czwartek, 7 marca 2019

Włóczęgi poszły w las!

Znów. I jeszcze raz w okolicach Bliżyna. Pomysł trasy podsunęła Ela, a potem się go ubrało w konkrety. Przeczytajcie i zobaczcie, jak było. 

"O wonny, święty, wielki las!*

Rano jeszcze pochmurno, wiatr słaby. Wyruszamy na wędrówkę w Kopciach. Ostatnio byliśmy tu jesienią 2017 (tu link). Jakieś zmiany? Owszem.
Przede wszystkim łatwiej przejść przez strumyk przecinający drogę.
Pomnikowy Dąb na Stawidłach może trochę urósł, ale ludzkie oko nie jest w stanie tej różnicy zauważyć. A my nadal nie potrafimy się doliczyć, ile dębów jest w sąsiedztwie. 

pomnik przyrody włada niepodzielnie lasem

omszały dąb na polanie żyje w symbiozie z maleńkimi kapliczkami  
 
Tablice informacyjne przy miejscu wypoczynku nadal puste. A przecież mogłyby poinformować turystów o znajdującej się nieco dalej w lesie nad strumieniem mogile Hubalczyków schwytanych i zakłutych bagnetami przez Niemców 27 marca 1940 roku. 
Odwiedziliśmy tę mogiłę trzy lata temu (tu link). Teraz jest zadbana – członkowie Polskiego Korpusu Drużyn Strzeleckich  w sierpniu ubiegłego roku oczyścili mogiłę i ustawili na niej nowy – żeliwny krzyż. Umieścili też na jej ogrodzeniu niewielką, ale czytelną tabliczkę z datą śmierci żołnierzy. 


chwila zadumy nad mogiłą 

Po krótkim postoju przy mogile wędrujemy dalej czerwonym szlakiem w kierunku leśniczówki i rezerwatu Świnia Góra. Słońce właśnie zaczyna się przebijać przez chmury i cała wyprawa nabiera radosnego charakteru.

na szlaku

 i na pniaku

droga w pobliżu leśniczówki
 
Zatrzymujemy się przy granicy rezerwatu i delikatnie „zapuszczamy żurawia” na jego teren. Las rządzi się tam swoimi prawami. Drzewa, jak w teatralnej sztuce, umierają stojąc. A obumarłe staja się pożywieniem nowych pokoleń. 


 w rezerwacie

I znów czerwony szlak. Tym razem droga leśna solidna do bólu stóp, ale nie decydujemy się przejść na zielony, który zniechęca dużą ilością błota.  
Czerwony też nie zawsze atrakcyjny. W miejscu, gdzie opuszcza solidną drogę, jest tak rozjeżdżony przez sprzęt leśny, że postanawiamy zmienić plany i przejść utwardzoną drogą do Bliżyna. 

przy drodze

A tu kusi nas tabliczka kierująca do  pomnika batalionu „Nurta”. Wszystkim, oprócz Edwarda wydaje się, że jeszcze przy nim nie byli. Wchodzimy więc na ścieżkę zgodnie z drogowskazem. Całkiem to interesująca wędrówka. Jedna strzałka kieruje do drugiej, potem trzecia i problem – rozstaje dróg bez strzałek. I tu nasz Stach wpada na genialny w swej prostocie pomysł – wybiera ścieżkę, przy której na drzewach wiszą niewielkie paski biało-czerwonej taśmy. To faktycznie oznakowanie dojścia do pomnika ustawionego w miejscu, gdzie 12 listopada 1944 r. zakończył swój szlak bojowy I Batalion 2 Pułku Legionów Armii Krajowej dowodzony przez majora „Nurta” Eugeniusza Gedymina Kaszyńskiego**.

 leśna droga w kierunku pomnika 

pomnik batalionu "Nurta" skryty wśród drzew

Możemy teraz spokojnie wrócić do drogi, ale wolimy jednak zostać na leśnych ścieżkach i wędrujemy dalej czerwonym szlakiem. W ten sposób idziemy obrzeżem rezerwatu Dalejów z jego pięknym drzewostanem.

na szlaku

 
Po dojściu do połączenia z czarnym szlakiem zaglądamy do naszych stałych miejsc – sprawdzamy poziom wody w źródełku i odwiedzamy mogiłę najmłodszego dowódcy zgrupowania „Ponurego” – podporucznika Władysława Wasilewskiego pseudonim „Oset”. 

źródełko całe zasypane liśćmi  

 mogiła "Oseta" Wasilewskiego

I znów przed nami leśne ścieżki. Tak nam się wydaje. Rzeczywistość jest zaskakująco nieprzyjemna. Dużą cześć trasy czerwonego szlaku na odcinku prowadzącym do połączenia z zielonym wykarczowano. Teren wygląda makabrycznie, jakby gigantyczna kosiarka skosiła wszystkie drzewa i krzewy na szerokości kilu metrów. Idzie się trudno, brak ścieżki, że nie wspomnę o znakowaniu szlaku.


 miejsce wyrębu na szlaku

przy szlaku

Poza terenem wyrębu trafiamy na drogę dla amfibii. Omijamy bokiem największe rozlewiska i wreszcie trafiamy na suchy i bardzo przyjemny dla stóp szlak zielony. 

nadal na szlaku czerwonym 

wkrótce koniec problemów 

Gdzie teraz jesteśmy? W Piekle Dalejowskim. To pomnik przyrody nieożywionej - grupa skałek (nietrudno się domyślić, że to piaskowce dolnotriasowe). Dawno tu już nie byliśmy, włazimy więc radośnie między skałki. Przeciskamy się przez szczeliny, podziwiamy wąwozy skalne i roślinność. 

 wkraczamy do Piekła Dalejowskiego  



skałki

Rajska Brama

droga do raju nie dla każdego

A potem nie pozostaje nam już nic innego jak przez Wojtyniów dotrzeć do szosy, skąd do domu zabierze nas bus. 

na zielonym szlaku

Kamienna przecina szlak w Wojtyniowie
 
Przyrządy pomiarowe wskazały, że przeszliśmy 16,6 kilometra.  

* K. Przerwa-Tetmajer "Ciemny, pachnący las"
** napis z tablicy pomnika

Zdjęcia – Zosia, Edek, Janek i ja

4 komentarze:

  1. Piękna trasa... Ed zmieści się w każdą dziurę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmieścić się to najmniejszy problem: wyleźć - to jest coś. :)

      Usuń
  2. Bogato tak że i na trzy wypady by atrakcji starczyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - Piekło Dalejowskie uważam za słabo zwiedzone, trzeba powtórzyć.

      Usuń