czwartek, 26 października 2017

Nie wykąpaliśmy się w Balatonie

Cóż, zakaz kąpieli był.
A do tego zimno. I wilgotno. 


Ale sam Balaton w porządku. Nie za duży, ładnie położony wśród lasu. Można go obejść idąc północnym brzegiem. Południowy podmokły i grząski. No i dawne eleganckie molo (czytaj pomost dla wędkarzy) zmurszało. Gdzieś w krzakach walają się nędzne reszki słupków. Dowód na to, że było, w relacji z pierwszej wizyty nad Balatonem (tu link). Z tym, że wtedy była tu ekipa w innym składzie, teraz nowa grupa – jedynie kolega Ed był tu drugi raz, ale pozwolił nam na wybranie własnej trasy. 


widok z północnego brzegu Balatonu

Dotarliśmy nad Balaton z przystanku Starachowice Wschodnie, a prowadzi do niego ulica Polna, która stopniowo przechodzi w leśną drogę. I już mamy Balaton, czyli zbiornik podobno przeciwpożarowy, ale raczej do czerpania wody helikopterem, bo dojazd dla ciężkiego sprzętu może być utrudniony. Turysta pieszy poradzi sobie bez problemu.

tu brzeg południowy 

Po obejściu „jeziora” pomaszerowaliśmy leśną drogą na południe z lekką tendencją na południowy wschód. Doskonały wybór – droga sucha, pięknie wyprowadza na szosę w okolicy Dziurowa. 

kapliczka w lesie

panie przodem
 
Teraz pora dotrzeć nad Kamienną. To akurat nie jest trudne. Warto tylko założyć coś cieplejszego na grzbiet, bo wieje chłodny wiatr, a potem nawet jakby drobny deszczyk zaczyna uprzykrzać nam wędrówkę. Nie zwracamy na niego uwagi.

Kamienna w okolicy Dziurowa

rozlewisko Kamiennej 

 wzdłuż Kamiennej w stronę Brodów

 widok na most
 
Idziemy północnym brzegiem zalewu w Brodach. W stosownym momencie wchodzimy do lasu, żeby odwiedzić Skały w Rudzie. Tym razem podchodzimy do nich od strony szosy (przy tablicy informującej o atrakcjach okolicy). Ścieżka kiedyś pewnie była lepsza, ale przedarliśmy się przez krzaki i możemy pochodzić wśród skał. Jedni wchodzą na nie, inni przemykają dołem. Gdyby było odrobinę cieplej, to można błądzić tu do woli, ale i taki mały rekonesans sprawia przyjemność. (Relacja z poprzedniej, zimowej, wycieczki w tym linku. Przy okazji mała refleksja - cztery wyprawy do tych samych skałek, a droga różna, nawet jeśli miejscami podobna. Można? Można!)




Skały w Rudzie

Wracamy do szosy w okolicy mniejszych skałek, w miejscu, gdzie urządzono punkt wypoczynkowy z boiskiem do siatkówki plażowej. No, to dopiero ekstrawagancja!


Teraz to już tylko pozostaje dotrzeć do stacji w Brodach. Po drodze zahaczamy o zaporę zalewu. Wypada pokazać naszym wycieczkowym nowicjuszom zabytkowy przepust na tamie. Jest on dla mnie dowodem na to, że urządzenia techniczne mogą być nie tylko praktyczne, ale też i piękne. 

 odrobina koloru nad zalewem

 nawet zabytek się nie uchroni przed wandalami - zawsze gdzieś coś nabazgrzą 

Na zakończenie trasy uległam pokusie zajrzenia nad Kamienną. Mogę tylko powiedzieć, że to nie był dobry pomysł. Trudno przewidzieć, co się kryje pod liśćmi. Bardzo trudno. A wdepnąć łatwo.

 na brzegu

Potem pociągiem do domu. I po wycieczce. Ta liczyła 13,6 kilometra.

Zdjęcia – Edek i ja

6 komentarzy:

  1. Malownicza i ciekawa trasa. Zwlaszcza ten przepust na zaporze! Bardzo moje klimaty. Stylistyka z początków XX wieku, ale już nieco neoklasycystyczna (ale jeszcze nie socrealizm).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten przepust jest dużo starszy, bo z roku 1841. Podobnie jak walcownia w Nietulisku, o której pisałam w ubiegłym roku, to budowle przemysłowe z oryginalną elegancją. Tamte ruiny ktoś niezorientowany mógłby wziąć za ruiny pałacu.
      To i wiele innych miejsc zawdzięczamy Staszicowi.

      Usuń
    2. Wow!!! Czyli klasycystyczny bez neo!!!
      A swoją drogą spodkaliście kiedyś dzieło inżynieryjne w stylu empire?! Ja nie, podobno są we Francji,ale ciut zadaleko na pieszą eskapadę ;)

      Usuń
    3. W naszych okolicach raczej nic w tym stylu nie występuje. Nawet pałacu takiego nie spotkałam. Ale, przyznaję, znalezienie tego typu obiektu to spore wyzwanie.

      Usuń
  2. Wzdłuż Kamiennej ,piękna trasa i foty.

    OdpowiedzUsuń