Pogoda
dopisała. Było ciepło i słonecznie. Na szczęście cały czas towarzyszył nam
lekki wietrzyk i nie odczuwaliśmy upału.
ściernisko i odrobina chmurek
Nasz
poranny spacer zaczęliśmy w okolicy Bodzentyna, skąd szliśmy w kierunku
Sieradowskiej. Droga asfaltowa, ale po obu jej stronach typowe świętokrzyskie
widoczki.
widok na Pasmo Klonowskie
staw z widokiem na Łysogóry
Przed
Sieradowicami spotkaliśmy duże stado krów rasy limousine. Mieliśmy
dużo szczęścia, że w porę skręciły na pastwisko, bo różnie mogło być. Stado
było naprawdę liczne. Najbardziej utkwiło mi w pamięci spojrzenie, jakim nas
obrzucił dorodny byk. Ale cielaczki nie były aż tak dostojnie poważne i
radośnie hasały.
polna droga (często ją fotografujemy, ale nie chodzimy nią nigdy)
macho
stado znika na zboczu
I teraz już wiecie, dlaczego drogę prowadzącą do podnóża
Sieradowskiej Góry nazywamy „krowią”.
oto ona - trzeba uważać na pastucha (elektrycznego)
Skoro
już dotarliśmy do Sieradowskiej, to pora na nią wejść. Korzystamy z drogi przez
pola – no, lubię ją bardzo. To najlepsze miejsce na świecie. A jakie widoki!
Wystarczy się odwrócić. W dodatku na górze wiaterek jest silniejszy i
chłodniejszy. Wymarzone miejsce na upał.
ogródeczek i niebo w Sieradowicach
podejście
o poranku widoki z Sieradowskiej najlepsze
Potem
krótki spacer lasem i schodzimy do innej części Sieradowic, gdzie mijamy
mieszkańców przesiadujących na ławeczkach w cieniu. Oj, zazdrość…
zejście z Sieradowskiej
widok z drogi na górę Psarską i Łysogóry
Opuszczamy
spokojną wieś i wędrujemy polnymi ścieżkami w stronę lasu. Mam nieodparte
wrażenie, że te ścieżki jeszcze nie tak dawno były mniej zarośnięte. Rozciąga się z nich
widok na pola Siekierna.
pola Siekierna
niecierpek gruczołowaty
W
okolicy Skorucina kierujemy się w stronę Wzdołu, żeby zdążyć na bus. Szkoda, bo
jeszcze by się pochodziło… Nic to, może innym razem.
cywilizacja na trasie (osoby znające okolicę wiedzą, że to bardzo charakterystyczny punkt widoczny z daleka)
zagroda w Skorucinie
pola Skorucina
We
Wzdole najbardziej mnie zaskoczyło miejsce, w którym stoi figurka Jana
Nepomucena. Jaki on teraz samotny! Od lat ocieniała go pomnikowa lipa, a teraz
ma za plecami niebo i potężny pniak, ślad po ściętym drzewie. I już.
samotny św. Jan Nepomucen ( w tym linku relacja ze zdjęciem z lipą)
kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP we Wzdole (Niedawno tu byliśmy. Pamiętacie?)
Przeszliśmy
12,4 kilometra, ale można było więcej, tylko nastąpiło nieporozumienie na linii
grupa – bus i spodziewaliśmy się busa dużo wcześniej, niż rzeczywiście
przyjechał.
Zdjęcia – Edek i ja
Fajne foty z Sieradowskiej...
OdpowiedzUsuńA, to Edwarda. Moje z tego miejsca jakieś nijakie wyszły. Za dużo mi się mieści w kadrze. :(
UsuńTym ciulom co pomnikowe drzewa wycinają też bym chętnie coś uciął. Prawo mówi że ma drzewo trwać do "naturalnego rozpadu" ale jak każde prawo u nas także to można obejść.
OdpowiedzUsuńWędrówka super, można wiedzieć czemu nie chodzicie tą malowniczą drogą?
Ta droga prowadzi prosto na prywatne tereny - pastwiska i pola uprawne, my skręcamy w lewo na drogę prowadzącą do Sieradowskiej Góry.
UsuńZresztą, ta droga też nie jest taka naprawdę ogólnodostępna. Właściwie, to lepiej, żeby nas tam nie było.
Stado wygląda na mięsne, rasy niepolskiej. Masz jakieś inne foty? Ciekawa jestem, co to hodują.
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam - rasa limousine, mięsne. Pytałam o to pasterza (człowieka), a lepszych zdjęć brak, bo krowy szły w pewnej odległości, a raczej to my się trzymaliśmy z daleka, a potem na pastwisku poszły szybciutko w swoją stronę.
Usuń