Już drugi dzień mocno wieje. Tym razem wiatr odgonił na krótki
czas chmury i można było nacieszyć się słońcem.
W lesie słoneczne światło ożywiło barwy liści. Warto je
uchwycić w obiektywie, bo przez wiatr niedługo mogą spaść.
Jest naprawdę kolorowo. O ile w ogóle jest. Podczas ostatniego spaceru miałam
wrażenie, że zaginęłam w naszym lesie. Trafiłam na teren wycinki i zupełnie straciłam
orientację, gdzie jestem.
Na szczęście trafiłam na znak szlaku i udało mi się zorientować
w sytuacji. Przeszłam na znane ścieżki. I tu sporo barw.
Zajrzałam też do ukrytego w lesie mirabelkowego sadu. Już po
zbiorach. Został tylko ślad niedawnego ogniska i wspomnienie owoców.
A potem zaniosło mnie w okolice Trzech Muszkieterów. Nadal
stoją. Ale moja niegdyś ulubiona ścieżka zawalona gałęziami po wyrębie. Czekam.
A nuż niedługo będę mogła tu wrócić…
Opuszczam las ścieżką edukacyjną. I ona cała w kolorach.
I to na razie tyle relacji z lasu.
Jesienne zdjęcia mojego wyrobu
Jesień na całego...
OdpowiedzUsuńI dobrze. Najpiękniejsze w naszym klimacie jest to, że mamy pory roku przynoszące ze sobą zmiany, które nie pozwalają się nudzić monotonią wiecznego śniegu czy wiecznej zieleni.
Usuń