W sierpniu poznaliśmy nowy wąwóz w Chmielowie (tu link). A teraz udało mi się go pokazać tym członkom naszej grupy, którzy go jeszcze nie widzieli. Trzeba przyznać, że w jesiennej odsłonie wąwóz nabiera urody.
Tym razem mamy więcej czasu, a trasę zaplanowałam niedługą,
możemy więc wyjrzeć i na pola obok wąwozu. Też niebrzydkie. No i mają
intrygującą drogę, której przebieg może kiedyś warto będzie zbadać.
Jak się dowiedziałam od prowadzącej stronę „Chmielów nad
Kamienną” ten wąwóz nazywa się Krońce, albo wąwóz w Krońcach.
Im głębiej się weń zapuszczamy, tym bardziej kolorowo się
robi. Szczególnie efektowny wydaje mi się dorodny dąb rosnący na ścianie
wąwozu. Oby nie upadł…
Korzenie znów nas intrygują. Tym razem wypatrzyłam
korzeniowego słonia.
Zaś dla obserwatorów owadów ciekawe mogą się okazać ściany
pełne nieregularnych dziurek czy norek. Może tam mieszka jaki Piaskoludek, a
może dzikie pszczoły? Kto wie…
Z wąwozu wychodzimy na polną drogę, która latem wydawała się
nieco monotonna i nuda. Teraz jest zupełnie inaczej. Przede wszystkim wieje tu
dosyć mocno. Poza tym monotonię zastąpiły barwy jesieni. Jest
przyjemnie.
Droga, którą tym razem wybrałam, jest krótsza od poprzedniej
(to z powodu wiatru) i wyprowadza prawie natychmiast do kolejnego wąwozu.
To, rzecz jasna, wąwóz w Udzicowie. Już się przyzwyczailiśmy
do tego, że jest wyasfaltowany. Na szczęście ruch samochodów na tej trasie
zerowy, można więc iść spokojnie.
I tu ściany wysokie i kolorowe, a sam wąwóz długi i
przyjemny dla oka.
Jego atrakcją są dla mnie liczne zakręty. Człowiek zawsze
czeka na to, co się zza takiego zakrętu wyłoni. I wcale mi nie przeszkadza
fakt, że znam ten wąwóz od lat. Widoki zawsze mnie zaskakują. A teraz,
jesienią, jeszcze bardziej.
Wąwóz doprowadza do Udzicowa Dolnego, gdzie trwa renowacja
starego kamiennego krzyża. Podczas kolejnej wycieczki powinniśmy zobaczyć jej
efekty. Tymczasem zaś pociąga nas szosa. Za naszymi plecami w stronę Kunowa, a
przed nami do Chmielowa.
Trzeba iść do Chmielowa. Dawniej nie lubiłam tej
asfaltówy. A teraz zupełnie mi się odmieniło. Jest chłodno, więc marsz po szosie
nie dokucza tak jak latem. To jedno. A drugie – okolica wypiękniała za sprawą
jesieni. Koledzy powiadają, że trafiliśmy na widoki leśne jak w Bieszczadach. Bieszczady,
nie Bieszczady, ale ładnie jest. I kolorowo.
Po lewej stronie mamy Kamienną. Teoretycznie można by
podejść, ale w praktyce wilgotna trawa zniechęca skutecznie do tego pomysłu.
Zachwycamy się z daleka wierzbami na brzegach rzeki.
A potem już Chmielów. Postój śniadaniowy i decyzja – za
wcześnie wracać. Zajrzyjmy jeszcze przynajmniej do jednego wąwozu. Najbliżej jest
Biała Droga, to ją postanawiamy odwiedzić.
Bardzo dobra decyzja. Wąwóz ładnie się prezentuje, a droga
już nie biała, a złota od leżących wszędzie liści.
Przy okazji sprawdzam, jak się miewa spora wychodnia po
prawej stronie wąwozu. Niegdyś prowadziły do niej schodki wyrąbane w kamiennej
ścianie. Teraz schodki zaniedbane, lepiej omijać je z daleka. Znajduję inne
podejście. Wychodnia z bliska niebrzydka, otoczona młodymi dębami czerwonymi.
Małe grupowe foto na zakończenie wyprawy i pora wracać.
Pogoda była zmienna, z niewielką ilością słonecznego światła, ale i tak
wycieczka nam się udała.
Zdjęcia mojego
autorstwa
Jest pięknie na fotach też...
OdpowiedzUsuńAż się boje myśleć, c by było, gdyby to był słoneczny dzień. To by dopiero kolory zaświeciły!
Usuń