piątek, 21 marca 2014

Czas robi swoje. A ty, człowieku?*

Dziś mieliśmy okazję poszukać odpowiedzi na to pytanie. I oto, co znaleźliśmy.
Zaczęliśmy naszą wędrówkę od Promnika. A tu stoi osiemnastowieczny dworek, którego właścicielami od 1895 roku byli Popławscy. Rodzina ta zaprzyjaźniona była z Sienkiewiczami z niedalekiego Oblęgorka. Stanisław Popławski był chrześniakiem Henryka Sienkiewicza. Wyobrażam sobie, jakie tu płynęło spokojne wiejskie życie, ile spotkań towarzyskich, ile planów, jak lepiej rządzić majątkiem, co ulepszyć, jak zabezpieczyć dzieci. I cóż – nadchodzi wojna, Stanisław ginie zastrzelony przez Niemców, po wojnie wdowa z dziećmi zostaje wyrzucona z rozparcelowanego majątku, a dworek przechodzący w ręce obcych niszczeje, otaczający go park dziczeje. Dziś na widok dworku serce się kraje: ściany obłażą z tynku, okna zabite deskami, drzwi stoją otworem, a dziurawy dach jest pokryty paskudną niebieską folią. I co teraz zrobisz, człowieku?

 dworek w Promniku

Może to, co widzieliśmy niedaleko – przy ulicy św. Tekli. Stoi tu ufundowana przez Adama Popławskiego kapliczka świętej. Jest świeżo odrestaurowana, zadbana, aż miło popatrzeć.

odrestaurowana kaplica świętej Tekli w Promniku

Z Promnika powędrowaliśmy do Strawczyna. Z daleka widać było siedemnastowieczny kościół pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny. W tym kościele był ochrzczony Stefan Żeromski. Niestety, do kościoła nie udało się zajrzeć. 

 późnorenesansowy kościół w Strawczynie 

Następna część trasy to spotkanie z wiosną w lesie i na łąkach. Czyli ciepło i mokro. O, naskakaliśmy się jak te sarenki!
Zaś podejście na Perzową Górę przeniosło nas w inny świat – ktoś zadbał o turystów i urządził ekskluzywną ścieżkę ze schodkami i poręczami, ba, nawet ławeczki postawiono. Aż głupio tak iść  po tych schodkach, ale za to jest pięknie – w lesie kwitną przylaszczki i zawilce, pachnie czosnek, skałki malowniczo pokryte pozieleniałym mchem, ptaki też gdzieś zaczynają koncertować. Ale na szczęście dalej, na stromym odcinku szlaku jeszcze nie urządzono parku turysty i można swobodnie zlecieć na zbity pysk, po staremu. Ja wolałam złazić, jak to się mówi, trzymając się trawki. I to dopiero są prawdziwe emocje! Jak za dobrych starych czasów, kiedy jeszcze nie wynaleziono kijków trekingowych.

ścieżka z Huciska na Górę Perzową 

 przylaszczki

 czosnek niedźwiedzi

 skalna kaplica św. Rozalii na Perzowej 
 
I na zakończenie miejsce, które od dawna „chodziło za mną” – Wólka Kłucka i pałac zwany „Kołłątajówką” zbudowany przez bratanka Hugona Kołłątaja – Eustachego. Był to kiedyś piękny klasycystyczny pałac ze wspaniałą kolumnadą na frontonie, wielkimi oknami; spotkana na przystanku kobieta opowiadała o wspaniałych obrazach, które ozdabiały ściany jego sal. Jeszcze w latach osiemdziesiątych Edek miał szczęście widzieć go w dobrym stanie, rozmawiał z mieszkającą tam starszą panią, która podobno zmarła w tym roku w podeszłym wieku. 

pałac w Wólce Kłuckiej w latach 80. XX wieku

A jak to wszystko wygląda obecnie? Do pałacu prowadzi piękna aleja pomnikowych dębów szypułkowych, nad rzeką (to Wierna Rzeka – Łososina) widzimy pozostałości niegdysiejszych zabudowań gospodarczych (teraz chyba w rękach prywatnych, bo za płotami) a dalej płot z siatki i mur ogradzają teren dawnego parku i pałacu, który po pożarze z roku 1993 stał się ruiną. Z daleka bryła wygląda nieźle – kolumnada jeszcze imponująca, ale po chwili zauważamy, że okna zieją pustką, nie ma dachu i drzwi, część ścian zrujnowana. I co teraz? Nie wydaje mi się możliwe, żeby obecni właściciele byli w stanie odbudować pałac, ale chciałabym się mylić.  

aleja pomnikowych dębów

stan obecny Kołłątajówki

I tak nam minął dzień na spotkaniach z przeszłością i teraźniejszością oraz niezwykle sympatycznymi ludźmi. Po cichu się przyznam, że jedna pani nawet nas podwiozła autem kawałek drogi, ale o tym nikomu nie mówcie. Dobrze?

*S. J. Lec

Zdjęcia – Edek i ja

4 komentarze:

  1. Wspaniałe miejsca. Żal tego co niszczeje. Ale skalna kapliczka jest zadbana. I te rośliny , drzewa , aleje. Pięknie. I ta wiedza o tych miejscach. Brawo. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pokazywałam zdjęć wnętrza kapliczki, bo tym razem nie zaglądałam, ale jest tam ciekawy, taki rustykalny, obraz świętej Rozalii w wianku z wielkich kwiatów. Też ma swój urok.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. W efekcie cała budowla trochę przypomina teatralną dekorację.

      Usuń