Dziś mieliśmy okazję poszukać
odpowiedzi na to pytanie. I oto, co znaleźliśmy.
Zaczęliśmy naszą wędrówkę od
Promnika. A tu stoi osiemnastowieczny dworek, którego właścicielami od 1895
roku byli Popławscy. Rodzina ta zaprzyjaźniona była z Sienkiewiczami z
niedalekiego Oblęgorka. Stanisław Popławski był chrześniakiem Henryka
Sienkiewicza. Wyobrażam sobie, jakie tu płynęło spokojne wiejskie życie, ile
spotkań towarzyskich, ile planów, jak lepiej rządzić majątkiem, co ulepszyć,
jak zabezpieczyć dzieci. I cóż – nadchodzi wojna, Stanisław ginie zastrzelony
przez Niemców, po wojnie wdowa z dziećmi zostaje wyrzucona z rozparcelowanego
majątku, a dworek przechodzący w ręce obcych niszczeje, otaczający go park
dziczeje. Dziś na widok dworku serce się kraje: ściany obłażą z tynku, okna
zabite deskami, drzwi stoją otworem, a dziurawy dach jest pokryty paskudną
niebieską folią. I co teraz zrobisz, człowieku?
Może to, co widzieliśmy niedaleko –
przy ulicy św. Tekli. Stoi tu ufundowana przez Adama Popławskiego kapliczka świętej.
Jest świeżo odrestaurowana, zadbana, aż miło popatrzeć.
odrestaurowana kaplica świętej Tekli w Promniku
Z Promnika powędrowaliśmy do
Strawczyna. Z daleka widać było siedemnastowieczny kościół pod wezwaniem
Najświętszej Marii Panny. W tym kościele był ochrzczony Stefan Żeromski.
Niestety, do kościoła nie udało się zajrzeć.
późnorenesansowy kościół w Strawczynie
Następna część trasy to spotkanie z
wiosną w lesie i na łąkach. Czyli ciepło i mokro. O, naskakaliśmy się jak te
sarenki!
Zaś podejście na Perzową Górę
przeniosło nas w inny świat – ktoś zadbał o turystów i urządził ekskluzywną
ścieżkę ze schodkami i poręczami, ba, nawet ławeczki postawiono. Aż głupio tak
iść po tych schodkach, ale za to jest pięknie – w lesie kwitną przylaszczki i zawilce, pachnie czosnek, skałki malowniczo pokryte
pozieleniałym mchem, ptaki też gdzieś zaczynają koncertować. Ale na szczęście
dalej, na stromym odcinku szlaku jeszcze nie urządzono parku turysty i można swobodnie
zlecieć na zbity pysk, po staremu. Ja wolałam złazić, jak to się mówi,
trzymając się trawki. I to dopiero są prawdziwe emocje! Jak za dobrych starych
czasów, kiedy jeszcze nie wynaleziono kijków trekingowych.
ścieżka z Huciska na Górę Perzową
przylaszczki
czosnek niedźwiedzi
skalna kaplica św. Rozalii na Perzowej
I na zakończenie miejsce, które od
dawna „chodziło za mną” – Wólka Kłucka i pałac zwany „Kołłątajówką” zbudowany
przez bratanka Hugona Kołłątaja – Eustachego. Był to kiedyś piękny
klasycystyczny pałac ze wspaniałą kolumnadą na frontonie, wielkimi oknami;
spotkana na przystanku kobieta opowiadała o wspaniałych obrazach, które
ozdabiały ściany jego sal. Jeszcze w latach osiemdziesiątych Edek miał
szczęście widzieć go w dobrym stanie, rozmawiał z mieszkającą tam starszą
panią, która podobno zmarła w tym roku w podeszłym wieku.
pałac w Wólce Kłuckiej w latach 80. XX wieku
A jak to wszystko wygląda obecnie?
Do pałacu prowadzi piękna aleja pomnikowych dębów szypułkowych, nad rzeką (to
Wierna Rzeka – Łososina) widzimy pozostałości niegdysiejszych zabudowań
gospodarczych (teraz chyba w rękach prywatnych, bo za płotami) a dalej płot z
siatki i mur ogradzają teren dawnego parku i pałacu, który po pożarze z roku
1993 stał się ruiną. Z daleka bryła wygląda nieźle – kolumnada jeszcze imponująca,
ale po chwili zauważamy, że okna zieją pustką, nie ma dachu i drzwi, część ścian zrujnowana. I co
teraz? Nie wydaje mi się możliwe, żeby obecni właściciele byli w stanie
odbudować pałac, ale chciałabym się mylić.
I tak nam minął dzień na spotkaniach
z przeszłością i teraźniejszością oraz niezwykle sympatycznymi ludźmi. Po cichu
się przyznam, że jedna pani nawet nas podwiozła autem kawałek drogi, ale o tym
nikomu nie mówcie. Dobrze?
*S. J. Lec
Zdjęcia
– Edek i ja
Wspaniałe miejsca. Żal tego co niszczeje. Ale skalna kapliczka jest zadbana. I te rośliny , drzewa , aleje. Pięknie. I ta wiedza o tych miejscach. Brawo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie pokazywałam zdjęć wnętrza kapliczki, bo tym razem nie zaglądałam, ale jest tam ciekawy, taki rustykalny, obraz świętej Rozalii w wianku z wielkich kwiatów. Też ma swój urok.
OdpowiedzUsuńi runęła ściana...
OdpowiedzUsuńW efekcie cała budowla trochę przypomina teatralną dekorację.
Usuń