Skąd taka mnogość barw? Nic
prostszego – pierwszy odcinek trasy maszerowaliśmy szlakiem niebieskim pieszym,
a później rowerowym tego samego koloru, następnie dotarliśmy do szlaku
zielonego, a nim do czerwonego. I już mamy trzy kolory. Proste, prawda?
Jak było? Przede wszystkim
słonecznie. Dało to bardzo ładne oświetlenie skałek rezerwatu Piekło pod
Niekłaniem. Panowie skakali między skałkami jak kozice, a ja – śmierć w oczach,
drżące nogi i mimo wszystko aparat w dłoni. Tym sposobem zaliczyłam należne
podejścia i, co ważniejsze i trudniejsze na mokrych i śliskich liściach,
zejścia. A skałki uroczo się prezentowały w przymglonym słońcu, dawno ich nie
widziałam i tym razem wydawały mi się jakby bardziej dziurawe niż dawniej.
niektóre ze skałek w Piekle Niekłańskim
Od skałek szliśmy drogą prowadzącą
nad Kamienną a potem obok jej źródła. Po przekroczeniu
szosy miedzy Antoniowem a Aleksandrowem dotarliśmy do rezerwatu Podlesie.
Zielony szlak prowadzi wzdłuż jego granicy, ale można i tak podziwiać dorodne
drzewa, omszałe skałki i delektować się prawdziwie podmokłym terenem. Mieliśmy
dużo szczęścia, że dzień był lekko mroźny – tak coś około zera – i grunt był
zamarznięty, co ułatwiło omijanie solidnych głębokich kałuż, które rozłożyły
się na drodze.
początkowy bieg Kamiennej
to nie rzeka, to droga przed nami
Przy tych atrakcjach odcinek
czerwonego szlaku do Chlewisk wypada skromniutko – ot, ścieżka w lesie, która
przechodzi w ulicę. Ale za to przy tej ulicy znajduje się Muzeum Hutnictwa i
Przemysłu Maszynowego czyli zabudowania dawnej huty z ciekawymi (a już dla mnie
wręcz pasjonującymi) zbiorami aut, motocykli, maszyn wszelkiego rodzaju i
pozostałościami oryginalnego wyposażenia huty. Tym razem jednak odmówiliśmy
sobie przyjemności zwiedzania, żeby zdążyć na bus.
Z obowiązku kronikarskiego muszę dodać,
że na początku wędrówki zahaczyliśmy też o Furmanów z jego pozostałością
dziewiętnastowiecznego zakładu wielkopiecowego, pomnikowym dębem „Hubal” i
pomnikiem żołnierzy AK z oddziału Antoniego Hedy „Szarego”.
I jeszcze drobna perełka – przy
szosie w Furmanowie napotkaliśmy bardzo ładny stuletni krzyż z oryginalną
figurą Chrystusa. Nigdzie wcześniej nie spotkałam tak rzeźbionej postaci
Ukrzyżowanego.
krzyż w Furmanowie
No, to już teraz chyba opisałam
wszystkie atrakcje trasy, a kto nie był, niech żałuje. Taki dzień już się nie
powtórzy.
Zdjęcia - Edek i ja
Zdjęcia - Edek i ja
Skałki mają swój urok. Warto do nich zaglądać. Pogodę mieliście super. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń