wtorek, 22 października 2024

Szlakiem nadwiślańskich rezydencji – Sandomierz

W słoneczną październikową niedzielę wybrałam się na wycieczkę zorganizowaną przez Fundację Wczoraj dla Jutra. Zapowiadała się wyprawa szlakiem bardziej lub mniej znanych rezydencji. Postanowiłam dać się zaskoczyć organizatorom i pojechałam na luzie, bez wcześniejszego przygotowania. Okazało się, że to całkiem przyjemny pomysł na zwiedzanie. 
 
widok w stronę Wisły w Sandomierzu 

Zaczynamy od spaceru z parkingu w stronę sandomierskiego zamku królewskiego.
 
 
Ten, wzniesiony na wzgórzu nad Wisłą, gotycki zamek  ufundowany przez króla Kazimierza Wielkiego był jednym z ważniejszych obiektów Małopolski. Określenie „królewski” nie jest przypadkowe – zamek był siedzibą królewskich starostów, często gościli tu królowie.
 
najstarsza zachowana część zamku - wieża "kurza noga"
 
można w niej obejrzeć tak zwaną "koronę sandomierską" odnaleziona w Sandomierzu w roku1910 i uważaną za koronę króla Kazimierza Wielkiego (w ekspozycji kopia)

portal prowadzący do izby w wieży
 

Obecny kształt zamku zawdzięczamy w dużej mierze przebudowie w stylu renesansowym prowadzonej na polecenie króla Zygmunta Starego, a potem kontynuowanej przez jego następcę, Zygmunta Augusta. Podczas zwiedzania przewodnik zaprezentował nam niewielkie lapidarium, w którym zgromadzono fragmenty detali architektonicznych z czasów przebudowy zamku prowadzonej pod kierownictwem mistrza Benedykta z Sandomierza. 
 

Było pięknie, ale nadszedł „potop szwedzki” i zamek mocno ucierpiał. Ba, praktycznie legł w gruzach. Ostała się jedynie jego zachodnia część. To, co przetrwało nie było już rezydencją, a budynkiem użyteczności publicznej. W czasach rozbiorów najpierw austriackim, a później rosyjskim więzieniem. Więzienie funkcjonowało i w XX wieku. 

napis wyryty w ścianie przez jednego z więźniów w ostatnich latach funkcjonowania więzienia

I wreszcie po wieloletnim remoncie w latach 80. XX wieku zamek przekształcono w muzeum, które mogliśmy zwiedzić. Zajrzeliśmy do komnat mieszczących ekspozycję Zamkowej Galerii Sztuki XVIII – XIX w., niektóre obrazy i rzeźby prezentowane w niej są naprawdę godne uwagi, a o tych, co mi się nie podobały, nie wspomnę.
 
"Jeździec na siwym koniu" Piotra Michałowskiego
 
"Woźnica" Kazimierz Sichulski
 

Duże wrażenie wywarła na mnie ekspozycja zbiorów archeologicznych prezentująca materialne ślady zamieszkujących Ziemię Sandomierską ludów. 
 


Oddzielnie prezentowane są tak zwane „szachy sandomierskie” – unikatowy zestaw figur wykonanych z rogu jelenia. Odkryto je podczas badań archeologicznych w latach 60. Tak się po cichu zastanawiam, czy współcześni mogliby rozegrać nimi partyjkę (oczywiście pod warunkiem, że użyje się kopii i doda brakujące trzy figury).
 

W dawnej zamkowej kuchni mogliśmy się zetknąć z przedmiotami użytku codziennego dawnych mieszkańców zamku. A to zastawa stołowa, a to garnitur kosmetyczny, a to meble – było co podziwiać. 
 

Po zakończeniu zwiedzania spędziliśmy trochę czasu w mieście. Ja zdecydowałam się zajrzeć do sandomierskiej katedry. 
 
katedra skryta wśród drzew
 
Wnętrze robi niesamowite wrażenie. Nawa główna strzelista ze sklepieniem krzyżowo-żebrowym. Przy filarach rokokowe ołtarze. 
 
 
Prezbiterium niezwykłe. Od razu budzi skojarzenie z lubelską kaplicą Trójcy Świętej. A to za sprawą fresków wykonanych w latach 20. XV wieku przez warsztat mistrza Hayla z Przemyśla w stylu bizantyjsko-ruskim. Ufundował je król Władysław Jagiełło. Człowiek by najchętniej z ich powodu złamał zakaz wchodzenia do prezbiterium, żeby się im uważniej przyjrzeć. Nie uległam pokusie.
 
malowidła dobrze widoczne powyżej stalli
 
 prezbiterium i ołtarz główny
 
Jeszcze tylko jedno ze słynnych malowideł ściennych przedstawiających historię Sandomierza. Na dokładne obejrzenie wszystkich nie starczyło czasu. Wniosek – do katedry trzeba jeszcze wrócić.
 
obraz nieprzedstawiający męczeństwo dominikanów w roku 1260 
 
Rzut oka na sandomierski rynek i pora udać się  w drogę do kolejnej rezydencji.
 

Ciąg dalszy relacji nastąpi niebawem.
 
Zdjęcia mojego wyrobu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz