Ale
przynajmniej nie pada. I dlatego wyruszamy na niedzielną wycieczkę z Bliżyna do
rezerwatu Piekło Dalejowskie.
Idziemy
nowym szlakiem.
Na początku
testujemy altanę turystyczną w Jastrzębi. Bez wątpienia nie jesteśmy jej
pierwszymi użytkownikami, bo jakiś bęcwał zostawił tu już ślady swojej bytności
w postaci wypalonej ławki. Na szczęście ławka zrobiona solidnie i ten pożar
przetrzymała.
My nie mamy
aż tak ekstremalnych pomysłów. Ot, po prostu obżeramy się ciastem.
Kobylanka w okolicy lesniczówki Jastrzębia
pomnik na cmentarzu jeńców radzieckich ofiar obozu pracy w Bliżynie
w Jastrzębi na imieninach
Po
uśrednieniu tempa docieramy do znanej wszystkim Bramy Piekielnej. Ostrożne
przez nią przechodzimy, bo ślisko jest. Oglądamy sąsiadujące z Bramą skałki i
ruszamy dalej.
Brama Piekielna
jedna ze skałek w pobliżu Bramy Piekielnej pokazana z dwóch stron
rozpaczliwy apel przetrwał dłużej niż związek
Brama Piekielna
jedna ze skałek w pobliżu Bramy Piekielnej pokazana z dwóch stron
rozpaczliwy apel przetrwał dłużej niż związek
Prowadzą
nas trzy szlaki, potem jeden się odłącza, a my raźno sprawdzamy przebieg
nowego. Ogólnie rzecz biorąc – jest wybitnie turystyczny. Błoto i koleiny
pierwsza klasa. Co nikogo nie dziwi, bo ostatnio padało.
w stronę rezerwatu Piekło Dalejowskie
strumyk na trasie
w stronę rezerwatu Piekło Dalejowskie
strumyk na trasie
Nowy szlak
okrąża jedną grupę skałek Piekła Dalejowskiego, a potem w pobliżu ciągle
jeszcze pustej tablicy informacyjnej skręca w stronę rezerwatu Dalejów. My
robimy postój na indywidualne oglądanie i fotografowanie skałek po obu stronach
drogi. Jest pochmurno i zdjęcia takie trochę mało wesołe wychodzą z powodu
braku światła słonecznego.
skałki Piekła Dalejowskiego
mniejsza brama - człowiek jest w stanie przecisnąć się przez nią
skałki Piekła Dalejowskiego
mniejsza brama - człowiek jest w stanie przecisnąć się przez nią
Z uporem
godnym lepszej sprawy maszerujemy dalej nowym szlakiem, bo tego odcinka nigdy
jeszcze nie mieliśmy okazji pokonywać (no, nie chciało nam się). Przyjemny jest
– ładny las, przyzwoita porcja błota. I oczywiście
grzyby. Warto jeszcze dodać, że powietrze na tym terenie czyste, bo na
gałązkach modrzewi rozpanoszyły się porosty, których obecność jest podobno
najlepszym sprawdzianem czystości atmosfery.
omszałe drzewo przy szlaku
pustułka pęcherzykowata
odrobina urozmaicenia na trasie
kosmaty pień, a na nim chrobotek szydlasty
omszałe drzewo przy szlaku
pustułka pęcherzykowata
odrobina urozmaicenia na trasie
kosmaty pień, a na nim chrobotek szydlasty
Z nowym
szlakiem żegnamy się po dotarciu do szlaku czarnego w pobliżu szczytu Czerwonej
Góry i maszerujemy w kierunku składnicy drewna, a dalej do Skarżyska. O tym
odcinku trasy to już naprawdę nie ma co pisać, bo pokonujemy go ciągle.
odrobina jesiennych barw na trasie
To taki najwygodniejszy sposób na zakończenie wycieczki. Leśna droga doprowadza do miasta, a w nim do przystanku autobusowego i przy odrobinie szczęścia zdążamy na autobus, albo przy większym szczęściu przedłużamy trasę o kolejne 5 kilometrów. Tym razem autobus czekał – trasa więc tylko 16,7 kilometra. No i oczywiście po południu zaczęło świecić słońce.
odrobina jesiennych barw na trasie
To taki najwygodniejszy sposób na zakończenie wycieczki. Leśna droga doprowadza do miasta, a w nim do przystanku autobusowego i przy odrobinie szczęścia zdążamy na autobus, albo przy większym szczęściu przedłużamy trasę o kolejne 5 kilometrów. Tym razem autobus czekał – trasa więc tylko 16,7 kilometra. No i oczywiście po południu zaczęło świecić słońce.
A do Piekła
Dalejowskiego warto się wybrać. Tylko jesienią nie zapomnieć o solidnych
butach!
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Wspaniałe lasy , kamienie , wąwozy i oczywiście zdjęcia . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. I w dodatku wszystko niedaleko domu.
UsuńNie wiem,czy ten Tomek gdzieś nie wisi ? :(
OdpowiedzUsuńNo, nie wiem. Ale przecież często bywamy w tym miejscu, a dopiero tym razem zauważyliśmy ten apel.
UsuńA może jednak Grażyna wróciła?
Jak dla mnie bajka!!!! Jak ja lubię takie ostańce i wychodnie!
OdpowiedzUsuńTylko to karmienie na szlaku i to ciachami, nie żebym nie lubił, ciacha pochłaniam w każdej ilości ale na szlaku to sybarytyzm.
U nas rejon bogaty w takie skałki. Bardzo je lubimy.
UsuńI, jak widać, zostaliśmy turystycznymi sybarytami. A co? Czasem i turysta zejdzie na "złą drogę", bo te ciacha kuszą. ;)