale podchodzenie da się zauważyć. Po drodze mijamy też zmierzającą do zalewu Lubiankę. Ona tak pod lodem zmierza, ale cel swój osiąga.

Lubianka - rzeka

 na trasie

i w lesie
 
W połowie trasy czujemy, że mróz już na tyle zelżał, że możemy się zatrzymać na śniadanie. Janek wybiera zalane słońcem skrzyżowanie leśnych dróg, gdzie łapiemy odrobinę zimowej opalenizny.

mało śniegu, dużo słońca
  
Kolejnym celem naszej wyprawy są skałki Cygańska Kapa. Pokazywałam je już na blogu (tu link do opisu jesiennej wycieczki w ich okolice), ale tym razem możecie zobaczyć Kapę w odsłonie zimowej. Udało nam się do niej podejść, ale już powrót do drogi wymagał sporo pomysłowości i zręczności, bo zejście śliskie.



pomnik przyrody - Cygańska Kapa 
 
Przy okazji rzućcie okiem na zimową wersję sąsiedniej grupy skałek – Biały Kamień. 



 skałki Białego Kamienia zimą jakby bardziej białe 

My zaś ruszamy w stronę kolejnego na naszej trasie lodowego zalewu – tym razem to nasz stary dobry znajomy zalew na Żarnówce w Mostkach. I on zażywa zimowego snu pod lodową pokrywą.

choinkowa ścieżka czeka 

 przy drodze

na zakręcie

jeszcze zalew czy już lodowisko na Żarnówce?  

powierzchnia zalewu
 
Wielokrotnie pokazywałam Dom Kultury w Mostkach, który znajduje się w dziewiętnastowiecznym dworku zarządu wielkiego pieca hutniczego. I dziś go zaprezentuję, ale dodam archiwalną ciekawostkę. 

dworek w Mostkach

lata 80. XX wieku - odkopane fragmenty huty w Mostkach 
 
Dodatkowo zima daje możliwość pokazania ładnej wychodni skalnej u podnóża wzniesienia, na którym usytuowano dworek. Teraz śnieg przykrył wszystkie śmieci, które tu się normalnie poniewierają. 

wychodnia szarych piaskowców triasowych 
 
Mamy jeszcze pół godzinki do odjazdu busa, więc maszerujemy nad Żarnówkę i dalej do przystanku w Parszowie. Ta rzeczka nie zamarzła – ma dosyć wysoki poziom wody, co zawdzięcza zapewne pracy bobrów, które tu się osiedliły. 


zimowa Żarnówka

duch Zimy
 
A w Parszowie sprawdzamy, czy jeszcze się ostały ruiny dziewiętnastowiecznego zakładu przemysłowego, które jedynie zimą można zobaczyć wśród zarastających je krzaków.  

pozornie to zdjęcie drzewa, ale tak naprawdę za nim w krzakach prześwituje pozostałość  zakładu wielkopiecowego z XIX wieku

 tak to wyglądało 50 lat temu
 
I już przystanek, a przy nim kuźnia z początku 20. wieku. Pamiętam, jak działała w czasach mojego dzieciństwa. Teraz to już kolejna ruina w okolicy. 

kuźnia jeszcze się trzyma 
 
Wreszcie nadjeżdża bus – czekaliśmy na niego może ze dwie minuty. Nawet nie było czasu, żeby zmarznąć. Trasa liczyła 18 kilometrów – może nic nowego, ale przyjemna.

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

6 komentarzy:

  1. Fajne foty... historia ledwo się przebija przez krzaki - szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się marzy robotnik gminy wyposażony w solidną maczetę albo piłę motorową, bo może w tych chaszczach kryje się więcej murów niż tu widać.

      Usuń
  2. CUdowne skałki przypruszone śniegiem :) Też takie ostatnio oglądaliśmy, mają niepowtarzalny urok :) Bardzo szkoda że tak ciekawe budynki obróciły się w ruinę i dążą do całkowitej destrukcji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie na takich skałkach z odrobina śniegu mi zależało, bo zaglądamy do nich zwykle jesienią, a teraz wyglądają zupełnie inaczej. Chciałabym jeszcze wybrać się do innych ośnieżonych skałek w okolicy. Ale nigdy nic nie jest pewne do czasu aż się ziści albo nie.
      A budynki - cóż, chwalą się nimi jako zabytkami, a jednak nie dbają. Szkoda.

      Usuń
  3. Pogratulować trasy, pozazdrościć aury. Ja się sadziłem na piątek, że sobie zimową porą pasmo Słonej góry odwiedzę, a tu odwilż... Aura po brzuch w kalawie, ja czuję że mi zaraz buty przemokną... Zarządziłem odwrót...
    Tak mi się zaskarżyła taka malownicza stara kuźnia gdzieś na Pogórzu, przy szlaku... Punkt IT sobie tam otworzyć, mapy sprzedawać, przewodniki, kawę, jakieś ciastka, może by z "funduszy" coś rzucili... ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdążyliśmy przed odwilżą. A i mróz już nie był taki siarczysty jak parę dni wcześniej.
      Co do kuźni - dawnymi laty po drugiej stronie drogi był uroczy wiejski sklepik z różnościami. W drodze z kościoła się wstępowało na ciacho albo oranżadę. Teraz nikomu to niepotrzebne. Szkoda.

      Usuń