Startujemy
w Kielcach i maszerujemy w kierunku Karczówki.
Kierownik
trasy zatrzymuje się na chwilę przy tablicy upamiętniającej mieszkańców Kielc i
Skarżyska rozstrzelanych 25 maja 1944 roku. Nawet świeczkę zapala, chociaż delikatny
wietrzyk zdmuchuje wątły płomyczek kilka razy.
skromny pomnik przy ulicy Karczówkowskiej
Dalej
to już zdobywamy Karczówkę. Zaglądamy na chwilę do kościoła pod wezwaniem św. Karola Boromeusza,
bo choć wielokrotnie byliśmy w tej okolicy, to do wnętrza jakoś nigdy się nie
wchodziło. Wiadomo – niedziela. Tym razem w dzień powszedni można wejść i
nikomu nie przeszkadzać.
Święta Anna Samotrzecia ( św. Barbara już była na blogu)
Rezerwat
na wzgórzu Karczówka odnotowujemy, ale nie penetrujemy, bo jakiś czas temu
zaliczyliśmy tu gruntowne zwiedzanie. Osobom zainteresowanym historią górnictwa
kruszcowego polecam ścieżkę geologiczno – kruszcowo – górniczą, o której już
opowiadałam (tu link).
roślinność w rezerwacie
figurka Chrystusa Frasobliwego (podobno jego wzrok jest skierowany na szyb z ukrytymi skarbami)
Kolejne
wzniesienie na naszej trasie – Brusznia bardzo wiosenne. Kwitną tu urocze
różowe przylaszczki.
różowo na Bruszni
Ciąg
dalszy trasy to niestety marsz ulicami (asfalcik, asfalcik). Wcale nas to nie
zniechęca, bo przy okazji odwiedzamy starych znajomych.
Najpierw
– duchowo. Czyli dwa kościoły w Białogonie. Nowy powstawał, że tak powiem, na
naszych oczach, bo widzieliśmy kolejne etapy jego budowy podczas licznych
wędrówek tą trasą. Stary – piękny, pociemniały budzi liczne wspomnienia. Teraz
oba możemy obejrzeć jedynie z zewnątrz, bo zamknięte.
nowy kościół parafii p.w. Przemienienia Pańskiego w Białogonie
stary, zabytkowy kościołek
brama w ogrodzeniu kościółka
omszałe kościelne ogrodzenie
Dalej
– przyrodniczo. Czyli dwie rzeki. Silnica właśnie w Białogonie wpada do Bobrzy.
Nie poszliśmy do ujścia, bo nie znajduje się na szlaku, a naszym celem było
dziś zobaczenie Bobrzy (ostatecznie to już nasza dobra znajoma, wypada
odwiedzić) i przejście solidnie całego szlaku czerwonego. Oba cele
zrealizowane, a ujście poczeka do innej okazji.
Silnica w Białogonie
kostropata wierzba nad Silnicą
Bobrza w Białogonie (większa niż przy źródle)
I
nie byłabym sobą, gdybym nie odnotowała spotkania z popiersiem Stanisława
Staszica na białogońskim skwerku. Kurczę, robi wrażenie. Widać, że solidnie
odnowiony. Ja jednak wolałam dawną
wersję.
popiersie Stanisława Staszica (tym wpisie jego dawny wygląd, można porównać)
Następne
wyzwanie to wejście na Patrol. Trochę stromo jest, ale bez przesady –
poradziliśmy sobie. A las na Patrolu niezmiennie zachwyca (nawet, jeśli zdjęcia
tego nie oddają), no i podejście od tej strony jest dużo łatwiejsze niż
mordercze piłowanie niebieskim szlakiem przez Trupień od strony Słowika.
leśny strumyczek
znikający czarny punkt - Staszek (ten ma kondycję!)
U
podnóża Patrolu w Zgórsku zatrzymujemy się na chwilę przy pomniku –
symbolicznym grobie żołnierzy niezłomnych. Liczne wiązanki kwiatów zakrywają
płytę, która podaje nazwiska czterech żołnierzy podziemia niepodległościowego
rozstrzelanych 24 września 1948 roku.
pomnik w Zgórsku
Dalsza
trasa prowadzi w kierunku Czerwonej Góry. Tu oprócz przylaszczek kwitną miodunki. Mijamy
okolice jaskini „Raj” i spokojnie suniemy przez las.
miodunka ćma
Przed
nami jeszcze jedna atrakcja – Zelejowa. Pamiętam moje pierwsze spotkanie z jej
grzbietem, o którym przeczytałam, że stanowi „jedyną skalną grań w Górach
Świętokrzyskich”*. Bardzo lubię tę grań, a każda przeprawa przez nią daje mi
wiele radości. Myślę, że koledzy też chętnie tu zaglądają. Tym razem świetnie
nam się szło i cieszyliśmy się, że nie idziemy, jak zazwyczaj, w przeciwnym
kierunku, bo skałki były dosyć śliskie i bezpieczniejsze wydawało się
wchodzenie na nie niż schodzenie.
Andrzej prowadzi na Zelejowej
młodziutka roślinność skalna
ślady działalności dawnego kamieniołomu na Zelejowej
Końcówka
szlaku to przedzieranie się przez zarośla kłujących krzaków, spacer polną drogą
i Chęciny. A tu już nic nie zwiedzamy. Ileż razy można zwiedzać Chęciny? No
wiele, ale tym razem nie. Wybieramy bus do Kielc. Przecież czeka nas jeszcze
przesiadka.
pożegnalny rzut oka na Zelejową
Trasa
miała długość ok. 19 kilometrów (razem z marszem przez Kielce).
Sam
szlak zaś jest bardzo dobrze oznakowany, ścieżki przyjemne, w dzień powszedni
brak motocyklistów – sama radość. Jedyna niedogodność – za Zgórskiem trwa
wycinka drzew i wszystkie ścięte zalegają na ziemi, co mocno utrudnia przejście
tego odcinka szlaku.
I
na koniec odsyłam jeszcze do opisu całego szlaku na stronie Michała (tu link).
Myślę, że się uzupełniamy, a nie dublujemy.
*R.
Garus. Znakowane szlaki turystyczne województwa świętokrzyskiego
Zdjęcia tym razem
tylko mojego autorstwa.
Fajna trasa. Kwiecista. Zelejową uwielbiam, bo to taki odrębny świat; no i są tam też w swojej porze krokusy.
OdpowiedzUsuńNa krokusy czy inne rośliny trzeba trafić. Tym razem nie było.
UsuńZacny szlak i tereny słabo mi znane, wiec z tym większą przyjemnością czytałem.
OdpowiedzUsuńAlleluja!
Dziękuję, ja mam podobnie z terenami, o których czytam na Twoim blogu. Nasz kraj nie taki wielki, a jednak ma sporo ciekawych miejsc. Warto zajrzeć wszędzie, ale chyba nie uda się tego zrobić, wiec blogi dają możliwość bycia gdzieś w nowych miejscach.
UsuńWesołych Świąt i udanych wędrówek!
Patrol to magiczne miejsce... szczególnie jesienią.
OdpowiedzUsuńDla mnie patrol to dwa "M" - magiczne i męczące. Ale to niezwykle przyjemne zmęczenie. Z tym, że wiosną będzie tu jeszcze piękniej, jak wystrzelą młodziutkie listki.
Usuń