sobota, 30 czerwca 2018

W Małych Pieninach

To właściwie miała być pierwsza wycieczka pienińska, bo na trasie najładniej widać Pieniny i okolice. Zdecydowałam jednak inaczej, bo kolegom bardzo zależało na zdobyciu najpopularniejszych szczytów Pienin Właściwych, odłożyłam więc Pieniny widokowe na drugi dzień. 

Zosia uchwyciła kwintesencję Małych Pienin
 
Już po wyjściu z lasu za Wąwozem Homole wkraczamy na rozległe pienińskie hale z widokami, które najbardziej lubię. Idę sobie od drzewa do drzewa, między nimi wije się malownicza ścieżka zielonego szlaku. Pod każdym z rozłożystych samotników można chwilę odsapnąć. Chociaż jedno z drzew miało dla mnie niezłą niespodziankę… Zobaczycie ją na zdjęciu.  

 w stronę Wysokiej

chwila wytchnienia

podeszłam cichutko - ani drgnął, za drzewem były jeszcze dwa;  jeden lekko otworzył oko, nic się nie działo, ale pietra miałam

Poza tym zawsze można się odwrócić i podziwiać widoki. 



Szlak zielony doprowadza do niebieskiego, którym zamierzamy dalej wędrować w kierunku Szczawnicy. Najpierw jednak chcemy zdobyć najwyższy szczyt Pienin – Wysoką. Jesteśmy na terenie rezerwatu Wysokie Skałki, mapa nie wskazuje, czy i gdzie jest ścieżka na szczyt. Robi się nieprzyjemnie nerwowo. 

 w rezerwacie

Na szczęście od czasu mojego ostatniego pobytu w tej okolicy zaszły zmiany – pojawiła się znakowana ścieżka na szczyt. Ba, są nawet solidne ułatwienia dla turystów w postaci poręczy, a na widokowych cyplach niewielkie metalowe platformy widokowe. A widoki tu naprawdę świetne, chociaż tego dnia mocno przymglone – idzie zmiana pogody.

niełatwa ścieżka na Wysoką

 widok z podejścia w stronę Trzech Koron
 
Wreszcie zdobywamy szczyt. Kręci się tu kilka osób, pieczątka potwierdzająca pobyt mocno sfatygowana.  Ale panorama pierwsza klasa! Tylko mocno wieje. 
W tej sytuacji szybko schodzę z Wysokiej i czekam na kolegów na szlaku poniżej.

najwyższy szczyt Pienin


 widoki z Wysokiej

lucerna

dzwonek jednostronny 

 rozchodnik

 nasi na Wysokiej

turyści ze skarżyskiego oddziału PTT w latach dziewięćdziesiątych na tym samym miejscu
  
Maszerujemy potem kawałek leśnym odcinkiem szlaku, aż wreszcie wychodzimy na szlak prowadzący odkrytym grzbietem. 

 w stronę lasu (za plecami też mamy las)

i znów lilia złotogłów

a na świerzbnicy...

Droga szeroka, wygodna, znakowanie szlaku prawie niewidoczne, pojawia się jedynie na skrzyżowaniach z innymi szlakami. Grupa rozbija się na małe podgrupki, bo każdy we własnym tempie podziwia okolicę. Nie schodzimy do schronisk ani bacówek, po prostu wędrujemy. 

 odrobina widoków

strażnik bacówki

Najlepsze widoki są w okolicy Wysokiego Wierchu. Pojawia się nawet pokusa, żeby wejść na niego, bo stamtąd, to dopiero by były widoki! Ale cały czas pamiętam o zapowiadanych na popołudnie burzach. Trafić na taką na otwartym ternie – nic przyjemnego. Odsuwamy pokusę i maszerujemy niestrudzenie dalej.  

 w stronę Wysokiego Wierchu

 widok na Wysoki Wierch przed laty

czasem odpoczywamy 

Z poprzednich wycieczek pamiętam ładne widoki stąd na Tatry. Tym razem też coś majaczy na horyzoncie, ale  do idealnej widoczności daleko.

grupa PTT w Małych Pieninach z widokiem na Tatry
 
Dobrze za to widać Jarmutę z charakterystyczną wieżą telewizyjną i Palenicę, do której się zbliżamy.  

 Jarmuta

Palenica

Na Palenicy następuje rozbicie grupy, połowa uczestników schodzi w stronę wyciągu, a potem żółtym szlakiem do Szczawnicy. Podobno jest dosyć stromo.   

w stronę wyciągu na Palenicy


przedziwne stwory na polance

Druga cześć grupy nie opuszcza niebieskiego szlaku i nim zmierza do Szczawnicy. Ten odcinek szlaku też jest dosyć stromy i śliski. Chociaż nie wiemy wtedy jeszcze, że następnego dnia będzie dużo gorzej.  

na szlaku

 Doliny Salomonowe i widok na Szczawnicę 

widok na Szczawnicę przed laty 
 
No i poza tym okazało się, że Zosia i ja zupełnie ten szlak zgubiłyśmy i zeszłyśmy do Szczawnicy nieoznakowaną leśną drogą. Takie to niespodzianki mogą się przytrafić w górach. 

gdzieś tu się zgubiłyśmy

tak bywa, jak się szuka dzwonków i nie pilnuje oznakowania  
 
Mimo rozstań i przygód cała grupa szczęśliwie dotarła do kwatery. A burzy na razie nie było.

Zdjęcia – Zosia, Edek (archiwalne), Janek i ja

6 komentarzy:

  1. Szliśmy ale w przeciwnym kierunku... do Wysokiej a potem cofnięcie i zejście przez schronisko do BUSa. Fajne foty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam zaliczone przejście w obie strony. Ponieważ zdecydowanie wolę podejście od strony Wąwozu Homole, wybrałam ten wariant. Ostatecznie - przywilej kierownictwa.
      Poza tym już dwa razy podchodziłam do Wysokiej - teraz przyszło wejść na Wysoką - o, to duże przeżycie.

      Usuń
  2. Malownicze tereny. Co myśmy tam z PTTKiem nałazili to nie do opisania. Zawsze baza w Jaworkach (wszędzie blisko a znacznie taniej). Pamiętam "barani szlak" gdy nasz kierownik zgubił drogę i szliśmy za stadem bo "one chyba k... mać wiedzą gdzie idą?"... Wiedziały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dać zdjęcie z naszego spotkania z takim stadkiem przed laty. Teraz owieczki widać z daleka, ale na ich tropach pasie się mnóstwo owadów. Na nas rzucały się nieustannie okropne bąki.

      Usuń
    2. Niewłaściwy skład chemiczny krwi. My zawsze staraliśmy się mieć właściwe stężenie promilowe środka owadobójczego w osoczu ;)

      Usuń
    3. I wszystko jasne, a tu koleżanka płatki na mleku na śniadanie wsuwa. A ja jogurcik. I potem się człowiek dziwi, że go bąki atakują...

      Usuń