Wędrowaliśmy
ostatnio wirtualnie po beskidzkich szlakach. Proponuję teraz tak zwany „dzień
ulgowy”, jaki zawsze na porządnym wyjeździe powinien być. W ramach odpoczynku
wybierzmy się na spacer po rezerwatach znajdujących się na terenie Cieszyna. Tak właśnie – nie
pomyliłam się. Te rezerwaty znajdują się w granicach miasta.
Tylko bez pośpiechu!
Najstarszym
z nich jest rezerwat „Kopce” utworzony w roku 1953 na ładnym zboczu w północnej
części Cieszyna. Obejmuje on las liściasty – to buczyna karpacka i las grądowy
z dominującymi grabami, dębami szypułkowymi i lipami. Szczególnie
zauroczyły nas tutejsze graby. Jestem pod wrażeniem ich srebrzystej kory.
w bukowym lesie
pień grabu
klon jawor
dąb szypułkowy
Przez
teren rezerwatu prowadzi znakowana na czerwono ścieżka dydaktyczna. Można nią
spokojnie spacerować – w lesie jest cicho i pusto. Ja byłam w tym rezerwacie
latem, ale Edek bywał tam również wiosną i jesienią, stąd mogę zaprezentować
rezerwat o różnych porach roku.
w kwietniowym słońcu
Pod drzewami ścielą się zielone kobierce. Najbardziej aromatyczne są łany czosnku niedźwiedziego. Zaś pod bukami wiosną cieszą oczy kolorowe łebki żywca gruczołowatego.
czosnek niedźwiedzi
żywiec gruczołowaty
Przez
teren rezerwatu płynie niewielki strumyk tworzący swego rodzaju wąwóz. Ilość
wody w nim zależy od pogody i pory roku, a jego brzegi tworzą prawdziwie dziki
obszar. Tu przyroda rządzi się własnymi prawami.
wąwóz w rezerwacie
Warto
przy okazji zajrzeć do „Ondraszkowej Dziury”, która znajduje się w południowej
części owego wąwozu. Nazwa tej jaskini wiąże się z postacią osiemnastowiecznego
zbójnika Ondraszka, który miał tu jakoby jedną ze swych kryjówek. Cóż, nie jest
to jaskinia, a pozostałość sztolni kopalni, w której w dziewiętnastym wieku
wydobywano cieszynit, czyli inkluzje skał magmowych wciśniętych w wapienie
cieszyńskie. Sama sztolnia, jak czytałam,
ma około 5 metrów długości, nie sprawdzaliśmy jednak, czy aby na pewno tyle.
"Ondraszkowa Jama" z wiosennym i letnim sztafażem dla oddania rozmiaru wejścia
wnętrze
Spacerując
po lesie warto przyjrzeć się runu leśnemu. To prawdziwe bogactwo rezerwatu
„Kopce”. Zobaczcie te okazy, które udało się upolować Edwardowi:
żywokost bulwiasty
kokoryczka wielokwiatowa jeszcze w pąkach
groszek wiosenny
ziarnopłon wiosenny
jaskier
pszeniec gajowy
szczyr trwały
a latem - skrzyp olbrzymi
Na
szczególną uwagę zasługuje najważniejsza roślina, dla której utworzono ten
rezerwat. To cieszynianka wiosenna. Tę nazwę zaproponował w roku 1924 profesor cieszyńskiej Wyższej Szkoły Rolniczej Kazimierz Simm. Podkreśla ona fakt, że ta
roślinka występuje w Polsce najliczniej właśnie w okolicach Cieszyna. Innym
miejscem jej występowania na naszym terenie jest Śląsk Opolski.
cieszynianka wiosenna (wygląda jak kwiat, ale w rzeczywistości jest kwiatostanem złożonym z drobniutkich kwiatuszków o żółtej koronie, a to, co wygląda na płatki jest przekształconymi liśćmi)
Nie
mogę sobie odmówić przytoczenia legendy o pochodzeniu cieszynianki spopularyzowanej przez Gustawa Morcinka w książce „Ziemia Cieszyńska”. Legenda owa
opowiada o szwedzkim rajtarze, który ciężko ranny w bitwie podczas wojny
trzydziestoletniej, został na leczenie w chacie pod Cieszynem. Opiekująca się nim dziewczyna zakochała
się w podopiecznym. Mimo jej starań rajtar zmarł. Zgodnie z ostatnią wolą zmarłego dziewczyna wysypała na jego
grób przywiezioną przez niego ze Szwecji ziemię z woreczka, który miał przy sobie. Wiosną na mogile zakwitły niepozorne żółte kwiatuszki, a z czasem rozprzestrzeniły się one
po okolicy.
Piękne
to opowiadanie, ale nieprawdziwe, bo cieszynianka jest niezwykle rzadką rośliną i nie występuje w żadnym kraju położonym dalej na północ i żadną miarą nie mogła przywędrować do
nas ze Szwecji. I tak kolejna legenda okazała się daleka od prawdy.
Znalazłam
tę legendę i inne ciekawostki w artykule autorstwa A. Dordy i A. Kuśki opublikowanym na
stronie internetowej Cieszyna (tu link).
Skoro
pisałam na początku, że rezerwat „Kopce” znajduje się na wzgórzu, to może na
zakończenie kilka widoków z niego.
widok z rezerwatu "Kopce" na Czechy
w dali pasmo Czantorii
widok na północ
Tyle spaceru na dziś. Pozostałe
rezerwaty zaprezentuję w kolejnym wpisie.
Zdjęcia - Edek
Niestety w Cieszynie byłem kilka godzin i raczej na piwie... ciekawa fotorelacja.
OdpowiedzUsuńJa byłam kilka razy. Piwo też miło wspominam. A z obiadów zupę kalafiorową Sabiny.
UsuńWspaniałości! W Cieszynie miałem okazję jak dotychczas być tylko raz i skupiłem się wtedy na zwiedzaniu miejskich zabytków zarówno po jego czeskiej jak i polskiej stronie. Nawet nie miałem pojęcia, że takie ciekawostki się tam znajdują.
OdpowiedzUsuńCieszyn jest kopalnią bez dna. Przy każdym pobycie w tym mieście odkrywałam nowe perły, a jeszcze jest dużo do odkrycia.
UsuńBardzo ciekawy wpis. Zaraz biorę się za następne rezerwaty :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Usuń