środa, 20 października 2021

Barania Góra w lekkiej mgiełce

Jesienne poranki budzą się powoli. Słońce wstaje niechętnie, kryje się a to za chmurami, a to we mgle. Mimo to wyruszamy na trasę w nadziei, że wkrótce pogoda się poprawi.
 
już jakby więcej słońca (okolice Pępic)
 
Startujemy w Oblęgorku. Przechodzimy obok interesującego, ale akurat nieczynnego, Muzeum Kowalstwa Artystycznego. Muzeum to historia rodziny kowali-artystów: Antoniego Moćko i jego potomków. Kilka lat temu miałam okazję zwiedzić to malutkie muzeum pełne wyrobów wykonanych w tym miejscu, bo to przecież dawna kuźnia. A jakie opowieści snuje kowal! Niezapominane wrażenie.  
 
budynek muzeum - dawna kuźnia Antoniego Moćko
 
Kierujemy się w stronę dworku Henryka Sienkiewicza. Wita nas posadzona w roku 1900 aleja lipowa – dar ziemianina Chludzińskiego z Orszy w guberni Czernihowskiej. Jak informuje tablica umieszczona na początku alei darczyńca ofiarował 600 sadzonek, które posadzono w 4 rzędach. 
Jesień jeszcze nie dotarła do wszystkich lip – część drzew bez liści, inne z zielonymi. Niezbadane są zagadki natury.
 
aleja prowadząca do pałacyku pisarza
 
brama wjazdowa do parku otaczającego pałacyk
 

W parku zaglądamy tu i tam. Koledzy sprawdzają, jak bije źródło Ursus, potem spacerujemy po świeżo zamiecionych ścieżkach. 
 
źródło Ursus nie próżnuje
 

pomnikowe drzewa w parku

parkowy kotek
 

dwa spojrzenia na popiersie Staszica
 

Sam pałacyk w remoncie. Częściowo osłonięty płachtami, częściowo nie. Robotnicy kręcą się po terenie. Warto chyba wpaść tu powtórnie po zakończeniu prac. 
 
fragment pałacyku z odnowioną elewacją
 
I wreszcie ruszamy na szlak. Czarny. Prowadzi on malowniczym wąwozem przez rezerwat Barania Góra. 
 
jesienne dziewczyny w drodze do rezerwatu
 
Nie byliśmy tu już z pięć lat. Zauważamy zmiany. Stare pnie jeszcze starsze. Trochę strach przechodzić pod tym, które od lat leżą w poprzek ścieżki. A nuż akurat teraz upadną… 
 
Co Edek wypatrzył? Odpowiedź poniżej.
 



korzenie na wysokości wzroku i nad głowami
 
Jednak nie upadły. Przeszliśmy bez problemów cały wąwóz. Zdjęcia trochę ciemne, bo o poranku w lesie światła niewiele.
 
można bezpiecznie przejść pod tym łukiem
 
fotografujemy 
 
ucinamy sobie pogawędki
 
Po dotarciu do czerwonego szlaku kierujemy się nim na wschód. Ku rozległym widokom na pola i góry. 
 
szlakiem czerwonym na wschód
 
I cóż… najpierw udaje nam się zobaczyć tylko to, co niedaleko. 
 

widok na najbliższą okolicę
 
Horyzont ginie w lekkiej mgiełce. Część tego, co powinniśmy widzieć, mamy jedynie w pamięci. Ale i tak  nie żałujemy, że tu zajrzeliśmy. 
 

dalszy plan za mgiełką

Próbujemy zejść ze szlaku i kierować się w stronę Oblęgorka. Sytuację utrudnia brak ścieżek. Do tego nieprzyjemna rosa na trawach.
Pierwsza droga, która obiecuje ładne przejście, kończy się przy starym sadzie. Robimy sobie tu mały postój i zawracamy.
 
antonówki w starym sadzie
 
a taka zachęcająca ta droga była...
 

Kolejna droga na mapie w telefonie wygląda rewelacyjnie. W terenie też da się ją zauważyć. No to maszerujemy, chociaż mokra trawa daje się we znaki niektórym butom. W nagrodę mamy przyjemne widoki na okolicę.
 
zarośnięta trawą droga i widoki z niej
 
Docieramy w końcu do wiejskich zabudowań. Z zadowoleniem przyjmujemy spotkanie z asfaltową szosą. Polne widoki znów wpadają w oko.
 
jesień na wsi
 
Wiejska droga doprowadza do szosy prowadzącej w kierunku Oblęgorka. Nie dajemy się uwieść magii uroczej polnej drogi w stronę Chełmiec. Kto wie, czy i ona nie zamieni się za jakiś czas w bezdroża. 
 
pola wsi Pętaki i widok na Chełmce
 
Idziemy więc w stronę startu, żeby zamknąć pętelkę trasy.
 
przydrożny klon w Oblęgorku
 
I po wycieczce. A po południu słońce świeciło jak wariat. Czyżby trzeba było planować jesienne wypady poobiednie? 
 
mapka trasy (wypunktowana tylko część bez szlaku)
 
Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze: