sobota, 9 maja 2020

Ropička, czyli uciekamy przed deszczem

Po spotkaniu z Radegastem Edward zaplanował wyprawę na kolejny podobno ciekawy szczyt Beskidu Śląsko-Morawskiego – Kotař.
Wyruszamy jak zwykle o wściekle wczesnej godzinie pociągiem z Czeskiego Cieszyna, przesiadamy się na autobus i wreszcie w miejscowości Moravka wchodzimy na szlak żółty w kierunku szczytu Velký Lipový. Jest przyjemnie, wędrujemy najpierw przez łąki, a potem lasem na wschód. Czasem prześwituje słońce. 

Beskid Śląsko-Morawski o poranku 

 leśny odcinek szlaku
 
Ed poluje na widoki, a te dziwnie tego ranka zamglone – zdaje się, że idzie zmiana pogody.

widok ze szlaku na Moravkę


pierwszy plan jeszcze wyraźny, a reszta pejzażu znika 

Zauważamy też interesujące źródło. Woda spływa kaskadą ze zbocza, samo źródło obudowane, ma nawet tabliczkę, która prawdopodobnie służy jako oznaczenie źródła w rejestrze leśnych stoków.  



Docieramy do skrzyżowania ze szlakiem czerwonym, na którym czeka nas najpierw szczyt o nazwie Ropička. Pogoda ewidentnie się psuje – niebo całe zasnute deszczowymi chmurami. Podczas krótkiego postoju przy schronisku na szczycie kierownictwo podejmuje decyzję – rezygnujemy z planu zdobywania Kotařza, schodzimy w kierunku wsi Řeka, skąd wrócimy do Cieszyna. Oby przed ulewą. 

 jeszcze mniej widoków

schronisko na szczycie Ropička - nosi teraz dumną nazwę Residence Ropička, niestety, nie rezydowaliśmy tam
 
Schodzimy pięknym lasem bukowym z efektownymi okazami tych drzew do przełęczy sedlo Pod Ropičkou i dalej coraz szybszym marszem do wsi.

na szlaku

We wsi niespodzianka – jednak nie pada, a jest nawet jakby lepiej. Decyzja - kontynuujemy marsz szlakiem czerwonym.
Na skraju wsi mieliśmy spotkanie z niezwykłą sarenką. Pasła się w trawie tuż przy ruchliwej szosie. Nic nie było w stanie jej wystraszyć – ani fotografowanie, ani przejeżdżające samochody.  Podziwu godne opanowanie.

 była raczej zaciekawiona niż przestraszona

Szlak prowadzi spokojną drogą równoległą do głównej szosy. Towarzyszy nam ładna rzeczka – to Ropičanka.



Na mostku przez tę rzeczkę szlak skręca do lasu. Porażka – błoto tam niemiłosierne. Musimy się wycofać, żeby nie przemoczyć i zabłocić odzieży.

 las w deszczu i mgle

Kontynuujemy naszą wędrówkę asfaltem w stronę wsi Smilovice. A tu już się rozpadało na dobre. Lokujemy się na przystanku, gdzie znajdujemy napis, że z tej wsi pochodzi były premier Polski, przewodniczący Parlamentu Europejskiego - Jerzy Buzek. Nie ma zdjęcia tego napisu, bo aparaty były już bezpiecznie ukryte w plecakach przed deszczem.

uliczka w Smilovicach
 
I tyle krótkiej wycieczki. Będą następne. O ile pogoda pozwoli. ;)

Zdjęcia – Edek i ja

4 komentarze:

  1. Eskapada deszczowa ale fotą dodała uroku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się moknie, to nie jest przyjemnie, ale wspominanie moknięcia - sama radość.

      Usuń
  2. Taka sarna to skarb dla fotografa. Zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy cały plik jej zdjęć - pozuje wpatrzona w obiektyw, skubie trawkę, udaje, że nas nie widzi i inne. Jakaś modelka amatorka.

      Usuń