czwartek, 13 kwietnia 2017

Spokojna wycieczka na niepogodę

Taka, żeby nie za długa i z możliwością skrócenia trasy w razie deszczu. No i raczej w kierunku domu.
Pojechaliśmy więc busem do Rzucowa, z którego zaczęliśmy naszą terasę na południowy wschód. Od naszej poprzedniej bytności w tym miejscu minęło trochę czasu (tu relacja ze stycznia 2013, a tu z marca) i chcieliśmy sprawdzić, co się zmieniło.
Otóż, modrzewiowy dworek jest teraz tak porządnie ogrodzony, że przeciętny turysta nie wejdzie do otaczającego go parku, ani nie obejrzy pobliskiego stawu. Ale turysta sam sobie winny, bo można się umówić z właścicielami na zwiedzanie, o czym nie wiedziałam, następnym razem radzę skorzystać ze strony dworu (tu link) i się umówić – ja tak zrobię. 

dziewiętnastowieczny modrzewiowy dwór w Rzucowie

brama z 1905 roku

Przy okazji zauważamy ładnie odrestaurowany dawny lamus dworski zwany także „wikaryjką”, w którym można wynająć miejsca noclegowe. 

odrestaurowany lamus dworski 

Dalej maszerujemy obok dawnego pensjonatu Gucin (mówi się też o nim, że to leśniczówka) wybudowanego w roku 1905 przez Adama Mokiejewskiego.

Gucin wiosną
 
Idziemy w stronę stawów rybnych. Założone zostały przez Witolda Mokiejewskiego w roku 1926. Wtedy zapewne świetnie prosperowały, teraz tylko niektóre są wypełnione wodą, duża cześć jest zarośnięta szuwarami i sucha. 


pierwszy staw
 
Obok stawów, które na mapie noszą romantyczną nazwę „Czapliniec”, prowadzi zielony szlak. Czapli nie zauważyliśmy, a i sam szlak nie jest jakoś specjalnie dobrze znakowany, więc w końcu wybieramy porządną leśną drogę, którą docieramy do szosy łączącej Chlewiska ze Stefankowem.

na leśnej drodze

Przy tej szosie znajduje się miejsce, o którym już wspominałam na blogu (tu link). Tym razem zatrzymaliśmy się tu na dzień po rocznicy okrutnej zbrodni dokonanej na mieszkańcach pobliskiej wsi Skłoby. 11 kwietnia 1940 roku Niemcy rozstrzelali tu 246 mężczyzn, których wyprowadzono z domów i przewieziono do Chlewisk, a potem grupkami przywożono do lasu i tam rozstrzeliwano. Wieś Niemcy spalili. Tak okupanci mścili się za to, że mieszkańcy udzielali pomocy wojskom „Hubala”.


tablice upamiętniające ofiary mordu w dniu 11 kwietnia 1940 roku (nie wiem, skąd różne liczby dotyczące pomordowanych)

setki tabliczek i jedna data śmierci

 memento 
 
Po odwiedzeniu leśnego cmentarza ruszamy do Chlewisk. Trzy lata temu porządnie zwiedziliśmy park wokół pałacu Odrowążów w Chlewiskach (tu link), a teraz zajrzeliśmy w inne kąty tej miejscowości. Niestety, późnogotycki kościół znów był zamknięty i nie udało nam się zajrzeć do wnętrza. Odpoczęliśmy chwilę i pomaszerowali w kierunku Stanisławowa. 

zabytkowy zegar wieżowy

 kościół pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa i Męczennika


tablice pamiątkowe w krużganku kościoła
   
Na skraju Stanisławowa warto się zatrzymać na dłużej nad niebrzydkim zalewem na Szabasówce. Drobny deszczyk, który dokuczał nam od Chlewisk trochę psuł pobyt nad wodą.

woda z zalewu rusza dalej

nad wodą spokojnie 
 
Skoro padało coraz mocniej, nie zatrzymywaliśmy się na długo, lecz raźnym krokiem maszerowali w kierunku Wymysłowa. To sympatyczna droga przez las, a w nim natrafiamy na miejsce działalności naszych ulubionych leśnych robotników – bobrów.


bobrowe rozlewisko w lesie

 imponujący głaz narzutowy w Wymysłowie

przydrożny krzyż z 1863 roku
 
Zbliża się południe, deszczyk nic a nic nie ustaje, więc kombinujemy, jak by tu skrócić wędrówkę. Nieoczekiwanie przychodzi nam z pomocą bus, który zabiera nas z przystanku przed Szydłowcem. Skoro nikt nie naciskał na kontynuowanie marszu, uznałam, że na deszczowy dzień 12,5 kilometra to całkiem niezły wynik.
I po wycieczce.

Zdjęcia – Janek i ja

15 komentarzy:

  1. Dzielna grupa... bez względu na pogodę wędruje,fajne foty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rano nie padało, to takie średnie zuchy z nas.

      Usuń
  2. Ten pensjonat faktycznie jak leśniczówka. Bardzo ciekawe miejsca i tak jak pisałem kiedyś, dobrze mieć plan ale dobrze też mieć plan awaryjny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to wszystko w tym miejscu osnute mgiełką tajemnicy. Co innego poczytać w Internecie, a chciało by się spotkać właściciela i zapytać, jak to z każdym zabudowaniem było. Jeśli chodzi o plan awaryjny, to też jestem jego zwolenniczką. Często się przydaje.

      Usuń
  3. Ten przydrożny krzyż na ostatnim zdjęciu jest bardzo interesujący :) A co do Hubala to pochodził on z naszych stron czyli z Jasła, jest jednym z jego znamienitszych mieszkańców :) W waszych stronach działał, tam również zginął. Chętnie poszlibyśmy szlakiem walk jego oddziału, odwiedzić miejsca z nim związane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako wieloletnia nauczycielka w szkole imienia Hubala, która przygotowała kilka albo i kilkanaście uroczystości na jego temat jestem dosyć oblatana w temacie i chętnie się z Wami wybiorę na szlak walk. Uprzedzam lojalnie, że niektóre miejsca są trudno dostępne.
      Przy okazji muszę się przyznać, że w Anielinie, gdzie zginął, nie byłam jeszcze.
      I poza tym co jakiś czas w lokalnej prasie lub telewizji pojawia się kolejna sensacja - odnaleziono grób Hubala. Niestety, żadna się nie potwierdziła.

      Usuń
    2. w sumie też bym się pisał...

      Usuń
    3. Niemcy mogli pozbyć się ciała Hubala w jakiś sposób by nie można było odnaleźć jego grobu...

      Usuń
    4. Niemcy ukryli ciało majora i nie wiadomo, jaki był jego los. Stąd tyle teraz poszukiwań.
      A wspólna wyprawa - to by było coś wielkiego. Takie historyczne spotkanie pokoleń turystycznych. Trzeba to przemyśleć.

      Usuń
    5. Odnośnie miejsca pochówku Hubala "podejrzane" są 2 miejsca - cmentarz w Inowłodzu przy kościele św. Idziego, oraz Tomaszów Mazowiecki na cmentarzu wojennym https://goo.gl/maps/keCCKaG5DAM2 ale to chyba teren wosjowy, niedostępny.
      Warto obejrzeć odcinek Było, nie minęło w którym podjęto ten temat
      http://vod.tvp.pl/24391245/na-progu-tajemnicy
      Tutaj o bitwie pod Huciskiem http://vod.tvp.pl/25489283/hucisko-30-marca-1940
      Był jeszcze jeden odcinek o Hubalu i domniemanym miejscu pochówku (chyba był wyemitowany po tym zalinkowanym), ale nie mogę teraz znaleźć:/
      Pisząc tego posta sprawdziłem, czy coś ustalono po badaniach w Inowłodzu, ale wygląda na to, że jeszcze nie. To znaczy szczątki znaleziono, ale chyba jeszcze nie podano wyników badań http://www.majorhubal.pl/index.php?d=strona_aktualnosci_pokaz&id=296

      Ostatnio nawet szukałem lokalizacji pomników w "okolicy", które są wymienione tutaj http://www.majorhubal.pl/index.php?d=strona_tradycje&c=ulice
      także mógłbym udostępnić współrzędne:)

      Usuń
    6. O ile dobrze pamiętam, oglądałam ten program w telewizji. Wtedy wydawało się, że lada moment sprawa pochówku majora się wyjaśni - i nic. To jednak nie jest prosta sprawa.
      A link interesujący. Pomniki w naszej okolicy mamy już "zaliczone", ale i tak wtarto znów zajrzeć, ale tego krzyża w pobliżu szkoły w Skłobach nie przypominam sobie - widoczne tam nie byłam. A w Ruskim Brodzie byliśmy, ale mogiły zupełnie nam nie rzuciły się w oczy.
      Zawsze są obiekty do obejrzenia. Będę pamiętać przy planowaniu kolejnych tras - długa już lista tych miejsc do zapamiętania.

      Usuń
    7. Parlando i Ania !!!!
      weźce nie drażnijcie ale skrzyknijcie się i ułóżcie plan szlaku Hubala! Kasia i Kamil się piszą, ja też pewnie jeszcze kilka innych osób by nie pogardziło!

      Usuń
    8. No to dałeś zadanie. Nasza grupa tak sobie dłubie - tu jedna wycieczka, tu druga, ale, żeby tak wszystko do kupy zebrać w jeden szlak, to już wyzwanie jest. Oczywiście dla piechurów, bo autem dużo łatwiej w jeden dzień oblecieć. Ale to nie taka sama frajda.

      Usuń
    9. Akurat w temacie:)
      http://www.blizyn.pl/aktualnosci-blizyn/1915-viii-piknik-kawaleryjski-juz-6-maja-2017-r-zapraszamy

      Usuń
    10. Nie wiem, jak na to zareagować, żeby nikogo nie urazić, ale dla mnie imprezy na więcej niż 10 osób to już tłum nie do ogarnięcia. Widziałam wiele relacji z kolejnych pikników - są super, ale ja lubię wybrać się tam w innym terminie. Swoją drogą, dawno nie byłam. Wczoraj czytałam, że z historycznej gajówki Rosochy niewiele zostało. Już rok się tam wybieram i na razie bez efektu. Błoto bywa w tej okolicy niekiedy męczące bardzo.

      Usuń