sobota, 9 października 2021

I znów Orońsko

Nie ukrywam – lubimy zaglądać do Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Jako stali bywalcy wybieramy się tam głównie wtedy, gdy możemy obejrzeć kolejną atrakcyjną wystawę. Po trzyletniej przerwie doczekaliśmy się wielkiej wystawy, takiej, którą się ogląda z podziwem, a potem wspomina latami. Wystawa ma tytuł „Tylko sztuka”. Autorka prezentowanych na niej prac nosi trudne do wymówienia nazwisko Ursula von Rydingsvard. Artystka żyje i tworzy w USA, nosi nazwisko pierwszego męża, a jest z pochodzenia Polką (po matce) urodzoną w Niemczech podczas drugiej wojny światowej. Życiorys ma równie skomplikowany jak nazwisko, ale nie o tym…
 
portret artystki eksponowany na wystawie
 
W parku rzucają się w oczy dwie prace – to monumentalne rzeźby wykonane z cedrowego drewna. Rzeźba „Pierwsza” ma kilka metrów wysokości, jest złożona z niewielkich, ciętych piłą mechaniczną kawałków drewna, które po złożeniu rzeźby są barwione grafitem. Mordercza praca. Można ją zobaczyć na filmie towarzyszącym wystawie. Tą metodą powstają najliczniejsze prace artystki.
 

Pierwsza - rzeźba z lat 2013 - 2014
 
Na trawniku przez pałacykiem Brandta umieszczono i drugą rzeźbę. To „Zadrapanie”. Jest nieco mniejsza niż „Pierwsza”, ale równie interesująca.
 

Zadrapanie (2013 - 2014)
 
Zadrapanie - detal
 

Kolejne rzeźby podziwiamy w galerii Oranżeria. Tu możemy dostrzec odniesienia do biografii artystki. Praca „Bez tytułu” (Dziewięć stożków) zdaje się pokazywać jej rodzinę – rodziców i całą siódemkę dzieci. Możemy jedynie zgadywać, kto jest kim.
 
rzeźba z roku 1976 Bez tytułu (Dziewięć stożków) 
 
detal (w środku stożki są puste)
 

W przedsionku oranżerii na ścianie wisi drewniany fartuszek, a w Muzeum Rzeźby Współczesnej olbrzymia łyżka czy łopata. Co ciekawe – Ursula nigdy w dzieciństwie nie była w Polsce, znała ją jedynie z opowiadań matki, a mimo to miała wpływ na jej twórczość. 
 
Norduna II (2017)
 
Zatopiony cień (2011)
 
Zatopiony cień - detal
 

Mnie się bardzo spodobały rzeźby nawiązujące do oceanu i jego głębin. To „Dno oceanu” i „Głosy oceanu”, które mają nieoczywisty wygląd. Ta pierwsza – olbrzymia misa – ma dodane elementy z jelit zwierzęcych. 
 
Dno oceanu (1996)
 

Głosy oceanu (2012 - 2013) - moim zdaniem tak mógł wyglądać Czerw Pustyni z Diuny
 
Na wystawie obejrzymy nie tylko monumentalne rzeźby. Na jednej ze ścian umieszczono instalację złożoną z przedmiotów zebranych przez artystkę. Najbardziej rozbawił mnie opis tej pracy. Podają tam, że jednym z jej elementów jest „zimowy kapelusz ojca”. Przyjrzyjcie się uważnie – kapelusza ani śladu, ale solidna uszanka się znajdzie.  
 
oto owa instalacja - uszankę widać?
 
Wrażenie robią też prace, które pozornie wyglądają jak obrazy, ale chyba nimi nie są, bo artystka wykonała je z jedwabnych szali, barwionych nici czy papieru. 
 

to prace bez tytułu - wyobrażajcie sobie, co chcecie
 
Wystawa zakończy się niebawem, ale jeszcze zdążycie ją zobaczyć w najbliższym tygodniu.
 
książka bez słów (2017)
 
List do Polski (1992)
 ... i inne (obejrzyjcie sami)

Poza tym warto sprawdzić, jakie zmiany zaszły w pałacowym parku. A dzieje się tam wiele – mam wrażenie, że trwa solidny remont.
Na zakończenie relacji pokażę jedną tylko rzeźbę umieszczoną w parku. To praca Jana Tutaja „Dystans_____2020”. Moim zdaniem najlepiej oddaje nasze życie w ubiegłym roku.
 
Dystans___2020
 
PS Pobyt w Orońsku zaczęliśmy nad stawami, to i kończymy pałacowym stawem.
 

staw w pałacowym parku
 
Zdjęcia – Edek, Janek i ja

2 komentarze:

  1. Orońsko broni się samo... ale ostatnie rzeźby nie są w moim guście estetycznym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O gustach się nie dyskutuje. Ja jestem nimi zachwycona.

      Usuń