Kilka
słów o nich.
Uczeń.
Urodził
się w Bodzentynie. Na jednym z domów przy górnym rynku widnieje poświęcona mu
tablica.
Mecenas.
Józef
nie był zamożny, ale miał szczęście spotkać na swej życiowej drodze mecenasa,
Tomasza Zielińskiego. Był on wtedy naczelnikiem powiatu kieleckiego, sam
pochodził z niebogatej rodziny i już jako majętny człowiek poświęcił się swojej
pasji – sztuce. W kieleckim pałacyku zgromadził kolekcję obrazów i pomagał
utalentowanej młodzieży.
portret Tomasza Zielińskiego namalowany w roku 1860 przez K.J.Kaniewskiego
kielecki pałac Tomasza Zielińskiego
pałacowa wieża
jego najsłynniejsza wieżyczka zwana "plotkarką"
To
tutaj spędził kilka lat Józef Szermentowski; dzięki finansowej pomocy Zielińskiego
ukończył kieleckie gimnazjum, a później mógł studiować w warszawskiej Szkole
Sztuk Pięknych.
Pierwszy mistrz.
Zanim
to jednak nastąpiło, Zieliński zapewnił Józiowi lekcje rysunku u kilka lat od
niego starszego Franciszka
Kostrzewskiego.
Kostrzewski
po ukończeniu wspominanej szkoły w Warszawie utrzymywał się między innymi z
udzielania lekcji rysunku. A w latach
1849 – 51 przebywał w Kielcach, gdzie gościł u Tomasza Zielińskiego, kopiował
obrazy z jego kolekcji. I wtedy został nauczycielem Józefa Szermentowskiego.
Malarze.
Zarówno
Kostrzewski jak i Szermentowski zostali zawodowymi malarzami. Obaj odbywali z
grupą warszawskiej cyganerii letnie
wędrówki po Polsce. I jak nie polubić takich ludzi? My na wędrówkach
fotografujemy, oni malowali pejzaże, ludzi. Zapamiętywali rodzime krajobrazy,
by wracać do nich w późniejszych latach.
pejzaże Kostrzewskiego
i Szermentowskiego
Interesował
ich również los biedoty. No, poza tym – bardzo malownicza ta biedota się
okazywała. W sam raz na temat obrazu.
poruszające sceny autorstwa Szermentowskiego
a u Kostrzewskiego sceny z polowania, czyli z życia wyższych sfer
Dojrzała twórczość.
Kostrzewski
podróżował po Europie w roku 1856, a potem wrócił do kraju, gdzie tworzył. Od
lat siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku stopniowo oddalał się od malarstwa,
więcej czasu poświęcał grafice. Muszę przyznać, że jego satyryczne rysunki
bardzo mi się spodobały. Był bystrym obserwatorem, wyłapywał typowe cechy
modela i nawet dla siebie nie stosował taryfy ulgowej.
różne typy i typki
autoportret
Szermentowski
w roku 1860 wyjechał na kilkuletnią podróż studyjną do Francji i osiadł na
stałe w tym kraju. Ale nawet mieszkając tam tworzył obrazy przedstawiające
polskie pejzaże.
"Nadwodny krajobraz wiejski"
Niestety,
zmarł młodo i jego obrazy popadły w zapomnienie, a szkoda, bo rozwijał się w
bardzo interesującym kierunku. Na mnie wielkie wrażenie wywarł jego obraz „W parku” przesycony pięknym światłem. Wydaje mi się, że artysta mógł stworzyć jeszcze wiele ciekawych
obrazów.
"W parku" - mój ulubiony obraz
Jest
pochowany na cmentarzu w Montmorency koło Paryża.
znajdująca się w Bodzentynie replika fragmentu grobu J. Szermentowskiego wykonana pod kierunkiem nauczycieli przez uczniów Zespołu Państwowych Szkół Plastycznych im. J. Szermentowskiego w Kielcach (uczniowie przeprowadzili także gruntowną renowację całego nagrobka w maju 2000 r.)
Wystawa.
Do
napisania tego tekstu zainspirowana mnie wystawa „Uczeń i pierwszy mistrz”, która jeszcze
klika dni trwa w Muzeum Narodowym w Kielcach. W tym linku znajdziecie więcej informacji o wystawie i obu malarzach.
Pytanie.
Nie
umiem na nie odpowiedzieć. I chyba
wcale nie o to chodzi, żeby kogoś przerastać.
Jeśli
w tygodniu poświątecznym znajdziecie chwilkę na mały wypad do Kielc, zajrzycie
na ostatnią przed remontem wystawę w Muzeum Narodowym.
Zdjęcia – Edek i ja
Kolejna ciekawa "opowieść"...mam nadzieję że nigdy nie braknie Pani inspiracji:)
OdpowiedzUsuńTeż się tego obawiam. ;) Tyle ciekawych miejsc naokoło.
UsuńNie znałem człowieka...
OdpowiedzUsuńA widzisz? Zwiedzanie Bodzentyna do poprawki.
UsuńEdward opowiada o Szermentowskim co jakiś czas. I jego ulubiona historia - chłopiec został "odkryty" przez Zielińskiego na bodzentyńskiej uliczce, kiedy spontanicznie narysował karykaturę przechodzącego naczelnika.
Kolejny piękny spacer, tym razem ścieżkami sztuki...
OdpowiedzUsuńPadało, więc takie ścieżki najlepsze się okazały.
Usuń