Ten wpis jest dodatkiem do relacji z wycieczki do Saksonii.
Tym razem znajdziemy się nad Łabą w Czechach. Nad tą rzeką leży spore miasto Děčín z okazałym zamkiem na skale, kolorowymi
kamieniczkami w centrum, secesyjną synagogą. Te obiekty widziałam z okna
autokaru, czyli ich wspomnienie zachowuję dla siebie, bez relacji
fotograficznej.
Po opuszczeniu
centrum jedziemy jeszcze na południe i lądujemy w dzielnicy, a może oddzielnej
miejscowości, Nebočady.
Już od strony szosy widać barokowy kościół o żółtych,
obłażących z farby ścianach. Zbudowano go na początku XVIII wieku z fundacji
Adelajdy von Thun po tym, jak poprzedni drewniany kościół spłonął w roku 1712.
Czemu ten zabytkowy
obiekt wygląda tak nędznie? Otóż znalazłam opowieść o tym, jakoby w latach 70.
XX wieku nad kościołem przelatywał zbyt nisko myśliwiec, który wywołał tak
silną falę dźwiękową, że zawalił się dach kościoła.
Od tej pory budynek
popada stopniowo w ruinę, jego otoczenie zarasta trawa, strach przekroczyć
bramę ogrodzenia. Odważyłam się sfotografować go jedynie z daleka.
Przy bramie
wejściowej, na szczęście na zewnątrz ogrodzenia, ustawiono niegdyś piękną
barokową rzeźbę z roku 1757 – Nawiedzenie NMP. Czytałam, że stała ona przy
drodze do Děčína, ale została przeniesiona w pobliże kościoła. Całe szczęście, że
nie do jego wnętrza, bo już by z niej pewnie nic nie zostało.
Na skrzyżowaniu
ulic zauważam jeszcze jeden obiekt sakralny. To prawdopodobnie również barokowa
kaplica odrestaurowana, ale zamknięta. Na
jej frontonie znajduje się barokowa płaskorzeźba przedstawiająca Ukoronowanie
NMP.
W pobliżu kościoła
św. Wawrzyńca wypatrzyłam jeszcze jeden zabytkowy obiekt. Jest nim oryginalny
dom mieszkalny o intrygującej architekturze – częściowo drewniany z izbicą,
częściowo tynkowany i w dodatku z konstrukcją szachulcową na pięterku. Jest tak
blisko kościoła, że można przypuszczać, iż to była plebania. Nie wiem.
Napis nad
drzwiami wskazuje rok 1830 jako prawdopodobny rok budowy. Zaintrygował mnie nie
tylko on sam, ale i forma poinformowana o jego zabytkowym charakterze. Ot –
zwykła kartka w foliowej koszulce. Widać ją na zdjęciu powyżej pokazującym szczytową ścianę budynku.
A na zakończenie
wybierzmy się nad Łabę.
Zbliża się zachód słońca. Niech ten magiczny moment
będzie pożegnalnym akcentem relacji z całej wyprawy.
Zdjęcia mojego autorstwa
Ciekawa wycieczka...
OdpowiedzUsuńTo był spacer po kolacji, przed snem. Tam mieliśmy kwaterę.
Usuń